Nie było emocji w walce wieczoru Krzysztofa Zimnocha z Gbengą Oluokunem na gali „Underground Boxing Show VII” w Wieliczce, bowiem rezydujący w Niemczech nigeryjski pięściarz wagi ciężkiej przyjechał tylko po wypłatę.
Oluokun miał być solidnym „spojlerem” dla wracającego po blisko dwuletniej przerwie do boksu Zimnocha, a rozpadł się po pierwszych ciosach białostoczanina. Pierwsze liczenie miało miejsce już pod koniec pierwszej rundy, gdy pojedynczy prawy Zimnocha w okolice ucha zadziałał z opóźnionym zapłonem. Publiczność buczała, a Oluokun wcale nie kwapił się do podniesienia z kolan. Dopiero na komendę „dziesięć” sędziego ringowego z Masłomiący Leszka Jankowiaka postanowił stanąć na równe nogi i kontynuować pojedynek.
Niestety, 32-letni Nigeryjczyk swego dopiął po upływie 45 sekund drugiej rundy, gdy znów poczuł cios Polaka z prawej ręki i poddał walkę.
Promotor gali Tomasz Babiloński oczekiwał Oluokuna w formie z tegorocznych walk z Mariuszem Wachem („Wiking” wygrał na punkty) i Marcinem Rekowskim („Rex” zwyciężył przez nokaut w 5. rundzie), a przyjechał pięściarz kwalifikujący się do zakończenia kariery.
- Po tak krótkim pojedynku ciężko o jakieś klarowane wnioski, zdążyłem zadać zaledwie kilka ciosów. Za to po wyjściu z zakrętu spowodowanego kontuzjami oraz dwuletnią nieaktywnością jestem dużo mądrzejszy życiowo - powiedział Zimnoch, który od zwycięstwa rozpoczął współpracę z nowym trenerem CJ Husseinem. - Mam pomysł na przyszłość - dodał.
Po wygranej w Wieliczce, czyli na terenie nielubianego z wzajemnością Artura Szpilki, Zimnoch wyraził przekonanie, że ich niedoszłe starcie jest tylko kwestią czasu.
- Prędzej czy później wszystko wyjaśnimy w ringu. Ostatnio nie zaprzątałem sobie głowy tą walką, ale jeśli padnie odpowiednia propozycja, to ją przyjmę. Będę gotowy na sto procent - zapewnił Zimnoch, który z czasów amatorskich ma na rozkładzie m.in. obecnego mistrza świata federacji WBC w wadze ciężkiej Deontaya Wildera.
Trzecią porażkę z rzędu, być może ostatnią w karierze, dopisał do swojego rekordu Paweł Głażewski, ubiegłoroczny pretendent do tytułu mistrza świata w kat. półciężkiej. „Głaz” przegrał niejednogłośnie na punkty z mocno eksploatowanym Bartłomiejem Grafką (grupa Silesia Boxing), dla którego była to dziewiąta walka w tym roku.
Tak dysponowany Głażewski może tylko wyprzedawać dobry rekord, dlatego zżyty z zawodnikiem Babiloński radzi mu zakończenie kariery. - Ciężko to miałem, gdy urodziła mi się córka ważąc 700 gramów. Bez boksu sobie poradzę, więc jeśli uznam to za stosowne, zejdę z ringu po 23 latach aktywności - odparł Głażewski.
W pozostałych walkach zwyciężali Marek Matyja (kat. półciężka, jednogłośnie na punkty), Krzysztof Kopytek (limit 71 kg, jednogłośnie na punkty), a szybko nokautowali „ciężcy” Krzysztof Kosela i Łukasz Różański.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?