Krakowianin rozpoczął z przygodami. Już na pierwszym, 29-kilometrowym odcinku - na piątkowym zakręcie przez szczyt - lewym tylnym kołem uderzył w skarpę. - Uszkodzone zostało zawieszenie, a samochód przestał się prowadzić precyzyjnie, zarówno w szybkich, jak i wolnych partiach - mówił na mecie Kościuszko. Załoga Lotos Dynamic Rally Team nie poddała się jednak. - Było niewiarygodnie ślisko. Były takie chwile, że wydawało mi się, że auto w ogóle mnie nie słucha i nie hamuje. Warunki były zdradliwe, padał deszcz, wszędzie było dużo błota. Horror - opowiadał krakowianin. W dodatku pojawiły się problemy z hamulcami. - Poluzował się jeden z przewodów lewego tylnego zacisku. Straciliśmy hamulce prawie od połowy odcinka. W wielu miejscach nie miałem hamulca ręcznego, bez którego w takich warunkach pogodowych jazda jest bardzo niebezpieczna. Na szczęście na dojazdówce udało się nam odpowietrzyć hamulec, dokręciliśmy przewód i do ostatniego odcinka w pętli wystartowaliśmy w miarę sprawnym samochodem - mówił Kościuszko. (DMA)
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?