Jakub Snadny wrócił do wyjściowego składu po kontuzjii strzelił ważnego gola. Fot. BOGUSŁAW KWIECIEŃ
III LIGA PIŁKARSKA. Drużynie z Libiąża nie można było odmówić determinacji w Bodzentynie
Jak mówił przed meczem trener Antoni Gawronek, szansa na sukces będzie większa, jeśli zespół nie straci pierwszy gola. W poprzednich spotkaniach libiążanie zbyt łatwo i szybko tracili właśnie pierwsi bramki. - Zawsze można nie strzelić, ale jeśli się straci gola, to sytuacja staje się bardzo trudna. Wtedy bowiem to rywal dyktuje warunki - zauważył szkoleniowiec Janiny.
Uczulał podopiecznych, aby od początku zagrali z pełną koncentracją i mobilizacją. Zgodnie z przypuszczeniami Łysica zaatakowała, ale klarownych sytuacji z gry nie miała. Największe zagrożenie stwarzała przy stałych fragmentach gry głównie za sprawą Dariusza Kozubka, zawodnik mającego za sobą występy w ekstraklasie w Koronie Kielce i Szczakowiance Jaworzno. I właśnie po jego strzale oraz dobitce Grzegorza Łapota gospodarze objęli prowadzenie. W tej sytuacji w szeregach libiąskiej defensywy, która dotąd poczynała sobie dosyć pewnie, zabrakło asekuracji. Pięć minut później na Janinę spadło następne nieszczęście. Po czerwonej kartce za faul ratunkowy boisko musiał opuścić Konrad Szafran.
- Znaleźliśmy się w bardzo trudnej sytuacji. Po pierwsze perspektywa gry przez godzinę w osłabieniu, a do tego ograniczone możliwości dokonania zmian - zauważył szkoleniowiec libiąskiej drużyny.
Ucieszyło go, że w tych niesprzyjających okolicznościach drużyna podjęła walkę i w drugiej połowie, mimo osłabienia dyktowała warunki gry. Jeszcze wprawdzie krótko po przerwie libiąskiej bramce zagroził ponownie Kozubek, ale z czasem - jak podkreśla kierownik drużyny Andrzej Moćko - spotkanie toczyło się głównie na połowie Łysicy. Przypomina dobre strzały i sytuacje Marcina Ficka czy Łukasza Ząbka. Determinacja libiążan przyniosła efekty na niespełna dziesięć minut przed końcem, gdy wyrównującego gola zdobył Jakub Snadny. Dla napastnika Janiny był to pierwszy mecz w wyjściowym składzie po kontuzji, która wyłączyła go z treningów i gry na kilka tygodni.
W tym przypadku jego gol zapewnił drużynie z Libiąża jeden punkt. Przed wyjazdem do Bodzentyna w szeregach Janiny można było usłyszeć, że w obecnej sytuacji każda zdobycz będzie cenna, a tymczasem po końcowym gwizdku mówiono z kolei o niedosycie, mimo tak długiego okresu gry w osłabieniu.
Rzeczywiście w końcówce niewiele brakowało, aby libiążanie przechylili szalę na swoją stronę. - W doliczonym czasie gry mieliśmy piłkę meczową, a dokładnie Marcin Ficek. Dobrze złożył się do strzału i niestety trafił w nogę obrońcy Łysicy. Po prostu pech - żałował Andrzej Moćko.
Janina zakończyła rundę jesienną z dorobkiem 15 punktów, ale na tym nie koniec, bo w zaplanowanej awansem kolejce z wiosny zmierzy się jeszcze na wyjeździe z Popradem Muszyna.
(BK)
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?