Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zoran Arsenić: Dlaczego Wisła nie wygrywa z ligową czołówką? Dobre pytanie...

Justyna Krupa
Victor Perez (z lewej) zagrał piłkę ręką w polu karnym w meczu z Bruk-Betem Termaliką Nieciecza, a Zoran Arsenić w spotkaniu z Górnikiem Zabrze
Victor Perez (z lewej) zagrał piłkę ręką w polu karnym w meczu z Bruk-Betem Termaliką Nieciecza, a Zoran Arsenić w spotkaniu z Górnikiem Zabrze Anna Kaczmarz / Dziennik Polski / Polska Press
- Po rzucie karnym było tak, jakbyśmy nagle zniknęli z boiska – przyznał po niedzielnej porażce z Górnikiem Zabrze obrońca Wisły Kraków Zoran Arsenić.

W drugim meczu z rzędu Wisła Kraków straciła bramkę po rzucie karnym podyktowanym za zagranie ręką. Tydzień wcześniej w Niecieczy „winowajcą” był Victor Perez, w niedzielnym starciu z Górnikiem pechowcem okazał się Zoran Arsenić. Chorwat ma świadomość, że jego błąd mógł być kluczowy dla losów niedzielnego spotkania, przegranego ostatecznie przez wiślaków 2:3.

Arsenić nawet po końcowym gwizdku nie był do końca pogodzony z decyzją sędziego Daniela Stefańskiego. Próbował z nim dyskutować jeszcze na boisku, ale arbitrowi z pomocą przyszła wówczas technologia VAR. - Nie widziałem wprawdzie powtórki, ale uczestnicząc w tym wszystkim na murawie byłem przekonany, że nie powinno być rzutu karnego. Piłka najpierw uderzyła mnie w brzuch, a dopiero potem w rękę, jestem tego pewien na sto procent. Nie miałem czasu na reakcję – próbował się usprawiedliwiać Chorwat. – Próbowałem cofnąć rękę, ale piłka odskoczyła zbyt szybko.

Od tego momentu rozpoczęła się cała seria feralnych dla Wisły zdarzeń. W nieco ponad kwadrans wiślacy stracili dwie kolejne bramki, a nad dokładkę drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartkę obejrzał Arkadiusz Głowacki. – Na pewno ten rzut karny to był decydujący moment tego meczu. Najpierw musieliśmy czekać kilka minut na decyzję sędziego, a potem Górnik wykorzystał ostatecznie tę „jedenastkę”. Od strony psychologicznej to był dla nas trudny moment – ocenił Arsenić. - Tak, jakbyśmy nagle zniknęli z boiska.

Krakowianie dwa ostatnie mecze kończyli w podobnie fatalnych nastrojach. Po ostatnim gwizdku niedzielnego spotkania najbardziej kipiał złością Carlitos, ale tak naprawdę wszyscy wiślacy byli wściekli, że znów zagrali dobrze tylko pół meczu. - Zdecydowanie. W meczu z Bruk-Betem Termaliką straciliśmy szanse na zwycięstwo w końcówce. Z kolei w tym starciu z Górnikiem, rywale długo nie dochodzili do sytuacji – aż do momentu, gdy został podyktowany ten rzut karny. To podcięło nam skrzydła. A już po tej czerwonej kartce dla Głowackiego wszystko się posypało – wzdychał Chorwat.

Kapitana „Białej Gwiazdy” zabraknie w efekcie w starciu z Wisłą Płock. Najbardziej prawdopodobny scenariusz jest taki, że Arsenić zagra na stoperze w parze z Marcinem Wasilewskim. Chorwat zna „Wasyla” raptem od dwóch tygodni, nigdy nie mieli okazji rozegrać razem pełnego meczu na środku obrony. Nie ma jednak obaw. - Myślę, że skoro Marcin jest równie dobrym zawodnikiem, co Arek, to nie powinno to stanowić dla mnie wielkiej różnicy, z kim zagram w następnym meczu. Mamy jeszcze cały tydzień na to, by poćwiczyć ewentualną wspólną grę. Nie powinno więc być z tym żadnego problemu – przekonuje. - Oczywiście decyzja, co do tego, czy tak zagramy należy do trenera.

Kiedy Wasilewski trafił do ekipy „Białej Gwiazdy” Arsenić miał prawo się obawiać, że były mistrz Anglii pozbawi go miejsca na środku obrony. - Jasne, brałem to pod uwagę – przyznaje. - Ale nie myślałem o tym w negatywny sposób. Raczej na zasadzie: jeśli jest w lepszej formie ode mnie, to jasne, że powinien grać. Ja jestem od tego, by zasłużyć na grę ciężką pracą na treningach.

37-letni były reprezentant Polski zdążył zrobić na 14 lat młodszym koledze z obrony spore wrażenie. - Arek Głowacki i „Wasyl” to bardzo doświadczeni zawodnicy i dla mnie to naprawdę przywilej, że mogę z nimi współpracować – stwierdził Chorwat. - Marcin grał przecież w Premier League, a to moim zdaniem najlepsza liga świata. To naprawdę wielki profesjonalista, pokazuje to na każdym treningu. Jest typem zawodnika, który sporo podpowiada innym w trakcie treningów, jak przystało na prawdziwego lidera. Podobnie, jak Arek. Mogę się od nich tylko uczyć.

Kłopot w tym, że ostatnich dwóch meczów żaden z defensorów Wisły nie może zaliczyć do udanych. W końcu krakowianie stracili w nich aż sześć bramek. W dodatku starcie z Górnikiem pokazało dobitnie, że Wisła w tym sezonie ma problem z grą z drużynami z topu ligowej tabeli. Krakowianie nie wygrali ani z Legią Warszawa i Lechem Poznań, ani z Koroną Kielce czy Jagiellonią Białystok. - Nie wiem, na czym polega ten problem. Ale musimy jakoś znaleźć rozwiązanie, bo tak naprawdę jesteśmy przecież w stanie podjąć rywalizację z każdym w tej lidze – twierdzi Arsenić.

Odkąd latem Chorwat trafił do Wisły zaliczył 14 ligowych występów, w tym aż 13 w podstawowym składzie. Coraz pewniej czuje się też poza boiskiem, bo wraz z rodakami - Tiborem Haliloviciem i Marko Kolarem - wzięli się solidnie do nauki języka. – Jak z moim polskim? Dobrze. Trochę mówię po polsku, chociaż jest ciężko. Następny wywiad będzie po polsku – zapowiada.

Sportowy24.pl w Małopolsce

#TOPSportowy24

- SPORTOWY PRZEGLĄD INTERNETU

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski