MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Spóźnieni zakochani

Redakcja
Z reguły mają za sobą inne związki - często długotrwałe, ale nieszczególnie satysfakcjonujące. Bywają wśród nich wdowcy i wdowy, ale także osoby od dawna rozwiedzione, które tak bardzo przeżywały niegdyś rozstania, że przez całe lata nie miały ochoty spróbować życia we dwoje po raz drugi.

Bywali zawsze, ale w dzisiejszych czasach, gdy żyjemy znacznie dłużej niż nasi przodkowie, dłużej też zachowujemy młody wygląd, zdrowie i sprawność, coraz więcej par odnajduje się w wieku już nie tylko dojrzałym, ale wręcz starszym

Ukończyli już nie tylko "dzieści", ale i "dziesiąt" lat - mają za sobą rocznicę nazywaną eufemistycznie "złotymi godami życia", dorosłe dzieci, odchowane wnuki. Osiągnęli szczyt zawodowej kariery, dorobili się takich czy innych dóbr...

Niektórych trudne życiowe sprawy innego rodzaju tak dalece absorbowały przez wiele dziesiątków lat, że możliwość wejścia w uczuciowy związek wydawała się im niepodobieństwem.
I oto za sprawą drugiej osoby wszystko się zmienia. Zdeklarowani samotnicy, nałogowi pracoholicy czy kobiety, które czuły się tylko oddanymi matkami i babciami - nieoczekiwanie dla siebie samych stają się drugą stroną miłosnego związku.
Cóż, nie na darmo Francuzi, uchodzący za nację, która stworzyła najwięcej aforyzmów o miłości, twierdzą, że "wiemy, kiedy przychodzi pierwsza miłość, ale nikt nie wie, kiedy przyjdzie ostatnia"...

Sentymenty nieprawdopodobne

W filmach, literaturze, telewizyjnych serialach motyw późnej miłości, czy to odnalezionej po latach, czy narodzonej dopiero teraz, bywa często spotykanym wątkiem. On i ona - z reguły przystojni, młodo wyglądający, zdrowi i optymistycznie patrzący na świat, spotykają się nieoczekiwanie i życie nabiera nowych barw. W rzeczywistości scenariusze późnych miłosnych historii są bardziej niezwykłe niż powstałe w wyobraźni literatów.
Pan Konrad Wilga, dziś prawie siedemdziesięcioletni, od czterech lat szczęśliwy małżonek nieco młodszej pani Zuzanny, twierdzi, że szczęście we dwoje przyniosło mu zainteresowanie rodzinną genealogią. Kiedy przeszedł na emeryturę był od paru lat wdowcem, z dorosłym synem mieszkającym za granicą. Dla cudzoziemskich wnucząt postanowił sporządzić drzewo genealogiczne. Wybrał się więc do niewielkiej miejscowości na Podlasiu, skąd pochodzili jego dziadkowie, wiedząc, że to właśnie miejsce może uchodzić za rodzinne gniazdo. Okazało się, że powiatowa biblioteka skupia miłośników historii i genealogii. Podano mu adres pani Zuzanny, lekarki, która z domu nosiła to samo nazwisko co on i również interesowała się genealogią. Rzeczywiście dysponowała sporym archiwum metryk i innych rodzinnych dokumentów związanych z familią Wilgów, aż do XVII stulecia. Z drzewa genealogicznego wynikało niezbicie, że sympatyczna bezdzietna wdowa jest jego daleką kuzynką - stąd od razu zaczęli sobie mówić po imieniu. Być może odległe więzy krwi sprawiły, że oboje poczuli się tak, jakby znali się od dawna. Spędzili razem urlop, a parę miesięcy potem wzięli ślub.
Szanują swoje przyzwyczajenia, towarzyskie zobowiązania i gusta. Konrad nie ma nic przeciwko temu, aby Zuzanna spędzała sama kilka tygodni w swoim dawnym domu na prowincji - on lepiej czuje się w dużym mieście, ale jeździ tam na weekendy. Z kolei dla Zuzanny zima w mieście, gdzie można odwiedzać teatry i koncertowe sale, jest atrakcją. Oboje mówią, że późny związek przypomina ciepłą, łagodną jesień - wolną od burz, gwałtownych zmian pogody, męczących upałów. I jest też czymś w rodzaju nagrody - dla obojga. Życie razem w późniejszym wieku, jeśli tylko dopisuje zdrowie, jest wolne od troski o właściwe wychowanie potomstwa, zawodowe awanse, dorabianie się, czyli wszystko, co nieraz obciąża egzystencję znacznie młodszych par.

Wyswatani przez dzieci

Karolina, która niedawno obchodziła 55. urodziny i trzecią rocznicę ślubu, lubi żartować, że zarówno pierwsze, jak i drugie małżeństwo zawdzięcza córce. Pierwsze dlatego, że jej poczęcie skłoniło ją do zawarcia krótkotrwałego i niezbyt szczęśliwego, zakończonego rozstaniem związku. Przez długie lata nie miała później ani ochoty, ani czasu na szukanie drugiego męża. Miewała przelotne, jak mawia "sentymentalne antrakty", ale tak naprawdę dobrze czuła się jako samodzielna i samotna.
Córka dorosła, skończyła studia, wyszła za mąż, ma dwoje dzieci, dziś już chodzące do szkoły. Karolina, jak to babcia, pomagała w rozmaitych sprawach związanych z wnuczętami. Wykazywała też więcej od rodziców cierpliwości w prowadzeniu niesfornych i przestraszonych malców do ortodonty, a uzębienie obojga wymagało interwencji specjalistów. Któregoś dnia córka pani Karoliny dowiedziała się o mającym duże doświadczenie starszym stomatologu, który będąc na emeryturze przyjmował jeszcze pacjentów z polecenia. Babcia podjęła się zaprowadzić tam niechętnych podobnym wizytom wnuków.
Dr Roman okazał się bardzo sympatycznym starszym panem i wspólnie z Karoliną przekonał chłopców, że stomatologiczne zabiegi można znieść, chociaż ze względu na brak cierpliwości dzieci, bardzo rozciągnął je w czasie. Kiedy zęby chłopców zaczęły rosnąć prosto, babcia i stomatolog poszli na pierwsze, już całkiem prywatne spotkanie. Po nim nastąpiły dalsze i - jak mawia się dziś w rodzinie - "mamy dziadka ortodontę". Tym cenniejszego, że ten prawdziwy, niegdyś pierwszy mąż Karoliny, od dawna mieszka w Australii.

Scenariusze osobliwe

Ciekawe, że historie późnych miłości mają nieraz bardziej urozmaicony przebieg niż młodzieńcze uczucia. Częściej jakby o spotkaniu dwojga "spóźnionych kochanków" decyduje przypadek. Ludzie poznają się nie w klubach, na dyskotekach, podczas wakacyjnych podróży - co jest dość charakterystyczne dla młodszych roczników - ale dzięki zbiegom okoliczności. Ktoś trzeci podaje adres osoby mogącej pomóc czy doradzić w jakiej kwestii, a kontakt przeradza się w osobistą znajomość.
Renata kilka lat po śmierci pierwszego męża dostała list od znajomego małżonka z dawnych lat, który nie wiedząc o jego śmierci, zwracał się o radę w zawodowej sprawie. Wdowa zachowała profesjonalne archiwum małżonka i dzięki temu mogła mu pomóc. Tak rozpoczęła się znajomość prowadząca do udanego drugiego małżeństwa.
Nie wszystkie sentymentalne związki starszych ludzi kończą się legalnym ślubem. Zdarza się, że tak jak wiele młodszych par w naszych czasach wybierają bycie razem bez metryki z USC czy parafii. I żyją razem - zapewne zadowoleni ze swego wyboru, skoro trwają przy sobie.
BOGNA WERNICHOWSKA

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski