MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Ten sam stół, ta sama lampa...

Redakcja
Pewnie jestem zbyt sentymentalna, ale to przychodzi z wiekiem. Rozczulają mnie... przedmioty. Oczywiście nie wszystkie, tylko te stare, które pamiętam z dzieciństwa. Spędziłam ostatnio przemiły wieczór u dawno niewidzianej kuzynki.

Barbara Rotter-Stankiewicz: ZA MOICH CZASÓW

W jej uroczym mieszkaniu zobaczyłam meble, które kiedyś stały w mieszkaniu naszej wspólnej babci i dziadka. Siedziałam na tym samym krześle, na które wdrapywałam się w dzieciństwie, przy tym samym stole, na którym układałam klocki, koło tej samej serwantki, w której zawsze były fascynujące bibeloty i naprzeciw rozłożystego kredensu, w którym na górnej półce bywały zwykle pyszne ciasteczka. Nad stołem świeciła ta sama lampa, na ścianach wisiały te same obrazy. Potężny zegar, którego brzmienie przypominało bicie dzwonu Zygmunta, też tam był, chociaż jego mechanizm znieruchomiał. Powrót w krainę dzieciństwa...

Meble stoją teraz w innym mieszkaniu, ale tamto, dziadków, też pozostało w rodzinie i mogę w nim bywać, jak często zechcę. A gdy tam wchodzę, otwierają się te same drzwi, wita ta sama, muzealna podłoga, piec, okna w grubych murach, a za nimi Wawel. Aż nie chce się wychodzić i wracać do rzeczywistości, która uciekła pół wieku do przodu.

U mnie w domu też pełno takich pamiątek. Obrazów, mebli, kilimków, książek i bibelotów pamiętających nie tylko moich rodziców, ale i dziadków. Jest nawet stół, na którym się urodziłam! Komputer stoi na stoliczku mojego ojca, gdzie zawsze stała jego maszyna do pisania. Też zresztą przetrwała, a moje wnuki wystukują na niej litery, dziwiąc się, że nie musi być podłączona do prądu. Podziwiają obrazy i rodzinne portrety, haftowane obrusy i serwetki robione przez moją babcię. A ja mam nadzieję, że kiedyś to wszystko będą oglądać ich dzieci.

I myślę sobie, ile szczęścia miałam w życiu, że te ,,graty” przetrwały. Nie zniszczyła ich wojna, nie zmógł mijający czas. Dla niektórych to tylko mniej lub bardziej cenne rupiecie, które w razie kryzysu ekonomicznego można sprzedać w komisie czy na targu staroci, a dla mnie – dzieciństwo, młodość, historia. Z każdym z nich wiąże się jakaś opowieść, jakieś ciepłe wspomnienie.

Zastanawiam się, czy meble i domowe akcesoria z Ikei, Jysku lub innych salonów, o ile w ogóle przetrwają choć jedno pokolenie, też będą miały kiedyś taką moc?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski