Dakar wreszcie ruszył na dobre. Po prologu i anulowanym pierwszym etapie rajdowa karawana ruszyła ostro w stronę Andów. Kiedy zawodnicy opuszczali ośrodek dla rugbystów Villa Carlos Paz, w którym mieli bazę, na niebie wisiały nad nim ciemne chmury. Nie wróżyło to niczego dobrego, zwłaszcza po tym co się wydarzyło na poprzednim etapie.
- To był koszmar, takiej ulewy jeszcze nie przeżyłem - relacjonował quadowiec Rafał Sonik. - A do tego ten wiatr. Jak zobaczyłem nade mną helikopter, to gdybym był w __środku, to miałbym pełne portki - obrazowo opisywał warunki panujące na wczorajszym etapie krakowianin.
W obawie przed kolejnymi ulewami organizatorzy przesunęli start o ponad godzinę. Skrócili także odcinek specjalny. Niepotrzebnie, bo po przejechaniu kilku kilometrów zza chmur wyjrzało słońce i etap kończył się już w upale.
Trasa nie była trudna, bez pułapek nawigacyjnych, ale wymagająca.
- I __niebezpieczna - dodał lider po prologu Joan Barreda Bort. - Głównie z powodu zwierząt, które biegały przy trasie, trzeba było bardzo uważać.
Zawodnicy wreszcie poczuli moc pod pedałem gazu. Prowadzenie zmieniało się jak w kalejdoskopie. Dobrze na trasie wypadli kierowcy Orlen Teamu, choć z pewnością mają jeszcze rezerwy i pokażą to na następnych etapach. Najszybciej poniedziałkowy odcinek pokonał Francuz Sebastian Loeb, który wyprzedził drugiego Stephana Peterhansela z Francji o ponad dwie minuty.
Pierwszy z Polaków do mety - na 15. miejscu - dojechał Adam Małysz, tuż za nim był Jakub Przygoński, a Marek Dąbrowski ukończył etap na 24. pozycji.
Nie martwił się dopiero szóstym miejscem Rafał Sonik i zapowiedział, że to dopiero pierwsze „koty za płoty”. - Nie można wszystkiego pokazać od początku, to co dobre zostawiam sobie na potem - śmiał się triumfator sprzed roku.
Widać było jednak, że etap nie był dla niego łatwy. Znowu brawurowo pojechał jego najgroźniejszy rywal do zwycięstwa - Chilijczyk Ignacio Casale. Triumfator Dakaru w 2014 roku może na trasie liczyć na wsparcie swoich kibiców. Chile wycofało się z organizacji rajdu, ale jego fani mają nadzieje, że to nie przeszkodzi ich idolowi znowu stanąć na najwyższym stopniu podium i bardzo mocno kibicują mu na trasie.
Wczorajszy etap miał metę w Termas de Rio Hondo, na torze, który co prawda nie gościł Formuły 1, ale rozgrywano tam zawody Formuły Renault. Zaprojektowany przez Włocha Jarno Zaffelliego ma homologację FIM i FIA. Obok głównej trybuny znajduje się Moto Muzeum.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?