Sprawiedliwość dla bogatych

Korespondencja "Dziennika" z USA

 Amerykańskie firmy prawnicze coraz więcej czasu przeznaczają na zarabianie coraz większych pieniędzy i na prowadzenie coraz większej ilości spraw, coraz mniej troszcząc się o interesy ludzi ubogich. Ukazujący się w Stanach Zjednoczonych fachowy magazyn "American Lawyer" poinformował, że w 1999 roku 50 tysięcy prawników z ponad 100 najbardziej dochodowych firm w tym kraju spędziło średnio 8 minut dziennie udzielając bezpłatnych porad. Daje to 36 godzin rocznie.
 Jeden z partnerów kalifornijskiej kancelarii Morrison & Foerster, Jack Londen, którego firma znana jest z prowadzenia działalności charytatywnej twierdzi, że prawnicy mają coraz więcej obowiązków, a coraz mniej ludzi do pracy. Absolwenci wydziałów prawa bowiem, zamiast podejmować pracę w kancelariach prawnych, wybierają karierę w firmach związanych z przemysłem komputerowym, które płacą adwokatom krocie.
 Kancelarie kuszą więc młodych prawników wysokimi pensjami - niektóre firmy podniosły pensje oferowane początkującym prawnikom, aż o 25 tys. dolarów na rok.
 Tymczasem prawnicy, którzy jeszcze kilka lat temu rocznie pracowali około 1700 godzin, dzisiaj przeznaczają na pracę około 2300 godzin.
 Amerykańskie Stowarzyszenie Prawników wymaga od przedstawicieli tego zawodu przepracowania bezpłatnie co najmniej 50 godzin rocznie. Tylko 18 kancelarii na 100 sprawdzonych sprostało tym wymaganiom.
 Coraz gorzej finansowo stoją takie organizacje prawnicze, jak Legal Services Corporation, którym rząd federalny obciął ostatnio o jedną czwartą subsydia.
 - Dotkliwy brak prawnych wolontariuszy odczuwa w Ameryce ogromna rzesza ludzi, którzy nie mają w obecnej sytuacji żadnej szansy na sprawiedliwość - informuje szef wydziału "pro bono" w Amerykańskim Stowarzyszeniu Prawników Robert Weiner. - A przecież reprezentowanie biednych jest integralną częścią naszego zawodu. Możliwość astronomicznych zarobków zdewaluowała nasz zawód i obniżyła naszą reputację.

ELŻBIETA RINGER