Po co mam po próżnicy zdzierać gardło i zarzekać się publicznie, podczas gdy – być może – obietnica ex post dawno została złamana, albo, co gorsza, może się jeszcze zmaterializować…
Bliska werdyktu w tej kwestii była moja śp. babcia Agata B., która natychmiast po opuszczeniu przeze mnie stron ojczystych i podpisaniu deklaracji członkowskiej w sekcjach koszykówki i lekkiej atletyki Cracovii, przepowiedziała dokładnie moje schodzenie na psy! W sensie moralnym babcia racji nie miała, ale w sensie sportowym i materialnym, kto wie, czy nie lepiej było dołączyć do Pacuły, Likszy czy Wójcika?
W piątek do grona wykonawców utworu Macieja Maleńczuka dołączyli niespodziewanie wychowankowie Specjalnego Ośrodka Szkolno-Wychowawczego dla Niesłyszących. Ich ekspresja w języku migowym wzbudziła ogromny entuzjazm, który, moim zdaniem, zrodził się z prostego faktu zakończenia przez głuchoniemych pieśni na drugiej zwrotce!
Nie znamy przyczyny przemilczenia sekwencji o „nieschodzeniu na psy”, aliści podejrzewać można, że subtelny język migowy nie jest w stanie oddać nienawistnej szyderczości antywiślackiej, zawartej w tej metaforycznej konstrukcji.
T ymczasem na psy schodzą zorganizowane szwadrony kibolskie po obu stronach Błoń. Nasycenie wulgaryzmów w dopingowych przyśpiewkach sięga na stadionie przy Kałuży dna.
Szkoda, że większość 8-tysięcznej widowni zareagowała krytycznie gwizdami tylko jeden, jedyny raz: wtedy gdy chamskie okrzyki, podobne do tych wznoszonych na trybunie „oprawców” i „Jude Gangu”, podnieśli na swoim sektorze kibice Górnika.
Nieskrywaną manifestacją niezgody na praworządność, ład i porządek w kraju, były mocno akcentowane i powtarzane „pozdrowienia do więzienia”. Ten rodzaj błatniackiej solidarności budzi grozę, bo zawiera najwyraźniej nie tylko dumę z czynów, za które pozdrawiani zostali izolowani od społeczeństwa, ale i gotowość naśladowniczą.
Z oceny sytuacji wygląda na to, że przy Kałuży nie mają zamiaru pójścia tropem Wisły, która sięgnęła po radykalne środki w dziele zapanowania nad charakterem i kulturą dopingu stadionowego. Pierwsze efekty tych zabiegów okazały się pozytywne.
Ostatni mecz, zbojkotowany przez kibiców posłusznych liderom trybuny północnej, pokazał, że gra jest warta świeczki. I na nic zdadzą się, trącące jednak przebłyskiem autorefleksji, enuncjacje bojkotowiczów o śladowych wulgaryzmach i nędzy wokalnej spontanicznego dopingu, bez gniazdowego zapiewajły i huczenia tamtamów.
Oskarżanie dziennikarzy o tendencyjność wobec „miłujących Wisłę” inaczej, to jedynie przejaw frustracji tych, którym wciąż wydaje się, że „Wisła – to Oni”? A że Jacek Bednarz z dnia na dzień zyskuje społeczną aprobatę dla podjętych kroków, a od kręgów rządowych obietnicę instytucjonalnego wsparcia, klub nie da się wziąć za gardło ani złamać bojkotem!
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?