Jarosław Bester z kolegami podjął niebezpieczne wyzwanie Fot. Anna Kaczmarz
MUZYKA. Rozmowa z JAROSŁAWEM BESTEREM, liderem zespołu Bester Quartet o jego nowej płycie "The Golden Land"
- Ta płyta powstała tak naprawdę na zamówienie festiwalu Nowa Muzyka Żydowska w Warszawie. Nakłonił mnie do tego jego dyrektor - Miron Zajfert. To był jego pomysł.
- Jak Pan zareagował na tę propozycję?
- Dosyć długo się opierałem. Twórczość Gebirtiga jest dobrze znana w Polsce, szczególnie w wersjach śpiewanych. Ponieważ w jego muzyce wielką wagę ma słowo, pomysł zrobienia wersji instrumentalnych wydawał mi się na początku niezbyt sensowny czy wręcz niebezpieczny.
- Co sprawiło, że jednak zmienił Pan zdanie?
- Dwa lata nalegań Mirona Zajferta! (śmiech) Tak długo drążył ten temat, że w końcu obiecałem mu, iż zrobię próbne aranżacje, aby zobaczyć, co z tego wyjdzie. Kiedy tego dokonałem, stwierdziłem, że brzmi to całkiem przyzwoicie. Stąd też zdecydowałem się zrobić cały projekt. Najpierw zagraliśmy te utwory na żywo w ubiegłym roku na festiwalu Nowa Muzyka Żydowska w Warszawie, a potem na Festiwalu Kultury Żydowskiej w Krakowie. I dopiero po odsłuchaniu tych koncertowych nagrań przekonałem się, że faktycznie mogę z tego zrobić płytę.
- Jak odbywało się przekładanie piosenek Gebirtiga na kompozycje instrumentalne?
- To muzyka prosta, ale zarazem bardzo głęboka. Poszczególne dźwięki tych kompozycji odpowiadają temu, co jest zawarte w ich słowach. Zaryzykowałem więc wersje instrumentalne, oddające treść tekstów Gebirtiga. Postanowiłem do tego połączyć te dawne brzmienia ze współczesnością. Stąd też klasyczne tematy w naszym wykonaniu są nieco odmienione, a tempa zróżnicowane w stosunku do pierwotnych.
- Ważne były improwizacje?
- Oczywiście. Bardzo dużą częścią tej produkcji jest właśnie improwizacja. Tematy z piosenek Gebirtiga są krótkie, dlatego pokazaliśmy je jako wstęp do naszych opowieści, nakreślonych już współczesnym językiem. Duża w tym zasługa specjalnie zaproszonego trębacza - Tomka Ziętka. To z nim opracowaliśmy pierwszą koncepcję tego materiału. A przed samymi nagraniami zaprosiliśmy jeszcze Magdę Plutę grającą na wiolonczeli i Marcina Malinowskiego grającego na klarnecie basowym. Chodziło nam o stworzenie większej amplitudy brzmienia.
- Tomek Ziętek już po raz drugi pojawia się na płycie Bester Quartet.
- Wywodzimy się z dwóch różnych światów. Tomek porusza się w zupełnie innych przestrzeniach muzycznych. Ale obaj jesteśmy wykształceni klasycznie i to jest nić, która nas łączy. Najważniejsze jest jednak to, że on jest wyjątkowo wrażliwym muzykiem, który idealnie potrafi się wpasować w taki skład instrumentalny, jaki my posiadamy. To jest rzadkością. Posługuje się też w subtelny sposób elektroniką, co szczególnie odpowiadało muzyce Gebirtiga.
- Inspirowaliście się wcześniejszymi wykonaniami piosenek Gebirtiga, choćby Gołdy Tencer?
- Słuchałem wielu wykonań, tylko że one były zazwyczaj bardzo tradycyjne. A ja chciałem stworzyć pomost pomiędzy Gebirtigiem tradycyjnym a współczesnym podejściem do budowania form muzycznych. Dlatego spróbowałem go wpisać w nowatorski kontekst, totalnie odwracając aranżacje oraz sięgając po inne wpływy, od jazzu po world music.
- I pewnie tradycjonaliści się burzą?
- Wstępne recenzje są bardzo entuzjastyczne. Aczkolwiek pojawiła się jedna, w której zarzuca się nam, że za daleko odeszliśmy od brzmienia żydowskiego. Ale ja się tego spodziewałem. Przy tak ważnej postaci, jak Gebirtig, zawsze będą dwa fronty: zwolennicy innowacyjnego oraz tradycyjnego podejścia do jego twórczości.
- Płytę wydała słynna nowojorska wytwórnia Tzadik. Czy jej właściciel, znany muzyk, John Zorn, musiał najpierw posłuchać tych utworów i dopiero wtedy podpisaliście kontrakt?
- W wypadku Zorna zawsze tak jest. Tak było i teraz. On nie wiedział, że nagraliśmy płytę z instrumentalnymi utworami Gebirtiga. Po prostu dostał od nas już nagrany materiał, a ja się liczyłem z tym, że mu się nie spodoba. Ale okazało się inaczej. (śmiech)
- Będziecie teraz prezentować "The Golden Land" na żywo?
- Tak, będziemy się starać. Cała trasa koncertowa powinna ruszyć na jesieni. Ale już 21 lipca odbędzie się promocja płyty. Zagramy w pełnym składzie razem z naszymi gośćmi w ramach festiwalu Warsaw Summer Jazz Days w studiu im. Witolda Lutosławskiego. Koncert będzie transmitowany na żywo w programie drugim Polskiego Radia. Serdecznie zapraszam do jego posłuchania.
Rozmawiał Paweł Gzyl
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?