Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Usta – chrapy

Leszek Mazan
Felieton. Stara jak świat krakowska piosenka, której nie śpiewa dziś (przynajmniej na uroczystościach oficjalnych) nawet Andrzej Kozioł – mówi, że:

Gdy przyjdą egzaminy
Dwój posypią się tuziny
Piją gorycz z pełnej czarki
A kto winien? – Pensjonarki!

Dziewczęcą cykutę przygotowywali źli ludzie, niepotrafiący prawidłowo ocenić pilności i zdolności egzaminowanych panienek. Owe panienki nie znały jeszcze wtedy czarodziejskiej siły ubieranych na maturę czerwonych majtek czy podwiązek; cudowną moc takich gatek odkryli dopiero, jak pamiętamy, złodzieje Księżyca Jacek i Placek, startujący w nich na zawodach lekkoatletycznych hrabiego Mortadelli.

Ech, egzaminy... We wszystkich tzw. muzeach PRL powinna leżeć książka Hanny Ożogowskiej „Na Karolewskiej” (1951), powieść pisana dobrą, przedwojenną polszczyzną, a spełniająca wszystkie kanony obligatoryjnego socrealizmu. W jednej ze scen uczeń piątej klasy szkoły podstawowej kontempluje z najwyższym szacunkiem obraz przedstawiający młodego Lenina zdającego maturę.

Surowa profesura z najwyższą uwagą słucha przyszłego przywódcy światowego proletariatu. Jego wiedza rzuca carskich czynowników na kolana, czego już na obrazie nie widać, ale czego każdy – polski uczeń również – powinien się domyśleć i w konsekwencji iść wskazaną przez Lenina drogą.

Lenin egzamin dojrzałości zdał rzeczywiście świetnie (zapewne miał na sobie jakiś element wyposażenia – podwiązki, ineksprymable albo zakonspirowane poglądy w gwarantującym powodzenie czerwonym kolorze) i jego apologeci nie musieli się później martwić o ten fragment biografii. Na podobne ryzyko nie pozwolił rodzinie cesarz Franciszek Józef I: bratanek zastrzelonego w Sarajewie arcyksięcia Franciszka Ferdynanda, późniejszy cesarz oraz m.in. arcyksiążę Toskanii i Krakowa Karol mógł

- jako pierwszy Habsburg – uczęszczać do Gimnazjum Szkockiego w Wiedniu, ale nie wolno mu było zdawać tam matury. Mogłoby się bowiem okazać, że jego potencjalni poddani są mądrzejsi od swego władcy. Skutki ujawnienia tego faktu mogły być dla Monarchii straszliwe.

Nie wiem, co się stało (Ożogowska już o tym nie pisze) z uczniem z ulicy Karolewskiej. I na maturze, i na studiach nie mógł już chyba liczyć na specjalne od losu fawory, charakterystyczne dla jego czasów. Pięknych czasów, gdy do profesora wyższej uczelni przychodziła – bywało – grupka działaczy: – Zbliża się rocznica Wielkiej Socjalistycznej Rewolucji Październikowej i nasze koło ZMP podjęło zobowiązanie zdania egzaminu na bardzo dobry... Oczywiście możemy liczyć na pańskie zrozumienie i poparcie?

Trudniejsze zadanie stawało – i wtedy i później – przed uczestnikami egzaminów na niższych szcze-blach. Mój przyjaciel, elektryk telewizji na Krzemionkach Julek Kania pytany na egzaminie BHP, co zrobi, gdy konia porazi prąd elektryczny, odpowiedział jako pierwszy w dziejach: – Będę go ratował metodą usta – chrapy!

Moim zdaniem powinien kiedyś powstać obraz na którym, na egzaminie, Kania ratuje konia. Na pewno budziłby w narodzie podobny, jeśli nie większy, szacunek niż Lenin czy Karol I.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski