Pani Helena i jej sąsiadka Zofia są lokatorkami mieszkań znajdujących się w piwnicy bloku przy ul. Cegielnianej. Aby się do nich dostać, trzeba pokonać prawdziwy tor przeszkód. Schodząc ze schodów, muszą uważać, żeby nie wpaść do głębokich dziur w podłodze. Cały korytarz przypomina zresztą teren wykopalisk, a rozpruta posadzka przykryta została prowizorycznie deskami i dyktą.
- Porobili takie dziury kilka dni temu i wszystko zostało. A my się musimy martwić o nasze bezpieczeństwo - denerwuje się pani Helena.
Szczury pod nogami
Rozkopany korytarz jest dziełem firmy, która zajmuje się wymianą sieci kanalizacyjnej w budynku. Roboty rozpoczęły się miesiąc temu. W ostatni wtorek robotnicy pojawili się przed dwoma mieszkaniami w piwnicy. - Przyszli z wielkimi młotami elektrycznymi i zaczęli rozkuwać nimi podłogę. Po wykopaniu otworów, pracownicy zniknęli i nic więcej tu już nie robili - irytuje się lokatorka bloku.
W fatalnej sytuacji jest też jej sąsiadka. Jeden z okazałych otworów w podłodze znajduje się dokładnie obok drzwi wejściowych do jej mieszkania.
- Położyli na tym dyktę, po której można przejść, ale wszystko się ugina i boję się, że się może załamać. Taki remont powinien odbyć się bardzo szybko i najlepiej, kiedy nie ma lokatorów w domu - kręci głową pani Zofia.
Obawa przed złamaniem nogi to nie jedyny problem, z którym borykają się teraz kobiety. - Z niezasypanych dziur, w których znajdują się rury ściekowe, wychodzą szczury. Kiedy chcę wyjść z domu, to walę najpierw w drzwi, żeby przepędzić wszystkie gryzonie. Raz sobie o tym zapomniałam i zaraz koło nogi przebiegł mi szczur- opowiada oburzona pani Helena.
Nie mają nawet narzędzi
Mieszkanki bloku przy ul. Cegielnianej są jak najgorszego zdania o efektach prac ekipy budowlanej. - Nieraz cały dzień się nie pokazują, a jak już przyjdą, to plątają się jak błędne owce - narzekają lokatorki. - Oni przecież nawet sprzętu nie mają. Pożyczają łopaty, wiadra i klucze od mieszkańców. To jest jakaś paranoja! - dodają sąsiadki.
Na wykonawcę robót narzeka również Miejski Zarząd Budynków w Tarnowie, który administruje budynkiem przy ul. Cegielnianej. - Mamy do tej firmy olbrzymie pretensje - przyznaje Janusz Galas, prezes spółki. Okazuje się, że wyłoniona w przetargu firma, remont kanalizacji miała zakończyć miesiąc temu. Już są jej naliczane kary za zwłokę.
- Ciężko skontaktować się z właścicielem firmy, a mamy wiele uwag. Oprócz nieterminowości, to także brak solidności wykonywanych prac - zaznacza prezes Galas. Zapowiedział, że firma w przyszłości nie ma co liczyć na roboty organizowane przez MZB.
Adam Kucharzyk, szef przedsiębiorstwa wykonującego feralny remont bloku, winę za opóźnienia zrzuca tymczasem na lokatorów.
- Mieli posprzątać wszystkie rzeczy zalegające na korytarzu. Nie zrobili tego i moi pracownicy, zamiast od razu wziąć się do pracy, muszą przenosić szafki i inne rzeczy z jednego kąta na drugi - przekonuje.
Po naszej interwencji zapewnił, że uciążliwe dziury na korytarzu zostaną natychmiast zasypane.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?