MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Szwoleżer cesarza

Paweł Stachnik
Płk Jan Kozietulski, kawaler Virtuti Militari i Legii Honorowej
Płk Jan Kozietulski, kawaler Virtuti Militari i Legii Honorowej Fot. Archiwum
3 lutego 1821. W Warszawie umiera płk Jan Kozietulski, oficer napoleoński, kawalerzysta, dowódca w słynnej szarży pod Somosierrą

Szwadron zaszamotał się. Spiętrzyły się ostrogami naciśnięte konie i runęły jak wezbrany potok ku ziejącej ogniem gardzieli, jak lawina, jak burza, i wyciągnęły szyje, i rozwarły chrapy, ledwie ziemi dotykając kopytami. Jeden koń drugiego napierał, do szalonego niewoląc wyścigu. A z ócz i serc żołnierzy jednakie szły ognie, jedna w brwiach była zaciętość, jedna morowość, jeden zapał i myśl jedna”.

Tak szarżę w hiszpańskim wąwozie Somosierra opisywał w jednej ze swoich książek popularny pisarz historyczny Wacław Gąsiorowski. Na czele atakującego skalisty wąwóz polskiego szwadronu lekkokonnych gwardii pędził Jan Kozietulski. Dowodzenie w tej szarży - choć nieco przypadkowe - sprawiło, że pan Jan przeszedł do historii.

Hulaszcze życie
Przyszły bohater urodził się 4 lipca 1778 r. w Skierniewicach, w rodzinie ziemiańskiej. Ukończył Szkołę Rycerską i chciał wstąpić do wojska, ale rozbiory pokrzyżowały mu plany. Związał się więc z młodym Wincentym Krasińskim i razem z grupą jego przyjaciół prowadził w Warszawie hulaszcze życie rywalizując w towarzyskich wybrykach z konkurencyjną ekipą księcia Pepi z Pałacu Pod Blachą.

Gdy jednak w 1806 r. Napoleon wkroczył na ziemie zaboru pruskiego i zajął Warszawę, złota młodzież stolicy szybko sformowała Gwardię Honorową, która odtąd towarzyszyła cesarzowi. W jej szeregach Kozie-tulski wziął udział w walkach z Prusakami, wyróżnił się w nich i nawet objął funkcję drugiego komendanta Gwardii.

Nic więc dziwnego, że kiedy w kwietniu 1807 r. Bonaparte wydał dekret o sformowaniu Pułku Lekkokonnego Polskiego Gwardii Cesarskiej, Kozietulski został szefem (dowódcą) jednego ze szwadronów.

Militarnym debiutem nowego pułku była kampania hiszpańska jesienią 1808 r. To tam właśnie, podczas marszu na Madryt, drogę wojskom francuskim zablokowały siły hiszpańskie broniące wąskiego skalistego wąwozu Somosierra w górach Ayllon. Zniecierpliwiony nieudanymi próbami zdobycia tej pozycji przez piechotę Napoleon wydał impulsywny rozkaz przypuszczenia szarży kawaleryjskiej. Rozkaz był absurdalny, bo kawaleria atakująca bronionego działami i karabinami, umocnionego i trudno dostępnego wąwozu z góry skazana była na porażkę.

Niezwykła szarża
Tymczasem wyznaczony do ataku dyżurny 3. szwadron polskiego pułku szwoleżerów gwardii, dowodzony przez Kozietulskiego (zastępował właściwego dowódcę Ignacego Stokowskiego, który jeszcze nie dojechał z Francji), poszedł do ataku jak burza i w ciągu kilku minut przebył wąwóz zdobywając cztery baterie armat i wybijając obsługę.

Kozietulski już przy pierwszej hiszpańskiej baterii został przygnieciony przez swojego zabitego konia i w dalszym ataku udziału nie wziął. Kulejąc i podpierając się szablą wrócił na pozycję wyjściową, gdzie spotkał nadjeżdżającego cesarza.

Mimo to sława dowódcy w zwycięskiej bitwie spłynęła na niego i towarzyszy mu do dziś. Za Somosierrę dostał Legię Honorową, później zaś - za kolejne zasługi - przyznano mu także Virtuti Militari i tytuł barona Cesarstwa Francuskiego.

W następnych latach nasz bohater wziął udział w kampanii austriackiej, gdzie wyróżnił się w bitwie pod Wagram (1809 r.), pechowej kampanii rosyjskiej (1812--1813; na czele szwadronu bojowego wjechał u boku cesarza do Moskwy, innym razem ratując go przed kozakami został poważnie raniony piką, za co Bonaparte awansował go na majora), a wreszcie kampanii niemieckiej (1813-1814), w tym w słynnej bitwie narodów pod Lipskiem. We Francji formował i dowodził polskim pułkiem eklererów (konnych zwiadowców) gwardii i na jego czele bronił Paryża przed Rosjanami.

Depresja bohatera
Po upadku Napoleona wraz z oddziałami polskimi Kozietulski wrócił do kraju i podjął służbę w wojsku Królestwa Kongresowego. Dowodził tam 4. Pułkiem Ułanów stacjonującym w okolicach Augustowa. Źle się czuł w nowych warunkach życiowych i politycznych. Dawny porywczy i gwałtowny oficer zmienił się w ogarniętego melancholią, smutnego człowieka. W dodatku został fałszywie oskarżony o zdefraudowanie pułkowej kasy.

Wszystko to odbiło się na zdrowiu Kozietulskiego, który zmarł w Warszawie 3 lutego 1821 w wieku zaledwie 43 lat. W jego pogrzebie uczestniczyła - jak pisała prasa - „cała prawie ludność stolicy”. Został pochowany w kościele w Belsku Dużym koło Grójca.

Od jego nazwiska utworzono słowo „kozietulszczyzna”, oznaczające bezmyślną wojskową brawurę prowadzącą do dużych strat i małych efektów. Terminu, stosowanego zamiennie z „bohaterszczyzną”, używano często w dyskusjach o sensie polskich powstań narodowych. Swoistej rehabilitacji Jana Kozietulskiego dokonał pisarz Marian Brandys publikując w latach 60. i 70. świetnie napisane książki historyczne „Kozietulski i inni” oraz „Koniec świata szwoleżerów”. Książki odniosły sukces i są wznawiane do dziś.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski