Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Starcie wagi bardzo ciężkiej

Krzysztof Kawa, Belo Horizonte
Mundial 2014. Niemcy przegrali dwa ostatnie półfinały mistrzostw świata i mówią: dość. A Brazylijczycy stawiają na luz. Mecz dziś o godz. 22.

W Brazylii wciąż żyją złudzeniami, że Neymar będzie mógł zagrać w niedzielnym finale mistrzostw świata. Gorąca dyskusja pomiędzy lekarzami nabierze ogromnego znaczenia, gdy dzisiaj drużynie Luiza Felipe Scolariego uda się wyeliminować Niemcy.

Justyna Kowalczyk powiedziałaby w tym momencie: samo się nie uda. I miałaby rację. By pokonać zespół Joachima Loewa, Brazylijczycy będą musieli wznieść się na wyżyny umiejętności. Bez Neymara będzie to trudniejsze, ale wciąż możliwe. Scolari dysponuje najsilniejszą ławką rezerwowych na tym mundialu.

W niedzielę ci piłkarze rozegrali sparing z klubowym zespołem U-20 Fluminense i wygrali 3:0. Mieli w tym udział bramkarze Victor i Jefferson, obrońcy Daniel Al­ves, Henrique, Dante i Maxwell, pomocnicy Luiz Gustavo, Her­nanes, Ramires, Willian i Bernard oraz napastnik Jo. Większość drużyn, które uczestniczyły w mistrzostwach, nie byłaby w stanie pokonać tak zestawionej jedenastki, a i Niem­cy mieliby spore problemy.

Co najmniej dwóch z wymienionych powinno wybiec dziś na boisko w Belo Horizonte. Luiz Gustavo wraca po odbyciu kary za żółte kartki, zaś Willian ma zająć pozycję Neymara. Wczoraj ważyły się losy Thiago Silvy, bo Brazylia odwołała się do FIFA w sprawie żółtej kartki, która wykluczała go z udziału w półfinale. Wprawdzie nie było do tej pory takiego precedensu, ale Felipao postanowił do końca rozgrywać partię z udziałem kapitana zespołu i zaprosił go na przedmeczową konferencję prasową. FIFA jednak wniosek odrzuciła.

Kto wie, czy Niemcy nie drżą bardziej przed mającym zastąpić gracza Paris SG Dantem. Manuel Neuer, Bastian Schwein­­steiger, Thomas Mue­ller, Philipp Lahm, Toni Kroos, Jerome Boa­teng i Mario Goetze znają go świetnie z Ba­yernu Monachium, ale to działa także w drugą stronę.

Pod nieobecność Thiago Silvy funkcję kapitana będzie pełnił David Luiz. To oznacza, że Sco­lari postawił na luz w ekipie, bo nikt inny w brazylijskiej kadrze nie potrafi tak swobodnie brać życia takim, jakie jest. Luiz jest tutaj uwielbiany, zarówno przez kibiców, którym bez limitów rozdaje autografy i robi sobie z nimi zdjęcia (strojąc przy tym dziwne miny), jak i przez dziennikarzy, bo zawsze jest gotowy do dyskusji na wywołany przez nich, nawet najgłupszy, temat.

W bazie Niemców nie ma miejsca na żarty. Koncentracja osiągnęła niebywały pułap, piłkarze nie mówią o niczym innym, jak tylko o dostaniu się do finału. – Granie po raz kolejny o trzecie miejsce mnie nie interesuje – mówi Lahm.

Kapitan drużyny w ostatnim rozdaniu Loewa wrócił z pozycji defensywnego pomocnika na prawą obronę i wiele wskazuje nsa to, że zagra tam także przeciw Brazylii.

Jakkolwiek Loew ustawi Lahma, jakąkolwiek obierze taktykę i tak w Niemczech będzie krytykowany. W czasie gdy w Brazylii jego drużyna pokonuje jedną przeszkodę za drugą, nad Renem trwa dyskusja, kto go zastąpi po mundialu.

Na konferencji prasowej po meczu z Francją w Rio de Janeiro jedyną osobą, która gratulowała selekcjonerowi zwycięstwa, był prowadzący spotkanie oficjel FIFA, a jedyny dziennikarz, który wyraził uznanie dla skutecznej gry Niemców, przybył na mundial z Sudanu.

Rodacy do dzisiaj nie mogą wybaczyć Loewowi porażki z Włochami w Warszawie, która zamknęła im drogę do finału Euro 2012. To dlatego trener zmienił filozofię gry. Wprawdzie drużyna zaczęła brazylijską kampanię od zdemolowania Portugalii 4:0, lecz dokonała tego w szczególnych okolicznościach. Później było marne 2:2 z Ghaną i trzy zwycięstwa różnicą zaledwie jednej bramki.

Obecna drużyna przypomina nieco team, który zdobył mistrzostwo świata przed 24 laty. Choćby z tego powodu, że sporą rolę odgrywają w nim obrońcy, i to bynajmniej nie tylko w defensywie. W Brazylii niemieccy piłkarze zdobyli po stałych fragmentach gry pięć goli, a przywódca drużyny z 1990 roku Lothar Matthaeus przypomina, że podobnie było za jego czasów.

Podczas niedawnego spotkania trzech byłych mistrzów świata w Rio de Janeiro Fabio Cannavaro usiadł między Matthaeusem i Ronaldo.

– Czuję się jak sędzia rozdzielający wspaniałych pięściarzy – zagaił Włoch, nawiązując do półfinałowego starcia. Na to Brazylijczyk, który strzelił Niemcom w 2002 roku dwa gole, wstał i wyciągnął przed siebie pięści. Niemiec uśmiechnął się, ale nie podjął wyzwania. – Walczę w innej wadze – rzucił.

Jeśli Brazylia powali dziś na deski jego rodaków, żart okaże się bardzo wymowny.

W rolę rozjemcy na boisku w Belo Horizonte wcieli się Meksykanin Marco Rodriguez. Ten sam, który nie zauważył, jak Luis Suarez gryzie Giorgio Chielliniego. Urugwajczyka już nie ma w Brazylii, ale o konsekwencjach jego czynu wciąż tutaj głośno. Wczoraj pojawiła się informacja, że FIFA złagodzi karę dla Suareza z 9 do 5 meczów w reprezentacji oraz zmniejszy okres zawieszenia jego działalności w futbolu z czterech miesięcy do zaledwie czterech tygodni.

FIFA ukarała Urugwajczyka, gdyż moment ugryzienia umknął uwadze sędziego. Tymczasem brutalny faul Juana Zunigi na Neymarze został dostrzeżony przez Carlosa Velasco (który jednak nie prze­rwał gry i zastosował przywilej korzyści). Tym właśnie Komitet Dyscyplinarny FIFA w pierwszej kolejności uzasadnił odmowę zastosowania sankcji wobec postawy piłkarza z Kolumbii.

Zuniga uniknie więc odpowiedzialności, ale mundialowa saga z Neymarem w roli głównej jeszcze się nie skończyła.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski