- Trudno marzyć o finale, kiedy w czterech meczach strzela się cztery gole. W dodatku play-off nie wybacza błędów, a tych popełniliśmy w każdym z tych spotkań zdecydowanie za dużo. Tak klasowy zespół jak Tychy wykorzystał je z zimną krwią. Trudno, takie jest życie sportowca. Raz się wygrywa, raz przegrywa - przyznał po czwartym spotkaniu kapitan Podhala Jarosław Różański.
- Gratuluję drużynie z Tych awansu do finału. Oceniając na gorąco ten półfinał, to myślę, że przede wszystkim doświadczenie zadecydowało o tym, że to Tychy wygrały tę rywalizację. Trudno wskazać jedno, kluczowe spotkanie w całej serii. Poza drugim w Tychach, w każdym innym nawiązaliśmy w miarę wyrównaną walkę i przy odrobinie szczęścia przynajmniej jedno z nich powinniśmy wygrać. A wtedy różnie mogłoby się to dalej potoczyć. Teraz to już jednak tylko gdybanie. Na dokładną analizę i wyciągnięcie konkretnych wniosków przyjdzie jeszcze czas - uważa drugi trener „Szarotek” Marek Rączka.
- Cieszymy się z awansu do finału. W sezonie zasadniczym różnie nam się wiodło z Podhalem, a w tym najważniejszym momencie udało się nam znaleźć sposób na drużynę „Szarotek”. Wygraliśmy serię 4:0, ale wcale nie był to dla nas spacerek. W każdym z tych spotkań musieliśmy zostawić na lodzie sporo sił i zdrowia. Myślę, że obu drużynom należą się słowa pochwały za twardą, ale toczoną w __myśl zasady fair play, walkę - podkreślił drugi trener GKS Tychy, Krzysztof Majkowski.
- To, że w finale zagra zespół z Tychów niespodzianką na __pewno nie jest - uważa Gabriel Samolej, świetny przed laty bramkarz, dziś ekspert hokejowy. - Tyszanie potwierdzili miano zdecydowanego faworyta. Z perspektywy Podhala trudno mówić o rozczarowaniu brakiem awansu do finału, bo i tak uważam, że to, iż „Szarotki” drugi rok z rzędu znalazły się w gronie czterech najlepszych drużyn to duży sukces. Niemniej styl, w jakim przegraliśmy ten półfinał na pewno pozostawia niesmak. Liczyłem, pewnie nie tylko ja, na zdecydowanie bardziej wyrównany przebieg tej rywalizacji. Niestety, przede wszystkim zawiodła skuteczność, zwłaszcza w meczach w Nowym Targu, gdzie długimi momentami inicjatywa należała do Podhala. Na bohatera tych meczów wyrósł bramkarz Tychów, Zigardy, ale nie umniejszając jego zasług, to uważam, że napastnicy Podhala niespecjalnie dawali mu okazję do __tego, by popełniał błędy - dodaje.
Teraz przed hokeistami Podhala walka o 16. w historii klubu brązowy medal. Z kim przyjdzie się im zmierzyć - jeszcze nie wiadomo, bowiem w drugiej półfinałowej parze Cracovii z Sanokiem po 4 meczach jest remis 2:2.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?