MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Tylko i aż remis Janiny na koniec jesieni

BK
Jakub Snadny wrócił do wyjściowego składu po kontuzjii strzelił ważnego gola. Fot. BOGUSŁAW KWIECIEŃ
Jakub Snadny wrócił do wyjściowego składu po kontuzjii strzelił ważnego gola. Fot. BOGUSŁAW KWIECIEŃ
O tej jesieni w Libiążu będą chcieli jak najszybciej zapomnieć. Nad Janiną od początku do końca wisiało jakieś fatum. W ostatnim spotkaniu rundy w Bodzentynie libiąski zespół przez prawie godzinę musiał walczyć w "dziesiątkę". Ostatecznie uratował remis (1-1), chociaż niewiele brakowało, by zainkasował nawet komplet punktów.

Jakub Snadny wrócił do wyjściowego składu po kontuzjii strzelił ważnego gola. Fot. BOGUSŁAW KWIECIEŃ

III LIGA PIŁKARSKA. Drużynie z Libiąża nie można było odmówić determinacji w Bodzentynie

Jak mówił przed meczem trener Antoni Gawronek, szansa na sukces będzie większa, jeśli zespół nie straci pierwszy gola. W poprzednich spotkaniach libiążanie zbyt łatwo i szybko tracili właśnie pierwsi bramki. - Zawsze można nie strzelić, ale jeśli się straci gola, to sytuacja staje się bardzo trudna. Wtedy bowiem to rywal dyktuje warunki - zauważył szkoleniowiec Janiny.

Uczulał podopiecznych, aby od początku zagrali z pełną koncentracją i mobilizacją. Zgodnie z przypuszczeniami Łysica zaatakowała, ale klarownych sytuacji z gry nie miała. Największe zagrożenie stwarzała przy stałych fragmentach gry głównie za sprawą Dariusza Kozubka, zawodnik mającego za sobą występy w ekstraklasie w Koronie Kielce i Szczakowiance Jaworzno. I właśnie po jego strzale oraz dobitce Grzegorza Łapota gospodarze objęli prowadzenie. W tej sytuacji w szeregach libiąskiej defensywy, która dotąd poczynała sobie dosyć pewnie, zabrakło asekuracji. Pięć minut później na Janinę spadło następne nieszczęście. Po czerwonej kartce za faul ratunkowy boisko musiał opuścić Konrad Szafran.

- Znaleźliśmy się w bardzo trudnej sytuacji. Po pierwsze perspektywa gry przez godzinę w osłabieniu, a do tego ograniczone możliwości dokonania zmian - zauważył szkoleniowiec libiąskiej drużyny.

Ucieszyło go, że w tych niesprzyjających okolicznościach drużyna podjęła walkę i w drugiej połowie, mimo osłabienia dyktowała warunki gry. Jeszcze wprawdzie krótko po przerwie libiąskiej bramce zagroził ponownie Kozubek, ale z czasem - jak podkreśla kierownik drużyny Andrzej Moćko - spotkanie toczyło się głównie na połowie Łysicy. Przypomina dobre strzały i sytuacje Marcina Ficka czy Łukasza Ząbka. Determinacja libiążan przyniosła efekty na niespełna dziesięć minut przed końcem, gdy wyrównującego gola zdobył Jakub Snadny. Dla napastnika Janiny był to pierwszy mecz w wyjściowym składzie po kontuzji, która wyłączyła go z treningów i gry na kilka tygodni.

W tym przypadku jego gol zapewnił drużynie z Libiąża jeden punkt. Przed wyjazdem do Bodzentyna w szeregach Janiny można było usłyszeć, że w obecnej sytuacji każda zdobycz będzie cenna, a tymczasem po końcowym gwizdku mówiono z kolei o niedosycie, mimo tak długiego okresu gry w osłabieniu.

Rzeczywiście w końcówce niewiele brakowało, aby libiążanie przechylili szalę na swoją stronę. - W doliczonym czasie gry mieliśmy piłkę meczową, a dokładnie Marcin Ficek. Dobrze złożył się do strzału i niestety trafił w nogę obrońcy Łysicy. Po prostu pech - żałował Andrzej Moćko.

Janina zakończyła rundę jesienną z dorobkiem 15 punktów, ale na tym nie koniec, bo w zaplanowanej awansem kolejce z wiosny zmierzy się jeszcze na wyjeździe z Popradem Muszyna.

(BK)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski