MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Uczą się, jak być przyjaznym tatą, nie surowym, niedostępnym ojcem

Katarzyna Skoczek
Od lewej: Tomasz Czechowski, Michał Grzesiak i Janusz Ślusarczyk, członkowie KLubu Taty
Od lewej: Tomasz Czechowski, Michał Grzesiak i Janusz Ślusarczyk, członkowie KLubu Taty fot. Andrzej Banaś
Inicjatywa. Mieli potrzebę stworzenia miejsca tylko dla ojców, gdzie mogliby wymieniać się poglądami, dyskutować o ich roli w rodzinie.

- Nie powinniśmy siadać naprzeciwko siebie - mówi Grzegorz Moskal, tata 11-latka, kiedy wybieramy miejsca w kawiarni. To jedna z rzeczy, których nauczył się w klubie Taty.

Prowadzenie rozmowy, szczególnie z dzieckiem, z dwóch przeciwległych stron stołu tworzy nienaturalną atmosferę. Rodzic jest jak sędzia - wymierza palec w oskarżonego i, podnosząc głos, oznajmia, że winny poniesie konsekwencje. - Dzięki spotkaniom z innymi ojcami nauczyłem się też słuchać dziecka oczami. Kontakt wzrokowy jest bardzo ważny. Podczas rozmowy trzeba się zająć słuchaczem. Nie można rozmawiać z nim wykonując przy tym inne czynności - dodaje Grzegorz Moskal

Jego kolega z klubu, Grzegorz Kowalski, tata 10-latka i 18-latki, ze spotkań wyniósł taką zasadę: - Jak pokłócisz z dzieckiem, nie zostawiaj tego na drugi dzień. Bo wtedy jest to już zamiecione pod dywan. Pozostaje jakaś zadra. Ja mam takie z dzieciństwa i wiem, że to nic fajnego. Ktoś musi zrobić pierwszy krok, ale tego samego dnia.

Ojciec 12-letnich bliźniaków i 7-latka Tomasz Czechowski z jednego ze spotkań przyniósł nowe rozwiązanie - pisanie listów do dzieci. - Są pozytywne: wspierające i chwalące. Oczywiście rozmowa jest równie ważna, ale pochwały i ciepłe słowa spisane na papierze zostają na dłużej - dzieci mogą za jakiś czas znowu je przeczytać i przypomnieć sobie np. o swoich sukcesach - mówi.

Wykład i dyskusja

Skąd takie spostrzeżenia dotyczące wychowania dzieci? To efekt wielu rozmów, rozważań i dyskusji w działającym od roku Klubie Taty - miejscu, stworzonym dla mężczyzn, którzy chcą być tatą na 100 procent. A Grzegorz Moskal jest jednym z jego założycieli. - Początkowo tworzyliśmy go z kumplami. Z czasem chcieliśmy, żeby spotkania były bardziej konkretne i miały punkty stałe.

Zaczyna się od wykładu. Na środek wychodzi jeden z ojców. Włącza laptop i rzutnik. Z pomocą slajdów prezentuje najważniejsze kwestie dotyczące tematu, któremu jest poświęcone spotkanie. Zawsze wiąże się on z wychowaniem dziecka np. jego edukacją, rozwojem i rozrywką. Przykładowo jednym z nich było to, w jaki sposób odkrywać talent u niego i jak motywować do jego rozwijania.

Ojcowie siedzą jak studenci - w ławkach, przodem do prowadzącego. Uważnie słuchają, starają się nie przeszkadzać prowadzącemu, ale nie jest sztywno. Bywa, że ktoś przerywa, zadaje pytanie, rzuca drobną uwagę. Często prowadzący zwraca się do kolegów, zadając jakieś pytanie albo prosząc o opinię na jakiś temat.

Potem robi się jeszcze luźniej. Rozpoczyna się dyskusja. - Tworzymy coś na kształt koła, siedzimy twarzą do siebie i oczywiście dyskutujemy. Panowie zachowują się raczej jak dżentelmeni - czasami się ze sobą nie zgadzają, ale nie ma krzyków, ani nerwowej atmosfery. Mimo to jest miejsce na emocje i przeżywanie. Niektórzy podają przykłady z własnego życia - mówią jak jest u nich w domu, jak rozwiązują problemy wychowawcze - opowiada Grzegorz Moskal.

Pod koniec spotkania przechodzą do ćwiczeń związanych z poruszanym tematem. To sytuacje z życia, do których starają się wymyślić rozwiązania. Np. wyobrażają sobie, że ich dziecko ma problemy z kolegami z klasy i wspólnie zastanawiają się, jak można mu pomóc. Potem wyciągają wnioski, jest czas na luźną dyskusję czy inne pytania.

Obecnie klub liczy ok. 30 panów. Regularnie na spotkaniach, które odbywają się w pierwszy wtorek miesiąca, pojawia się kilkunastu z nich. Co ciekawe, przychodzą także młodzi mężczyźni, którzy jeszcze nie mają dzieci, ale chcą jak najlepiej przygotować się do roli taty.

Tata w praktyce

Nawet najmądrzejsza teoria jest niczym, jeśli w końcu nie wstaniemy z fotela i nie zaczniemy działać. Grzegorz Moskal nauczył syna, czegoś, czego w szkole nie uczą - rozporządzania się pieniędzmi. Przeprowadził z nim poważną rozmowę? Nie, podpisali... umowę. - Pożyczyłem mu pewną sumę, bo na coś potrzebował. Ale zobowiązał się na piśmie do oddania mi tej kwoty w określonym terminie. Pieniądze miał zdobyć poprzez sprzedaż zbędnych rzeczy.

Syn Grzegorza szybko się zmobilizował i wystawił je na allegro. Kupującym został Grzegorz Kowalski: - Nawet negocjował ze mną przez telefon. Zrobił zdjęcie butów i wysłał mi je SMS-em. A kiedy zdecydowałem się już na kupno, na koniec rozmowy powiedział: „To stał się Pan szczęśliwym posiadaczem nowych butów”.

Grzegorz Moskal nauczył także syna jeść m.in. ryby i owoce morza. - Zachęcałem go: spróbuj i wyraź swoją opinię, nie każę ci jeść tego codziennie - opowiada. Razem z synem wybrał się także na kurs przyrządzania sushi. Tę potrawę dla swoich dzieci nauczył się też robić drugi Grzegorz Kowalski.

Panowie z Klubu Taty często informują się nawzajem o wydarzeniach, na które warto się wybrać z dziećmi. Od czasu do czasu organizują też wyjazdy np. dwudniowy spływ kajakowy, na który zabrali swoje pociechy. - Takie wypady to świetna okazja, żeby dzieciaki poznały rówieśników z innych środowisk. Bo do naszego klubu może należeć zarówno tata menedżer jak i kierowca autobusu czy bezrobotny - zaznacza Kowalski.

Tatusiowie trzymają się razem. Kontaktują się częściej niż raz w miesiącu na spotkaniu. A dwóch Grzegorzów założyło nawet wspólną firmę.

Kobiet nie przyjmujemy

Grzegorz Kowalski dołączył do klubu po materiale telewizyjnym, w którym w bardzo sympatyczny i ciekawy sposób wypowiadało się dwóch jego członków. - A przekonali mnie tym, że na pytanie, dlaczego do klubu nie przyjmuje się kobiet, z dyplomacją odpowiedzieli, że tak zadecydowano w głosowaniu.

Dlaczego nie zabierają swoich kobiet na spotkania? Czuli potrzebę, aby stworzyć miejsce tylko dla nich - ojców i przyszłych ojców, gdzie mogliby wymieniać się poglądami, dyskutować o ich roli w rodzinie, o tym, jak być lepszym ojcem.

Panowie podkreślają, że w żaden sposób nie deprecjonują roli matki. Nie spotykają się też po to, żeby pod nieobecność swoich wybranek narzekać na nie. Po prostu tak, jak kobiety mogą spotykać się, aby rozmawiać o matczynym podejściu do wychowania dziecka, tak oni chcą dyskutować nad wychowaniem z perspektywy ojca.

Perspektywa mam różni się od podejścia ojców. - Możemy to wytłumaczyć na prostym przykładzie. Mama, widząc zagrożenie dziecka, odruchowo próbuje je chronić. Natomiast ojciec powie: A wejdź na to drzewo, przynajmniej potem będziesz wiedział, czy jest to trudne albo poczujesz, jak boli, gdy z niego spadniesz. Tata prędzej pozwoli się ubłocić, stłuc, skaleczyć, bo wie, że dziecko najlepiej uczy się przez doświadczanie.

A jak na Klub Taty reagują ich żony? - Nasze są akurat pozytywnie nastawione. Widzą, że takie spotkania naprawdę przekładają się na nasze codzienne zachowania wobec dzieci - mówią Grzegorzowie Kowalski i Moskal.

Żona Tomasza Czechowskiego zauważyła, że wzrosło jego zaangażowanie w życie rodzinne. Nie tylko mówi, że rodzina jest dla niego bardo ważna, ale też bierze udział np. w wywiadówkach, zawozi dzieci na spotkania.

Czasami Klub Taty zaskakuje też ich znajomych. - Jak mówimy kolegom, gdzie i po co się spotykamy, są zaskoczeni, że coś takiego istnieje. Kiedyś jeden zapytał, czy to klub miłośników... samochodów hinduskiej marki o nazwie Tata.

Cztery razy E

Zmiany zaczynają od siebie, od własnej relacji z dzieckiem. Ale zamierzają też rozszerzyć działalność, zarejestrować stowarzyszenie i rozpocząć działania na większą skalę. Opracowali program 4E - Etyka, Ekologia, Ekonomia i Edukacja, który chcą realizować - edukując dzieci i młodzież. Chcieliby na spotkaniach w szkołach tłumaczyć, że jeżeli zobaczą tatę wrzucającego reklamówkę do pieca, to znaczy, że powstaną zanieczyszczenia, które mogą zniszczyć zdrowie ich rodziców i rodzeństwa. Albo, żeby powiedziały mamie o segregowaniu śmieci.

Chcieliby też kształtować wiedzę ekonomiczną młodych ludzi. W szkole nikt bowiem nie uczy, jak zarządzać kieszonkowym. Zauważają również potrzebę edukowania dzieci w kwestii etyki. - W czasach naszej młodości, jak się zepsuło np. żelazko, to było naprawiane. Teraz najczęściej się wyrzuca i kupuje nowe. To niepokojące, bo takie postępowanie przenosi się na inne dziedziny życia tj. relacje z innymi ludźmi. Nie dbamy o nie, a często zamiast odbudować, wolimy je zakończyć - mówi G. Moskal.

Dlatego chcą poprowadzić cykl spotkań z dziećmi w szkołach, dzięki którym poszerzą ich wiedzę w obszarze tych czterech zagadnień i już zaczynają się do tego przygotowywać.

Panowie są pełni zapału do działania i otwarci na nowych członków klubu. Wszyscy, którzy chcą do nich dołączyć, mogą przyjść na kolejne spotkanie, które odbędzie się 13 grudnia, tym razem wyjątkowo w drugi wtorek miesiąca, o godz. 20 w Centrum Obywatelskim na Stadionie Wisły. Jego temat ma być związany z duchowym wychowywaniem dziecka.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski