Kibice Garbarni liczą na snajperskie umiejętności Bartłomieja Praciaka Fot. Wacław Klag
Ten tydzień jest jednym z najlepszych w historii Puszczy Niepołomice. Ekipa Dariusza Wójtowicza we wtorek wyeliminowała w pierwszej rundzie Pucharu Polski GKS Katowice i w kolejnej fazie zmierzy się z zespołem z ekstraklasy. Po tym sukcesie odniesionym po zwycięskim konkursie rzutów karnych, niepołomiczanie muszą wrócić do szarej rzeczywistości ligowej. Jutro rywalem Puszczy będzie Pelikan Łowicz, z którym w poprzednim sezonie dwukrotnie przegrała. - Od razu nazajutrz po pojedynku z GKS Katowice, przed treningiem, rozmawiałem z zawodnikami o tym, żeby przestali myśleć o Pucharze Polski, a zaczęli o lidze. Z pewnością nie zlekceważymy przeciwnika - mówi trener Puszczy Niepołomice Dariusz Wójtowicz.
Patrząc na suche statystyki, to jutro kibice w Niepołomicach nie powinni się nudzić. Na spotkaniach Pelikana zawsze dużo się dzieje, zespół strzelił w czterech meczach 8 goli i tyle samo stracił. - Pelikan to nieobliczalny zespół. Mamy pewną wiedzę na jego temat i postaramy się z niej skorzystać. Łatwo z pewnością nie będzie, bo według mnie w lidze gra się trudniej, niż w rozgrywkach pucharowych. Zespoły są nastawione bardziej na walkę, grę siłową. Zwycięstwa trzeba wybiegać - podkreśla Dariusz Wójtowicz.
Trener nie ma wielkich zmartwień, jeśli chodzi o urazy. Do nieobecności Dawida Kałata i Marcina Kowalczyka można już się przyzwyczaić, ale ostatnie raporty dotyczące tego drugiego są optymistyczne, zawodnik wrócił już do treningów i niebawem powinien zostać włączony do kadry meczowej. Odnowiła się kontuzja Marcinowi Zontkowi, ale powinien jutro zagrać. Problemów nie będzie ze zmęczeniem po wtorkowym starciu z katowiczanami, które trwało przecież 120 minut. - Specjalnie tak ułożyliśmy treningi w tygodniu, by zawodnicy odpowiednio się zregenerowali - informuje trener Wójtowicz. Mecz Puszcza Niepołomice - Pelikan Łowicz rozpocznie się jutro o godzinie 15.
O nietypowej porze swoje spotkanie w 5. kolejce rozegra dzisiaj nasz inny drugoligowiec Garbarnia Kraków. Wisła Puławy podejmie krakowian na boisku w Poniatowej o godzinie... 11. - Szczerze mówiąc, późniejsze godziny są lepsze do rozgrywania meczów, a już najlepiej jak się gra przy sztucznych światłach, ale nie ma co wybrzydzać. Pewnie były jakieś ważne powody, dla których będziemy walczyć o punkty tak wcześnie - stwierdza trener Garbarni Kraków Krzysztof Bukalski. Do gry w takich warunkach krakowscy piłkarze powinni być jednak przyzwyczajeni. Wszak granie w sobotnie przedpołudnie to była w Garbarni - przynajmniej w III lidze - świecka tradycja.
Wisła, podobnie jak Garbarnia, jest beniaminkiem. Trzecią drużyną o tym statusie jest Pogoń Siedlce, z którą krakowianie w ostatniej turze spotkań wygrali 1-0 po golu Bartłomieja Praciaka. Jeśli więc dzisiaj podopieczni Krzysztofa Bukalskiego znowu zainkasują komplet punktów, będzie można przyznać im tytuł najlepszego beniaminka. - Nie przywiązuję większej wagi do takich rzeczy. Ważny jest każdy mecz i najlepszym beniaminkiem będzie można uznać tego, który po zakończeniu sezonu zbierze najwięcej punktów. My przeciwko Wiśle Puławy będziemy starali się wypaść jak najlepiej, choć z pewnością nie jesteśmy faworytami - zaznacza trener Bukalski.
Trochę poprawia się sytuacja kadrowa Garbarni. Do dyspozycji trenera Bukalskiego będą już ostatnio kontuzjowani Tymoteusz Chodźko i Krzysztof Kalemba. Z ciągle nieobecnych najpoważniejsza jest sytuacja Kamila Rady, który w środę miał operację przepukliny i w najbardziej optymistycznym scenariuszu czeka go miesięczna przerwa. Wcześniej do gry wrócą Marcinowie Pluta i Siedlarz, ale w Poniatowej jeszcze ich nie będzie.
Michał Lipka
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?