Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ulga robotyzacyjna. Miał być podatkowy hit, który da impuls gospodarce i unowocześni przemysł. Ale go nie będzie z powodu dymisji Emilewicz?

Zbigniew Bartuś
Zbigniew Bartuś
Fot. ASTOR Noc robotów
Połowa kosztów poniesionych na inwestycje w robotyzację – tyle miał (ma?) sobie odliczyć od 2021 roku każdy polski przedsiębiorca, niezależnie od wielkości firmy i branży. Ten projekt to jedno z „dzieci” wicepremier Jadwigi Emilewicz, która właśnie opuszcza rząd. Stąd niepokój firm: czy jakże potrzebna Polsce ulga w ogóle wejdzie w życie?

FLESZ - Nowe regulacje dotyczące pracy zdalnej

- Mimo obserwowanego w ostatnich latach znaczącego ożywienia w dziedzinie automatyzacji i robotyzacji, polski przemysł wciąż mocno odstaje pod tym względem nie tylko od światowych liderów, ale i sąsiadów – mówi Stefan Życzkowski, prezes krakowskiej firmy ASTOR, robotyzującej i automatyzującej od wielu lat firmy w Polsce.

Z opublikowanego w zeszłym roku raportu Międzynarodowej Federacji Robotyki za 2018 r. wynika, że polski przemysł ustanowił ciekawy rekord – zamawiając aż 40 proc. więcej robotów niż rok wcześniej; nie zmieniło to jednak zasadniczo słabej pozycji naszego kraju w globalnych i regionalnych zestawieniach: w szeroko rozumianej branży wytwórczej na 10 000 pracowników przypadają u nas 42 roboty. W Singapurze – 831 robotów, w Korei Południowej niewiele mniej, w Niemczech 338, na Słowacji 165, w Czechach 135, na Węgrzech - 84.

- Tego stanu nie udało się dotąd zmienić w sposób naturalny, dlatego ucieszyłem się, gdy Ministerstwo Rozwoju wystąpiło z ideą ulgi podatkowej, która zachęciłaby przedsiębiorców do modernizacji firm i to zgodnie z wyzwaniami przemysłu 4.0 – mówi prezes Życzkowski, który podjął się misji konsultanta.

Jak podkreśla, pierwotnie projekt był bardzo szeroki i ambitny: przewidywał wsparcie zarówno dla maszyn i urządzeń, jak i oprogramowania oraz obsługi serwisowo-technicznej. To ważne, bo pod pojęciem przemysłu 4.0 kryją się nie tylko fizyczne sprzęty (hardware), ale i takie dziedziny, jak sztuczna inteligencja, samouczenie maszyn, internet rzeczy itp., będące domeną informatyków (software).

Jak ocenia prezes ASTOR, ostatecznie, po konsultacjach z przedstawicielami branży oraz wyczerpujących negocjacjach z resortem finansów, z pierwotnego projektu zostało około jednej piątej. Wypadła m.in. znaczna część oprogramowania, ponieważ – wedle Krajowej Administracji Skarbowej – ulgi w tej sferze trudno kontrolować, a to otwierałoby pole do nadużyć. W efekcie ulga robotyzacyjna tworzy warunki dla rozwoju przemysłu 3.0, a nie 4.0.

- Niezależnie od tego, jeśli ta ulga wejdzie w życie, może naprawdę przyspieszyć unowocześnienie polskiej gospodarki, zachęcając do inwestycji zwłaszcza małe i średnie firmy, które wprawdzie zainteresowały się w ostatnim czasie robotyzacją, ale nie podjęły dalszych kroków w tym kierunku, czekając najwyraźniej na dodatkowe impulsy. Ta ulga jest niewątpliwie takim impulsem – podkreśla Stefan Życzkowski.

Dodaje, że jeśli polska gospodarka chce nadal konkurować w Europie i świecie, eksportować towary i usługi, to nie ma wyjścia: musi się intensywniej robotyzować i automatyzować. Zachęca przy tym decydentów, by nie patrzyli na tę ulgę jak na „koszt dla budżetu” (mocno osłabionego przez walkę z pandemią), lecz dostrzegli w niej inwestycję, która zwróci się z nawiązką w ciągu paru lat za sprawą rosnących zysków przedsiębiorstw oraz wartościowszej pracy ich załóg.

Projekt resortu rozwoju przewiduje, że ulga będzie przysługiwać od 1 stycznia 2021 roku do końca 2025 roku wszystkim przedsiębiorcom niezależnie od wielkości i rodzaju branży (zarówno płatnikom PIT, jak i CIT). Koszty na robotyzację przedsiębiorcy będą mogli odliczyć w ciągu roku podatkowego, a w momencie składania rocznego zeznania podatkowego dokonają dodatkowego odpisu - jak przy uldze na prace badawczo-rozwojowe. Państwo ma to kosztować 1,1 mld zł w ciągu 5 lat.

Odliczenie od podstawy opodatkowania 50 proc. kosztów kwalifikowanych związanych z inwestycjami w robotyzację dotyczyć ma:

  • zakupu lub leasingowania nowych robotów i kobotów (leasing finansowy, nie operacyjny),
  • zakupu oprogramowania,
  • zakupu osprzętu (np. torów jezdnych, obrotników, sterowników, czujników ruchu, efektorów końcowych),
  • zakupu urządzeń bezpieczeństwa i higieny pracy (BHP),
  • szkoleń dla pracowników, którzy będą obsługiwali nowy sprzęt.

– Zwiększenie poziomu robotyzacji polskiej gospodarki przyczyni się do polepszenia jakości, elastyczności produkcji oraz komfortu pracy. Zwiększenie produkcji przemysłowej przy pomocy robotów podnosi wydajność i zyskowność, a tym samym konkurencyjność firm. W dłuższej perspektywie ułatwia ekspansję eksportową – przekonywała w połowie września wicepremier i minister rozwoju Jadwiga Emilewicz.

Problem w tym, że nie będzie ministrem rozwoju w nowym rządzie. Temat (wraz ze stanowiskiem) ma przejąć Jarosław Gowin, który wstępnie deklaruje kontynuowanie wszystkich projektów prorozwojowych. Wiadomo jednak, że w nowym rozdaniu będzie musiał skonsultować wszystkie te projekty z koalicjantami – przed ich skierowaniem do Sejmu. A czasu jest coraz mniej. Aby ulga weszła w życie zgodnie z planem, musi być uchwalona tej jesieni i uwzględniona w projekcie budżetu państwa.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski