MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Tropicalia

Redakcja
Os Mutantes – Fot. archiwum
Os Mutantes – Fot. archiwum
Psychodeliczna kontrkultura lat 60. objawiła się nie tylko w USA i najbogatszych krajach Europy Zachodniej. Jej przejawy można było obserwować również w zupełnie niespodziewanych miejscach na świecie. Jednym z nich była Brazylia, gdzie zaowocowała narodzinami ruchu zwanego „Tropicalia” lub „Tropicalismo”, który dziś wydaje się przeżywać swą drugą młodość.

Os Mutantes – Fot. archiwum

Nowe gatunki muzyczne

Inicjatorami nurtu byli artyści związani ze sztukami plastycznymi. Jeden z nich, Helio Otitica, zaprezentował w 1967 roku instalację zatytułowaną „Tropicalia”. Jej interaktywny charakter odsyłał do opublikowanego w 1928 roku manifestu poety Oswalda de Andrade – „Manifesto Antropofago”. Jego autor postrzegał brazylijską kulturę, jako... „kanibalistyczną”, bo nieustannie „konsumującą” elementy innych kultur – amerykańskich i europejskich. De Andrade nie widział w tym nic złego. Przeciwnie – uważał ten „kanibalizm” za ogromną siłę napędową, pozwalającą jego ojczyźnie wyzwolić się z post-kolonialnych kompleksów. Idea ta, podchwycona przez Otiticę, spodobała się nie tylko w środowisku plastycznym.

Ze szczególnym zainteresowaniem spotkała się w środowisku muzycznym w Sao Paulo. Pomysł połączenia egzotycznego latino z zachodnim rock`n`rollem szybko wydał ciekawe owoce. W 1968 roku ukazał się album „Tropicália: ou Panis et Circencis”, na którym swe siły połączyły najważniejsze osobistości brazylijskiego undergroundu – Gilberto Gil, Caetano Veloso, Tom Ze, Nara Leao i grupa Os Mutantes. Eksperemtowały one ze strukturą klasycznej piosenki, rozbijając ją gorącymi rytmami samby, rumby i salsy oraz psychodelicznymi partiami rockowych instrumentów. Album niósł również silne polityczne przesłanie, zawierając teksty ostro krytykujące rządy junty wojskowej, która doszła do władzy w Brazylii w wyniku puczu w 1964 roku.

Na reakcję władz nie trzeba było długo czekać. Gil i Veloso zostali aresztowani, a potem deportowani do Anglii. Pozostali artyści byli śledzeni, torturowani, umieszczani w szpitalach psychiatrycznych.

Mimo tych nacisków politycznych, na najważniejszego przedstawiciela tropicali wyrósł zespół Os Mutantes. Trio, założone przez braci Arnaldo i Sergio Baptistę z wokalistką Ritą Lee, zabłysło już w 1968 roku albumem bez tytułu, który współcześni krytycy uznają za jedno z najważniejszych dzieł w historii psychodelii. Jedenaście zamieszczonych na nim piosenek urzeka odrealnionym klimatem tworzonym przez eteryczne wokalizy, improwizowane partie akustycznych instrumentów, świdrujące wejścia rockowych gitar i soczyste wstawki jazzowych dęciaków. Wszystko to jednak wpisane jest w formę krótkich piosenek, z których niektóre – “Panis Et Cirsenses”, “Baby” i “Ave, Gengis Khan” – stały się pod koniec lat 60. wielkimi przebojami.

Ponieważ reprezentanci tropicalii byli prześladowani przez rząd, ruch nie trwał długo – na początku lat 70. było już po wszystkim. Muzyczna scheda brazylijskich twórców z czasem została jednak doceniona przez zachodnich muzyków. Jako pierwsi zwrócili na nią uwagę na poczatku lat 80. artyści z kręgu nowojorskiej awangardy – David Byrne i Arto Lindsay. Pierwszy łączył w swych solowych nagraniach (był wtedy liderem Talking Heads) latynoskie rytmy i melodie z nowofalowym rockiem, a drugi – latynoskie upodobanie do improwizacji z gitarowymi eksperymentami o jazzowym charakterze.

Dekadę później ich dokonania zainspirowały z kolei do sięgnięcia po nagrania Os Mutantes enfant terrible amerykańskiej alternatywy – Becka. W efekcie powstał album „Mutations”, który stanowił czytelny hołd dla twórczości brazylijskich mistrzów tropicalii.

Dzisiaj odkrywa ją kolejne pokolenie zachodnich muzyków. Echa nagrań sprzed czterech dekad słychać w twórczości wielu zespołów z nurtu chill wave, psych-folku i hauntology – od Animal Collective, przez Davendrę Banhearta, po The Focus Group. Najpopularniejszym przedstawicielem nowej fali tropicalii jest hiszpański muzyk Pablo Diaz-Reix ukrywający się pod pseudonimem El Guincho. Również w Polsce tropicalia budzi ciekawość. Najnowszy album grupy The Complainers” – „The Amor” – to intrygujący hołd dla brazylijskiej tradycji muzycznej.

Paweł Gzyl

Posłuchaj tropicalii:

www.myspace.com/osmutantes66

www.myspace.com/gilbertogiliah203sec6

www.myspace.com/fatheroftropicalismo

www.myspace.com/elguincho

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski