Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Szpital Żeromskiego zaczyna zdrowieć

Rozmawiała Agnieszka Maj
Fot. Anna Kaczmarz
Rozmowa Kroniki. Problemy finansowe szpitala wynikają z wieloletniego niedoszacowania kontraktów w poprzednich latach - mówi Zbigniew Król, dyrektor Szpitala im. S. Żeromskiego.

- Panie Dyrektorze, dlaczego szpital Żeromskiego, który powinien wychodzić z długów, dalej się zadłuża? Ubiegły rok placówka znów zakończyła na minusie - 1,3 mln zł.

- Strata podana przez panią dotyczy bilansu za rok 2014. Od czasu, kiedy Szpital im. Stefana Żeromskiego jest prowadzony przez miasto Kraków, czyli od 1999 roku, tylko dwukrotnie zanotowano stratę mniejszą. Problemy finansowe szpitala wynikają z wieloletniego niedoszacowania kontraktów w poprzednich latach. Na przykład rok 2009 szpital zakończył ze stratą prawie 14 mln zł. Potem co roku szpital zadłużał się na kwotę najpierw 8 mln zł rocznie, potem 5 mln zł w 2012.

Zacząłem pracować w szpitalu we wrześniu 2013 roku. Strata za ten rok wyniosła 1,8 mln zł. Na koniec 2013 udało nam się wynegocjować z NFZ podniesienie kontraktu. Jednak kontrakt na 2014 rok został nieznacznie obniżony. Podobną wartość ma kontrakt tegoroczny, który uważam, że jest za niski. Na koniec sierpnia wartość tzw. nadwykonań jest bliska 4 mln zł. Teraz ograniczamy koszty, starając się realizować mniej usług, aby nadwykonań było jak najmniej. Sytuacja finansowa szpitala jest jednak znacznie lepsza niż kilka lat temu.

- Pan jednak obiecywał, że ubiegły rok zakończy się niewielką nadwyżką, a nie stratą. Dlaczego tak się nie stało?

- Nie wszystko zależy od nas. Jesteśmy uzależnieni od środków za realizację kontraktu z NFZ.

- Ale ten problem mają także inne szpitale, a jednak wychodzą co roku na zero. Tak jest w przypadku np. Szpitala Rydygiera czy Narutowicza.

- Każdy szpital ma swoją specyfikę. Bardzo trudno jest nam pozyskać dodatkowe przychody z wynajmu budynków czy też powierzchni. Mamy koszty utrzymania nie jednego budynku, ale siedmiu. Samo koszenie trawników przekracza 10 tys. zł, nie mówiąc o utrzymaniu podziemnych przejść i korytarzy.

Poza tym nie jest prawdą, że szpitale same się oddłużyły. Żaden szpital w Polsce nie spłacił sam swojego długu. U nas nie jest tak źle, jak to przedstawia Pani w swoich artykułach. Nie zalegamy z płaceniem danin publicznych oraz terminowo płacimy wynagrodzenia, są natomiast takie placówki, które miesiącami nie płacą swoim lekarzom kwot wynikających z realizacji ich kontraktów.

- Ostatnio było jednak głośno o szpitalu w Grójcu, który ma 15 mln zł długu i grozi mu likwidacja. Pana szpital na koniec ubiegłego roku miał dług 55 mln zł.

- To wszystko zależy od wysokości kontaktu tego szpitala z NFZ. W skład 55 mln zł wchodzą m.in. wszystkie wynagrodzenia oraz pochodne od tych wynagrodzeń, które zapłaciliśmy zgodnie z harmonogramem w styczniu. Dla prowadzenia szpitala najważniejsze są zobowiązania wymagalne i koszt ich obsługi. I nad tym staramy się pracować.

- W przypadku Szpitala Żeromskiego koszt obsługi długu jest bardzo wysoki, wynosi ponad 4 mln zł.

- Tak było w ubiegłym roku. W lutym tego roku szpital wziął kredyt w wysokości prawie 32,5 mln zł po to, aby spłacić zobowiązania wymagalne, przez co obniżyć koszty obsługi długu - do 1,5 mln zł rocznie. Do końca lutego spłaciliśmy wierzycieli na kwotę 32 mln zł.

- Nie boi się Pan, że z powodu spłaty tego długu na koniec roku szpital będzie w dalszym ciągu powiększał swoją stratę?

- Zawsze boję się o finanse szpitala. Nigdy nie wiadomo, ile nadwykonań będzie refundowanych przez NFZ. Gdybyśmy dostali chociaż 60 proc. za nadwykonania, to nie byłoby problemu straty, gdybyśmy dostali 100 proc., to mielibyśmy dodatni wynik finansowy, umożliwiający szybsze spłacenie zadłużenia.

Ważna jest jednak także płynność finansowa. W ubiegłym roku nie mieliśmy jej przez praktycznie cały rok. W tym roku udało się ją uzyskać, ale w dalszym ciągu wiele zależy od sytuacji finansowej NFZ. Sposób płacenia też nie jest korzystny dla szpitali. Jeżeli mamy w jakimś zakresie za małą realizację kontraktu, to kwota jest automatycznie obniżana, ale jeśli mamy nadwykonania, to dostajemy pieniądze tylko do poziomu kontraktu.

- Czy jest takie zagrożenie, że jakiś szpitalny oddział zostanie zamknięty, gdyby sytuacja finansowa się pogarszała?

- Nie przewidujemy pogarszania sytuacji finansowej. Podstawy uzdrowienia sytuacji finansowej szpitala już są. Jesteśmy szpitalem popularnym wśród pacjentów. Leczą się u nas chorzy z całej Małopolski, a na niektóre zabiegi trafiają do nas chorzy z całego kraju. Stawiamy na rozwój nowoczesnych usług.

Ostatnio laryngolodzy zaczęli u nas wszczepiać protezy głosowe, robimy to jako jedyni w Małopolsce. Oddział okulistyczny rozpoczął zabiegi udrożnienia kanalików łzowych, do tej pory dzieci musiały jeździć po to do Katowic. Mamy także świetny oddział położniczy, w którym rodzi się najwięcej dzieci w Krakowie.

Jednym z najlepszych w Małopolsce jest oddział ortopedyczno--urazowy, gdzie od dawna procedury zabiegowe nie odbiegają w niczym od światowych. Nadążamy za trendami w chirurgii, przekwalifikowując ją na tzw. małoinwazyjną. Ostatnio uruchomiliśmy 12-łóżkowy oddział intensywnej terapii, o którym dowiedzieliśmy się, że na takim poziomie zaawansowania technologicznego w Polsce są jeszcze tylko dwa. Jednym słowem, mamy potencjał oraz zaufanie chorych. Chcemy to właściwie wykorzystać w negocjacjach z płatnikiem.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski