Strach się bać

Grzegorz Skowron: DRUGIE DNO

Nie wiadomo nawet, komu wierzyć, bo jedni politycy uspokajają, że wszystko jest pod kontrolą, a inni - nawet ci, którzy niedawno twierdzili, że tegoroczny deficyt jest za duży - sugerują, że jest specjalnie zawyżony, by w przyszłym roku rząd (a właściwie premier kandydujący na prezydenta) mógł pokazać, jak skutecznie walczy z kryzysem. Są oczywiście też tacy, którzy wieszczą koniec świata, a może koniec dobrych czasów w Polsce. I robią to też ci, którzy do niedawna uznawali, że dobre czasy w naszym kraju jeszcze nie nadeszły.
Drugi powód do obaw ogólnonarodowych to mecze polskiej reprezentacji w piłce nożnej. Jutro znowu będziemy grać mecz ostatniej szansy, przez co nerwy wielu Polaków zostaną nadwerężone. Choć lepsze dla nas wszystkich było ostateczne zaprzepaszczenie tej ostatniej szansy (np. Narodowy Funduszu Zdrowia nie musiałby finansować kolejnych nadwykonań w zakresie przywracania właściwego ciśnienia czy ratowania zawałowców), to boję się jednoznacznie stwierdzić, że porażka byłaby lepsza od sukcesu, bo on znowu narazi nas na kolejne mocne wrażenia.
A przecież nie trzeba sobie fundować takiego strachu. Zamiast słuchać kolejnych debat o dziurze budżetowej, której nie jesteśmy sobie w stanie wyobrazić czy patrzeć na poczynania polskich piłkarzy, którym daleko do czegoś, co można by nazwać grą w piłkę nożną, lepiej przełączyć kanał telewizyjny. Tyle tylko, że nie mamy żadnej pewności, iż na innym kanale nie pojawią się inne, jeszcze większe strachy. Idealnym rozwiązaniem byłoby wyrzucenie telewizora przez okno, ale to samo musiałoby spotkać komputer czy telefon komórkowy. Aż strach pomyśleć, czego by się trzeba pozbyć, by wrócić do rzeczywistości. A może warto pokonać ten strach... Chyba za bardzo się tego boimy...