Fot. Daniel Weimer
Zaledwie dwa tygodnie wcześniej poddał się on zabiegowi artroskopii kolana, po którym zwykle przerwa w treningach trwa przeszło miesiąc. Nie u "Aleksa". Ten wznowił zajęcia na kilka dni przed meczem, na prośbę ówczesnego trenera sądeczan Jarosława Araszkiewicza usiadł na ławce rezerwowych. Gdy do przerwy "biało-czarni" przegrywali z Okocimskim Brzesko 1:2, wybiegł na murawę. I trzykrotnie pokonywał bramkarza gości, zapewniając swej drużynie wygraną 3:2.
Taki właśnie jest Aleksander: charyzmatyczny, uparty, w każdej chwili gotowy przyjść swej drużynie z odsieczą. Przez dwa sezony był wicekrólem strzelców I ligi. Poprzednie rozgrywki zwieńczył dorobkiem 16 goli, a nieudaną dla Sandecji rundę wiosenną zakończył z siedmioma bramkami na koncie.
- Alek z uwagi na trapiące go dolegliwości kolana nie wystąpił w trzech meczach - przypomina obecny trener sądeckiej ekipy Janusz Świerad. - Jestem przekonany, że gdyby mógł w nich zagrać, mielibyśmy o kilka punktów więcej. Nie znam w tej lidze napastnika, który miałby bardziej wyczulonego nosa pod bramką przeciwnika. Piłka po prostu go szuka, a on wie, jaki ma z niej czynić użytek.
- Największą satysfakcję sprawiają mi gole strzelane z 5 metrów i to do "pustaka" - zaskakuje kapitan Sandecji z cenzusem magistra ekonomii. - Taka jest bowiem rola środkowego napastnika: znaleźć się we właściwym miejscu i w należytym czasie. Uważam, że szanujący się gracz ataku powinien w każdym sezonie strzelać co najmniej 10 goli. Ja tę normę od kilku lat wypełniam z nadwyżką.
Sandecji nie wiedzie się w I lidze. Aleksander jednak z niej nie odejdzie. Kapitan nie opuszcza przecież nabierającego wodę okrętu.
(DW)
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?