MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Szybszy od samolotu, na skoki już nie da się skusić

Rozmawiał Leszek Jaźwiecki
Adam Małysz ma za sobą już cztery występy w słynnym rajdzie Dakar
Adam Małysz ma za sobą już cztery występy w słynnym rajdzie Dakar Fot. Andrzej Banaś
Rozmowa z ADAMEM MAŁYSZEM, byłym świetnym skoczkiem narciarskim, od czterech lat kierowcą startującym w rajdach terenowych.

– Ścigał się Pan samochodem z samolotami na lotnisku w Pyrzowicach. To było chyba duże wyzwanie?

– Kiedy staje się małym samochodem obok takiego potwora, to musi być dreszczyk emocji. Trudno było jednak nie skorzystać z okazji pościgania się ze startującymi samolotami, choć powiem szczerze, że na początku trochę się przeraziłem. Myślałem, że będziemy się ścigać po jednym pasie. Okazało się, że były dwa pasy. Ja jechałem po nowym, superrównym, który właśnie został otwarty.

– Oba wyścigi, najpierw z boeingiem 737 lecącym do Egiptu, a potem z airbusem A320, który leciał do norweskiego Stavanger, rozstrzygnął Pan na swoją korzyść.

– I mam z tego ogromną satysfakcję. Samoloty mają ogromne przyspieszenie, na początku zostaliśmy z tyłu, ale potem daliśmy radę (śmiech). Za pierwszym razem jechałem 230 kilometrów na godzinę, w drugim wyścigu poprawiłem się o dziesięć. Ścigaliśmy się jednak na krótkim dystansie, 1/4 mili. Z rozpędzonym samolotem nie mielibyśmy już szans.

– Za sterami drugiego samolotu siedział Łukasz Ciepiel, który w barwach Red Bulla był pierwszym polskim pilotem w Red Bull Air Race.

– Dlatego Łukasz od razu połknął bakcyla, wiedział, o co chodzi. Nie zamierzał łatwo oddać zwycięstwa i emocje mieliśmy do samego końca. W sumie wyszła z tego fajna zabawa.

– Po ostatnim, nieudanym Dakarze, kiedy to już na drugim etapie Pańskie buggy spłonęło, przesiadł się Pan do mini. Jest Pan zadowolony z nowego auta?

– Cztery lata już jeżdżę w tym sporcie, różnymi samochodami, ale moim zdaniem w tej chwili mini jest najlepszym autem do rajdów terenowych. Jest po prostu królem bezdroży. To było moje marzenie: przesiąść się za kierownicę tego samochodu. Jestem po trzech rajdach w mini, ciągle się jeszcze uczę tego auta, ale jestem pod wielkim wrażeniem, że tak dobrze sobie daje radę w trudnych warunkach.

– Niedawno podczas rajdu w Egipcie przegrał Pan ze... skałą.

– W tym starciu ucierpiał silnik i dalsza jazda była niemożliwa, choć robiliśmy wszystko, żeby ją kontynuować. Mimo tego przykrego incydentu fajnie układała się współpraca z pilotem Xavierem Panserim. Jestem pełen optymizmu i jednocześnie bardzo ciekaw kolejnego startu tym samochodem.

– W kolejnym Dakarze pojedzie więc Pan samochodem mini?

– Tak, przygotowywanym przez niemiecki zespół X-Raid, z którym podjęliśmy współpracę. Wierzę, że zostanie przygotowany perfekcyjnie.

– Przygotowania do kolejnego Dakaru więc już trwają?

– O tak! One się rozpoczęły zaraz po zakończeniu tamtego rajdu. Dla mnie w tym roku najważniejsze jest to, aby przejechać jak najwięcej maratonów. Żeby przyzwyczaić się do długich odcinków, takich po 400–500 kilometrów.

– Jakie są najbliższe plany?

Na pewno pojedziemy w Rajdzie Maroka, a potem już myślami będziemy przy Dakarze.

– Na koniec – w Wiśle modernizowany jest kompleks trzech skoczni, na których rozpoczynała się Pańska wspaniała kariera. Podobno na ich otwarciu ma Pan oddać pierwszy skok.

– Ja? Musiałbym chyba potrenować, moje parametry po zakończeniu kariery skoczka się bardzo zmieniły, więc technika musiałaby być też inna (śmiech). Na pewno będę na jej otwarciu, walczyłem, żeby te skocznie powstały. Cieszę się, że w końcu są i będą wizytówką Wisły.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski