Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tytuł króla strzelców? Ważna jest drużyna

Rozmawiał Jerzy Zaborski
Paweł Cygnar nie tylko strzela gole, ale i obsługuje kolegów podaniami
Paweł Cygnar nie tylko strzela gole, ale i obsługuje kolegów podaniami fot. jerzy zaborski
Rozmowa. Z PAWŁEM CYGNAREM, napastnikiem trzecioligowej Soły Oświęcim.

- Zwycięstwo nad Wierną 4:0 było potrzebne nie tylko Sole, ale także Panu. Dwa gole strzelone drużynie z Małogoszcza były przecież pierwszymi Pana w bieżącym sezonie.

- Zgadza się. Jak każdy ofensywny zawodnik potrzebowałem przełamania. Wszak we wcześniejszych jesiennych potyczkach nie brakowało mi okazji do strzelenia goli. Zabrakło jednak szczęścia. Nie będę już wracał myślami do pierwszego meczu na własnym boisku przeciwko Spartakusowi Daleszyce, kiedy, mając mnóstwo okazji bramkowych, przegraliśmy 1:2. Na początku tego sezonu przyszło mi się zadowolić asystami. Trochę już w futbolu widziałem, więc miałem świadomość, że moja cierpliwość musi zostać w końcu nagrodzona.

- Czy jest Pan przesądny?

- Nie, ale rozumiem podtekst pytania.

- Mianowicie...

- Poprzedni sezon zamknąłem 13 trafieniami, co być może nie zaspokoiło oczekiwań wszystkich sympatyków klubu. Jednak wiosną jakoś „polubiły” mnie kontuzje. Bywało, że przedwcześnie opuszczałem boisko, ale w następnym spotkaniu znowu grałem, bo przecież w roku reorganizacji rozgrywek spadała połowa ligi. Planem minimum było zapewnienie sobie bezpiecznej lokaty. Zawodnicy chcieli być na podium, bo zawsze tak było, odkąd Soła znalazła się w grupie małopolsko-świętokrzyskiej. Wykonali zadanie, zatem poprzedni sezon dla zespołu był udany.

- A dla Pana?

- Jeśli popatrzeć na to przez pryzmat utraty korony króla strzelców, która należała do mnie przez dwa sezony z rzędu, z dorobkiem raz większym niż ostatnio, ktoś może powiedzieć, że nie błyszczałem. Nie przywiązuję wagi do indywidualnych zaszczytów. Były one dla mnie dodatkiem do wyniku zespołu. To samo mówiłem, kiedy święciłem sukcesy. Owszem, cieszyłem się indywidualnymi sukcesami, bo nadawały rozgłosu Sole. Wielu z podziwem patrzyło na klub plasujący się w czołówce, mający w swoich szeregach czołowego strzelca. Teraz jest nowy sezon i nowe wyzwania. Wiadomo, że zreformowana trzecia liga jest makroregionem południowo-wschodnim, w którym występują zespoły z czterech województw. A moje dwie bramki przeciwko Wiernej? Niech będą wróżbą nadejścia naszej zwycięskiej serii, jak dwa miecze rzucone przez Krzyżaków Polakom pod Grunwaldem _(śmiech). _Na razie tracę dwa gole do liderującego w tym rankingu snajperów Wojciecha Białka ze Świdnika. Wszyscy jesteśmy u progu rywalizacji, więc sytuacja jest przecież rozwojowa.

- W tym sezonie występuje Pan na nowej pozycji, jako typowy napastnik. Jak się Pan czuje w nowej „skórze”?

- Moja pozycja zależy od klasy przeciwnika i doboru taktyki. Jeśli gramy nieco schowani, wtedy jestem tzw. podwieszonym napastnikiem. Jeśli jednak walczymy u siebie, kiedy trzeba wzmocnić siłę uderzeniową, wtedy grywam na „szpicy”. Bez względu na przydział służbowy daję z siebie wszystko.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski