Śląsk w pierwszej połowie niedzielnego półfinału w niczym nie przypominał drużyny, która w ćwierćfinale w kapitalnym stylu odprawiła z kwitkiem Arged BM Stal Ostrów Wielkopolski. WKS co prawda zaczął starcie z Treflem od dwóch przechwytów, po których Hassani Gravett i Marek Klassen niepilnowani przez rywali wpakowali piłkę do kosza, ale do siódmej minuty były to jedyne punkty zdobyte przez wrocławian. Pod koniec pierwszej kwarty podopieczni Miodraga Rajkovicia złapali dobry rytm i po 10 minutach przegrywali 11:18.
W drugiej „ćwiartce” Śląsk zagrał na podobnym poziomie. Wrocławska drużyna miała spore problemy z przebiciem się przez dobrze zorganizowaną defensywę sopocian. WKS często decydował się na desperackie rzuty za trzy punkty, ale było z tego niewiele pożytku – do przerwy skuteczność „Trójkolorowych” z dystansu wynosiła marne 13 proc. (2/15). Na dobrą sprawę jedynym zawodnikiem w kadrze Śląska, który zasługiwał na pochwałę, był wracający po kontuzji Łukasz Kolenda. Po pierwszej połowie wrocławianie tracili do Trefla 17 punktów (24:41).
Po zmianie stron obraz gry nie uległ zmianie, choć różnica pomiędzy obiema ekipami nie była już tak wyraźna. Faktem jest jednak, że gospodarze okazali się lepsi również w trzeciej i czwartej kwarcie. Gwoździem do trumny Śląska była przede wszystkim fatalna skuteczność z dystansu i niewiele zbiórek. Zespół prowadzony przez Miodraga Rajkovicia miał zaledwie cztery celne „trójki” przy 27 próbach (14 proc.). „Śląsk nie istnieje zarówno pod jednym, jak i drugim koszem” – stwierdził jeden z komentatorów i trudno się z nim nie zgodzić. WKS miał zaledwie sześć zbiórek w ataku przy 22 Trefla.
Podopieczni Žana Tabaka znaleźli patent na zatrzymanie kluczowych graczy Śląska. Angel Nunez, Hassani Gravett, Marek Klassen i Dušan Miletić zdobyli po cztery punkty.
– Wyglądaliśmy tak, jakbyśmy grali z kamieniami na plecach. Ponadto nawet jeśli mieliśmy czyste pozycje do rzutu z dystansu, nie potrafiliśmy zrobić z tego dobrego użytku. Potem zostaliśmy nieco zmuszeni przez rywali do oddawania rzutów z dalszej odleglości – podsumował spotkanie Daniel Gołębiowski ze Śląska. – Trefl nas nie zaskoczył, bo wiedzieliśmy, że zagrają bardzo fizycznie. W drugim półfinale musimy odpowiedzieć im tym samym. Nie jesteśmy drużyną z przypadku. Awansowaliśmy do play-offów, bo jesteśmy silnym zespołem i na pewno powalczymy o awans – dodał.
Ostatecznie Trefl wygrał 78:54 i po pierwszym półfinale to on jest bliżej walki o złoto. Drugi mecz w tej serii zaplanowano na wtorek (godz. 17:30) w Ergo Arenie. Transmisję przeprowadzi Polsat Sport 1.
PIERWSZY PÓŁFINAŁ ORLEN BASKET LIGI
Trefl Sopot – WKS Śląsk Wrocław 78:54 (18:11, 23:13, 17:14, 20:16)
Trefl: Zyskowski 15, Varadi 13, Scruggs 10, Groselle 9, Schenk 9, Best 8, Witliński 8, Van Vliet 4, Musiał 2, Barnes 0, Toczek 0, Gurtatowski 0.
Śląsk: Kolenda 10, Gołębiowski 7, Nizioł 7, Parachouski 6, Nunez 4, Gravett 4, Klassen 4, Miletić 4, Kulvietis 4, Wiśniewski 2, Zębski 2, Piśla 0.
Włókniarz Częstochowa - GKM Grudziądz. Trener Robert Kościecha
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?