Piotr Bałtroczyk wkroczył już w drugą "pięćdziesiątkę" Fot. Bartłomiej Ryży
- Skoro i Ty skończyłeś już 50 lat, to pora umierać...
- Nie żartuj w ten sposób, bo przypomnę Ci, że jesteś starszy ode mnie.
- Nie musisz przypominać.
- Spokojnie, wszystko zmierza w dobrym kierunku, o ile starość można nazwać dobrym kierunkiem.
- Mnie się coraz bardziej podoba powiedzenie, że "młodość jest przereklamowana".
- Też podoba mi się ta teza.
- W pierwszej pięćdziesiątce przydarzył Ci się zawał serca, co przewidujesz w drugiej?
- Przeszedłem i zawał nerki, tak więc jestem po dwóch zawałach. I jeśli idzie o zdrowotność, nie obiecuję sobie, że będzie lepiej. Ale nie warto się tym za bardzo przejmować. Gra się tak, jak przeciwnik pozwala. A po pięćdziesiątce to już coraz bardziej mecz do jednej bramki.
- Andrzej Sikorowski, gdy przekroczył Rubikon półwiecza, śpiewał, że "życie zaczyna się po pięćdziesiątce".
- Andrzej jest także jednym z gości moich koncertów jubileuszowych, razem z Grzegorzem Turnauem, i powiem Ci, że u Andrzeja obserwuję tak nieustanny entuzjazm wobec wszelkich przejawów życia, że naprawdę jestem pełen podziwu dla jego niezniszczalności.
- Znając Andrzeja, podejrzewam, że miał on na myśli i tę pięćdziesiątkę, która prowadzi do pół litra.
- Myślę wręcz, że życie Andrzeja zaczyna się po dwóch pięćdziesiątkach.
- To przecież Ty rzuciłeś kiedyś hasło, że "alkohol niszczy szare komórki, ale tylko te najsłabsze".
- I temu hasłu jestem wierny, będąc zarazem głęboko przekonany o jego prawdziwości. Upewnia mnie w tym twórczość wielu moich kolegów, którzy wyznają podobny światopogląd. Trzeba tylko robić to sensownie i z głową. Jest też takie stwierdzenie, że alkohol potrafi niszczyć całe narody, ale jednostce nie szkodzi.
- Wędrujesz teraz po Polsce z jubileuszowym programem "Pierwsza 50-tka"; w Krakowie z Ireneuszem Krosnym i Kabaretem Młodszych Panów. Żadnych kobiet - Piotrze!
- Tak się porobiło, ale w drugim programie, z którym wędruję, większym, jest m.in. znana w Krakowie Kasia Jamróz. Cóż, ta branża nie cierpi na nadmiar kobiet, nad czym ubolewam, bo one bardzo umajają wszelkie podróże i występy.
- Jak wiem, obecnie prowadzisz pod Olsztynem gospodarstwo rolne nastawione na uprawę zbóż.
- Teraz jest już ekologiczne, certyfikowane. W tym roku wyrosły tam orkisz, łubin, jęczmień, owies, gryka... Tak, stałem się rolnikiem. To mój główny zawód.
- Chcesz powiedzieć, że Ty, absolwent nauk politycznych, znasz się na tym?
- Może nie za bardzo, ale coraz bardziej. I daję sobie z tym radę. Jedynie od maszyn mam fachowca.
- A propos maszyn, nadal szalejesz na motocyklach?
- Mam tych motocykli trochę, w tym roku doszedł enduro, ale zrobiłem łącznie może 300 kilometrów. Nie było kiedy. W przyszłym roku obiecuję sobie wycieczkę na norweski archipelag Lofoty.
- Najwięcej ile miałeś na liczniku?
- Nie będę się chwalił głupotą.
- W ostatnim czasie mniej Cię w telewizji...
- Świadomie, za to więcej pracuję teraz na estradzie. Na przyszły rok przygotowujemy z Jurkiem Kryszakiem, absolwentem krakowskiej PWST, program z okazji jego jubileuszu. Jurek jest wciąż w znakomitej formie i bardzo się cieszę na naszą nową współpracę...
- Dawno temu miałeś krakowski epizod, byłeś związany z Klubem Pod Jaszczurami...
- Miło to wspominam, a przyjechałem za dziewczyną, znaną teraz z krakowskiej telewizji Magdaleną Drohomirecką.
- Przez lata przyjeżdżałeś do Krakowa jako etatowy konferansjer PaKI...
- Rok temu się z nią pożegnałem. Ale jak widzisz, do klubu Rotunda wciąż mi blisko, i to do niego zaprosiłem na swoje urodziny.
Rozmawiał
Wacław Krupiński
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?