Zielonego dzięcioła słyszałem przez kilka kolejnych dni. Grasował w okolicy i oznajmiał swoją bytność przeciągłym chichotem. W końcu przybył osobiście. Dzięcioła wypatrywałbym na pniu drzewa czy grubszych konarach ale nie na trawniku. Wszak powinien wydłubywać z drewna larwy owadów. Tymczasem okazały samiec (płeć u dzięciołów wyznacza wielkość czerwonej czapeczki na głowie, u samca jest zdecydowanie większa niż u samicy) łaził po trawniku. I grzebał w pożółkłej trawie niczym domowa kura. Wtykał dziób w podłoże, grzebną łapą, zerkał raz jednym okiem, raz drugim. Regularnie połykał coś jadalnego. Nie był to przypadkowy incydent, lecz długi spacer.
Zdążyłem pobiec po aparat, wymienić obiektyw i przez szparę w zasłonach zrobić serię zdjęć zanim zniknąć pola widzenia. Po kwadransie widziałem go jak buszował w kompostowniku. Powód dziwnego zachowania leży w naturze dzięcioła zielonego. Zamiast wykuwania owadów z twardego drewna preferuje polowanie na mrówki. I inne spacerujące po ziemi owady. Dziób ma delikatny, miękki, który do tradycyjnego leczenia drzew nie jest zdatny. Krótko mówiąc, kurze odruchy u dzięcioła były jak najbardziej normalne. Inna technika szukania jedzenia w trawie byłaby nieskuteczna.
Najlepsze atrakcje Krakowa
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?