Ministerstwo Edukacji Narodowej chce wprowadzić nowe sposoby badania dojrzałości szkolnej sześciolatków. Według minister edukacji Joanny Kluzik-Rostkowskiej testy używane obecnie są przestarzałe. - W poradniach pracują na narzędziach, z których te najnowsze mają po 25 lat - stwierdziła minister.
Podobne zdanie o testach ma Marta Patena, przewodnicząca Komisji Edukacji w Radzie Miasta Krakowa. - Podczas takich badań sprawdzane jest między innymi to, czy dzieci umieją zawiązywać sznurówki. Tymczasem większość dzieci ma teraz buty na rzepy - podaje przykład Marta Patena.
Kontrowersje wzbudza także zadanie, w którym dzieciom pokazuje się rysunek telefonu stacjonarnego z odłączoną słuchawką. Pytanie brzmi: czego brakuje na rysunku. - W dobie telefonii bezprzewodowej mało które dziecko wpadnie na to, że potrzebny jest kabel - zauważa Marta Patena.
Jolanta Skóra, dyrektorka Poradni Psychologiczno-Pedagogicznej nr 1 w Krakowie nie zgadza się z opinią, że testy stosowane w poradniach są przestarzałe. - Śledzimy wszystkie najnowsze metody, kupujemy narzędzia międzynarodowe przystosowane do naszego kraju - mówi Jolanta Skóra. Przyznaje jednak, że nowe testy są drogie, kosztują ok. 3,5 tys. zł. Nie wszystkich na to stać. Dlatego poradnia poprosiła MEN o pomoc w zakupie testów.
W Krakowie odroczenie od obowiązku szkolnego dostało w tym roku prawie 800 dzieci z około 3 tys. 600 sześciolatków urodzonych w pierwszej połowie roku, które mają obowiązkowo pójść do szkoły. To 25 procent. Szacuje się, że w całej Polsce odroczenie mogło dostać 35 procent dzieci.
Do poradni psychologiczno-pedagogicznych została wysłana specjalistka z rządowego Instytutu Badań Edukacyjnych z Warszawy - prof. Anna Brzezińska, która wzięła udział w konferencjach dotyczących sześcioletnich dzieci. - Mieliśmy takie spotkanie w marcu. Niczego nowego się na nim nie dowiedzieliśmy - twierdzi jednak Jolanta Skóra.
Dodaje, że konferencja na ten temat była spóźniona: w Krakowie prawie wszystkie opinie psychologów o niedojrzałości szkolnej sześciolatków zostały wydane przed 20 lutego, czyli przed rozpoczęciem rekrutacji do przedszkoli. Wynika to z faktu, że dzieci, których rodzice chcieli, aby zostały one dłużej w przedszkolu, musiały wziąć udział w rekrutacji.
- To był błąd władz miasta - wyznaczenie daty 20 lutego jako terminu składania odroczeń - ocenia Marta Patena. Jej zdaniem badanie dojrzałości szkolnej dziecka w styczniu czy w lutym nie ma sensu. - Powinno być przeprowadzone jak najbliżej daty rozpoczęcia nauki, ponieważ pół roku w życiu sześciolatka to cała epoka - zaznacza Marta Patena. Zwraca także uwagę na to, że w tym roku poradnie znalazły się w trudnej sytuacji: to one pierwsze odczuły reformę dotyczącą obniżenia wieku szkolnego i nie były przygotowane na przyjęcie tak dużej liczby rodziców w tak krótkim czasie.
Instytut Badań Edukacyjnych pracuje nad nowymi narzędziami badania gotowości sześciolatków, ale wprowadzi je od przyszłego roku szkolnego.
- Z badania przeprowadzonego przez Ośrodek Rozwoju Edukacji wynikało, że poradnie mają narzędzia sprzed kilkudziesięciu lat. Sygnalizują to też same poradnie. W tym czasie nasza wiedza o rozwoju człowieka bardzo wzrosła - podkreśla prof. Anna Brzezińska z IBE.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?