MKTG SR - pasek na kartach artykułów

W jakiej sprawie bogaty biznesmen telefonował do wiceministra

Redakcja
Są dowody świadczące o tym, że Wiesław L., jeden z najbogatszych krakowian, lobbował w Ministerstwie Zdrowia. Prawdopodobnie chodziło o wpisanie ivabradyny, specyfiku na dusznicę bolesną, na listę leków refundowanych.

POWIĄZANIA. Podsłuchane rozmowy odsłaniają kulisy lobbingu dotyczącego leku ivabradyna.

Z odtajnionych stenogramów z podsłuchów założonych na telefonie biznesmena wynika, że w 2006 r. interweniował on u bliskiego współpracownika ówczesnego ministra zdrowia. Rozmowę zarejestrowano 15 listopada 2006 r. Wiesław L. dzwonił wówczas do urzędnika w Ministerstwie Zdrowia:
L.: - Wiesław się kłania. Czy bardzo przeszkadzam?
Urzędnik: - Bardzo, Wiesiu, ale mów, bo ja mam spotkanie. Coś ważnego?
L.: - Kiedy mogę zadzwonić? Bo mam tutaj pismo od pana Piotra dla Roberta, któremu wszystko wyrzuca, więc jakoś byśmy na pięć minut może...
Urzędnik: - Nie, ale ja, ja o tym wszystkim wiem. To spokojnie, bo ja tutaj z Religą akurat nad tym siedzimy jutro. To nie jest tak, jak myślisz, to nie wszystko wyrzuca. Dobra na razie.
L.: - To jak?
Urzędnik: - Ja z Robertem muszę się skontaktować i się skontaktuję.
L: - Dziękuję, pozdrawiam.
Ministerialny urzędnik to prawdopodobnie Bolesław Piecha, który w koalicyjnym rządzie PiS-LPR-Samoobrona pełnił funkcję wiceministra zdrowia. Media już wcześniej ujawniły, że obaj panowie zostali "złapani" na podsłuch na przełomie lipca i sierpnia 2006 r. Wtedy Piecha miał prosić Wiesława L. o załatwienie mieszkania dla swojego syna.
Można się również domyślać, że wymieniony w rozmowie Robert, to Robert Pachocki, ówczesny przedstawiciel firmy Servier, producenta ivabradyny. Firma złożyła wniosek o uwzględnienie tego lekarstwa na liście leków refundowanych w marcu 2006 r.
Lek został wpisany na tę listę dopiero kilka miesięcy później, już po dniu, w którym Piecha (odpowiadający za politykę lekową) spotkał się w Ministerstwie Zdrowia z Robertem Pachockim i krakowskim biznesmenem Wiesławem L.
Po nagłośnieniu sprawy przez media wiceminister Piecha zaprzeczał, jakoby lek miał znaleźć się na liście pod wpływem lobbingu. Przytoczona rozmowa może świadczyć o tym, że było inaczej.

Częste rozmowy telefoniczne będą dowodem w sprawie

Czy prokuratura wyjaśni, co łączyło krakowskiego biznesmena z wiceministrem zdrowia i producentem ivabradyny?
Od kilku miesięcy prokuratura prowadzi śledztwo w sprawie domniemanej korupcji przy wpisywaniu lekarstwa na dusznicę bolesną - ivabradyny na listę leków refundowanych. Śledczy badają m.in., czy jeden z najbogatszych krakowian miał wpływ na ustalanie tej listy. Dotarliśmy do stenogramu z podsłuchu, założonego na telefonie biznesmena, z którego wynika, że interweniował on w Ministerstwie Zdrowia, i to prawdopodobnie w tej właśnie sprawie.
Podsłuch na telefonie komórkowym, należącym do biznesmena Wiesława L. prowadzony był przez kilka miesięcy w 2006 r. w związku ze śledztwem w sprawie skandalu wokół remontu krakowskiego Rynku Głównego. Część materiałów prokuratura wyłączyła do odrębnego postępowania, pozostałe nagrania z podsłuchów zostały jednak już odtajnione i trafiły do sądu wraz z aktem oskarżenia przeciwko biznesmenowi i byłemu dyrektorowi Zarządu Dróg i Komunikacji w Krakowie - w sprawie próby wyłudzenia odszkodowania od PZU oraz korupcji.
Właśnie w tych jawnych już aktach znajduje się zapis rozmowy Wiesława L. z urzędnikiem Ministerstwa Zdrowia. Odbyła się ona 15 listopada 2006 r. Biznesmen prosił wówczas o spotkanie. Mówił: "Mam tutaj pismo od pana Piotra dla Roberta, któremu wszystko wyrzuca, więc jakoś byśmy na pięć minut może..."
Rozmówca go uspokajał, że o wszystkim wie: "To spokojnie, bo ja tutaj z Religą, akurat nad tym siedzimy jutro. To nie jest tak, jak myślisz, to nie wszystko wyrzuca (...). Ja z Robertem muszę się skontaktować i się skontaktuję".
Ministerialny urzędnik to prawdopodobnie Bolesław Piecha, który w tym czasie w rządzie PiS-LPR-Samoobrona był wiceministrem zdrowia. Media już wcześniej ujawniły, że obaj panowie zostali "złapani" na podsłuch na przełomie lipca i sierpnia 2006 r. Wtedy Bolesław Piecha miał prosić Wiesława L. o załatwienie mieszkania dla swojego syna. L. się zgodził, a potem skomentował: "Będzie nas to kosztowało 10 tys. rocznie".
Można się również domyślać, że wymieniony w rozmowie Robert, to Robert Pachocki, ówczesny przedstawiciel firmy Servier, producenta ivabradyny. Firma ta złożyła wniosek o uwzględnienie tego lekarstwa na listach leków refundowanych w marcu 2006 r.
Doszło do tego wiele miesięcy później, dopiero po dniu, w którym Piecha (odpowiadający za politykę lekową) spotkał się w ministerstwie z Robertem Pachockim i krakowskim biznesmenem Wiesławem L.
Wszystko wskazuje na to, że umieszczenie ivabradyny na liście do refundacji odbyło się ze sporymi problemami. Centralne Biuro Antykorupcyjne, które kontrolowało pod koniec ub. r. całą procedurę, ujawniło wiele nieprawidłowości. Kilka miesięcy temu obecna minister zdrowia Ewa Kopacz usunęła ten lek z listy, stwierdzając że nie ma potwierdzonych dowodów na jego większą efektywność kliniczną w stosunku do innych preparatów, natomiast działania niepożądane są częstsze.
Gdy media ujawniły całą sprawę, Bolesław Piecha najpierw zapewniał, że nie zna Wiesława L., a z Pachockim kontaktował się tylko służbowo. Później jednak przyznał się do znajomości z krakowskim biznesmenem. Potwierdził również, że obydwaj panowie byli u niego w ministerstwie, ale w innej sprawie.
Jednak wbrew zapewnieniom polityka, prokuratura dysponuje dowodami, że pomiędzy Piechą, Pachockim i Wiesławem L. istniały mocne związki. Z billingów wynika, że rozmawiali wiele razy. Według mediów często też spotykali się w warszawskiej restauracji, należącej do Wiesława L.
Były wiceminister zdrowia nie był jeszcze przesłuchiwany w krakowskim wydziale Prokuratury Krajowej, która prowadzi śledztwo w tej sprawie. Składał tam natomiast zeznania jego syn - student, któremu biznesmen miał pomóc w załatwieniu mieszkania. Poproszono go o przedstawienie wyciągów z konta bankowego dowodzących, że od jesieni 2006 r. płacił komercyjny czynsz za studenckie mieszkanie w Krakowie. Takich dowodów ponoć jednak nie dostarczył, a udokumentował jedynie opłaty za czynsz spółdzielczy oraz media.
Bolesław Piecha publicznie zaprzeczał, że w ogóle załatwiał mieszkania dla syna. Sam Wiesław L. początkowo przyznał, że dał Piesze jakiś kontakt w sprawie mieszkania. Później jednak odmawiał już jakichkolwiek komentarzy na ten temat. Nie chciał również rozmawiać z "Dziennikiem Polskim".
Ewa Kopcik
[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski