Piotr Gosek, były prezes Polskich Kolei Linowych (ostatnio prokurent spółki), został zwolniony z pracy. Stało się to 24 godziny po tym, jak za profesjonalizm wychwalał go radny Kacper Gąsienica Byrcyn, członek rodziny, która blokuje Gubałówkę.
Czy stracił pracę, bo zbytnio zaprzyjaźnił się z „wrogiem PKL-u”? A może wprost przeciwnie – musiał odejść, gdyż mimo zażyłych stosunków z Byrcynami nie namówił ich do otwarcia trasy narciarskiej na Gubałówce?
Zwolniony się nie żali
Gosek pracownikiem spółki Polskie Koleje Linowe przestał być w środę, 25 lutego, ale informacja ta została podana do publicznej wiadomości kilka dni później. Mimo to ciągle nie wiadomo, dlaczego konkretnie firma rozstała się ze swoim byłym szefem, który po zaplanowanym na najbliższe dni jej połączeniu z Polskimi Kolejami Górskimi miał zostać członkiem zarządu PKL.
– Nie pracuję już w PKL i nie chcę komentować, dlaczego tak się stało – powiedział „Dziennikowi Polskiemu” Gosek. – Nie żalę się, bo chcę przygodę z byłym pracodawcą zakończyć jak mężczyzna. Trochę jest mi jednak przykro.
Przyczym rozstania z Goskiem nie ujawnil też prezes Janusz Ryś. – Mój pracodawca to prywatna spółka, a takie nie komentują zmian personalnych w mediach – odparł.
Gubałówka stoi, więc...
Takie postawienie sprawy rodzi masę pytań i wątpliwości. Gosek stracił bowiem pracę zaledwie dzień po tym, jak na sesji rady miasta w superlatywach mówił o nim radny Kacper Gąsienica Byrcyn. Wyjaśniając, dlaczego nie otwarto wciąż trasy narciarskiej na Gubałówce, oświadczył, że z obecnym zarządem PKL (czytaj – prezesem Rysiem) współpracuje się jego rodzinie źle. Inaczej było natomiast z prezesem Goskiem, który jego zdaniem był „uczciwy i fachowy”. Gąsienica Byrcyn poprosił nawet radę, aby ta podjęła specjalną rezolucję, w której zostanie pochwalona postawa Goska.
– Widać rodzina Gąsieniców Byrcynów ceniła Piotra mocno, ale nie na tyle, by podpisać umowę. A było na to sporo czasu. Gosek przez dwa lata był przecież prezesem PKL – mówi z przekąsem Janusz Ryś.
Czy to oznacza, że były prezes musiał pożegnać się z pracą, bo nie wykonał zadania? Nieoficjalnie osoby związane z PKL mówią, że to mogło być jednym z powodów zwolnienia.
W taką wersję nie wierzy Kacper Gąsienica Byrcyn. Zapewnia, że w ostatnim czasie Gosek nie miał wpływu na negocjacje z jego rodziną. W PKL zajmował się reklamą.
Szkodliwa pochwała?
Czyżby zatem prokurent PKL stracił pracę, gdyż jego szef Janusz Ryś poczuł się urażony tym, że Byrcyny chwalą Goska, a na nim wieszają psy?
– Absolutnie nie – odżegnuje się Gosek. – Jest mi miło z powodu wypowiedzi pana Kacpra, ale nie miała ona w moim zwolnieniu udziału.
To samo mówi prezes Ryś. Oglądał w internecie sesję zakopiańskiej rady miasta, ale akurat o wypowiedzi Byrcyna o Gosku dowiedział się dopiero od dziennikarzy. Sam radny Byrcyn uważa jednak, że jego słowa niezamierzenie mogły Goskowi zaszkodzić.
– Jestem pełen uznania dla pana Piotra Goska za jego postawę – podkreśla. – Jako prezes opowiadał się za rozwojem narciarstwa na drodze dialogu i partnerstwa z właścicielami ziemi. Polityka poprzedniego burmistrza Zakopanego była jaskrawo sprzeczna z interesem prawnym właścicieli ziemi na Gubałówce i Walowej Górze. Sprzeciwił się jej właśnie prezes Gosek. Możliwe, że zaskutkowało to odwołaniem go z funkcji, a nawet zwolnieniem. To wielka strata dla mieszkańców Zakopanego.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?