Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wisła nie rozbiła warszawskiego muru. Legia wygrywa w Krakowie

Bartosz Karcz
Bartosz Karcz
Wisła - Legia
Wisła - Legia Wojciech Matusik
Wisła Kraków przegrała z Legią Warszawa 0:1. „Biała Gwiazda” grała ambitnie, ale nie potrafiła znaleźć recepty na świetnie zorganizowaną obronę warszawian. Decydującą o losach spotkania bramkę strzelił już w pierwszej połowie Jarosław Niezgoda. To pierwsza porażka Wisły w tym sezonie na swoim stadionie. Krakowianom na osłodę pozostał rekord frekwencji na ligowym meczu na nowym stadionie. Spotkanie oglądało bowiem 33 tysiące widzów.

Ciśnienie przed pierwszym gwizdkiem było ogromne. Legia nigdy w Krakowie nie cieszyła się specjalną sympatią, ale tym razem cała niechęć trybun skoncentrowała się na Krzysztofie Mączyńskim, który po transferze do Warszawy pierwszy raz zagrał przy ul. Reymonta. Każdemu dojściu do piłki „Mąki” towarzyszyły przeraźliwe gwizdy i wyzwiska.

Mecz w pierwszych minutach był szarpany. Pierwsza zaatakowała Wisła, ale Carlos Lopez już na samym początku spotkania zepsuł dobrze zapowiadającą się akcję. W 14 min krakowianie stanęli jednak przed dużą szansą na prowadzenie. Trochę przypadkowo, ale w bardzo dobrej sytuacji znalazł się Rafał Boguski. Uderzył mocno i celnie, ale kapitalną interwencją popisał się Arkadiusz Malarz.

Legia pierwszy raz poważnie odpowiedziała w 20 min gdy w dogodnej sytuacji znalazł się Kasper Hamalainen. Fin strzelał jednak z ostrego kąta i nie trafił w bramkę. Dwie minuty później goście objęli jednak prowadzenie. Sytuacja była dość kuriozalna, bo to Wisła miała rzut wolny pod bramką Legii. Rozegrała go jednak tak fatalnie, że legioniści wyprowadzili błyskawiczną kontrę, w wyniku której po podaniu Michała Kucharczyka, Jarosław Niezgoda znalazł się w dogodnej sytuacji do strzału i szansy nie zmarnował.

Kibice na meczu Wisła-Legia

Wisła - Legia. Kibice "Białej Gwiazdy" wypełnili stadion po ...

Wisła potrzebowała dobrych paru minut, żeby po tym ciosie zorganizować się na boisku. Krakowianie przejęli inicjatywę, ale też Legii taka gra pasowała. Goście cofnęli się bowiem, ale jednocześnie mieli miejsce do wyprowadzania groźnych kontr. W końcówce pierwszej połowy „Biała Gwiazda” przycisnęła warszawian już jednak bardzo mocno, zamykając ich w okolicach pola karnego. W ostatniej minucie pierwszej części legioniści wybijali nawet piłkę z linii bramkowej, ale ostatecznie na przerwę to oni zeszli z jednobramkowym prowadzeniem.

Na początku drugiej połowy Wisła uzyskała przewagę, ale Legia była bardzo dobrze ustawiona w obronie. Krakowianom bardzo trudno przychodziło zatem rozgrywanie akcji. Problemem było m.in. to, że gospodarze robili to zbyt wolno, czym ułatwiali przesuwanie się legionistom w defensywie.

W 54 min po dośrodkowaniu z rzutu wolnego w polu karnym przewrócił się Rafał Boguski. Sędzia podyktował jedenastkę dla Wisły, ale po analizie VAR wycofał się z tej decyzji. Chwilę później krakowianie stracili Pawła Brożka, który musiał opuścić boisko po ostrym wejściu Inakiego Astiza.

Wiślacy nie rezygnowali, grali ambitnie, ale wciąż ich ataki wyglądały jak bicie głową w mur. Brakowało ostatniego podania, które otworzyłoby drogę do bramki Arkadiusza Malarza. Legia w tym okresie kontrowała już tylko sporadycznie, ale dla warszawian najważniejsza była organizacja gry w obronie, a ta stała na naprawdę wysokim poziomie. W 73 min krakowianie sygnalizowali, że należał im się rzut karny za zagranie ręką Adama Hlouska i w tej sytuacji sędzia uznał jednak, że jedenastki się nie powinno być.

W 82 min Wisła powinna wyrównać, ale z Carlos Lopez z dosłowanie kilku metrów strzelił wprost w Arkadiusza Malarza. To była najlepsza okazja krakowian w tym spotkaniu na gola. Kibicom gospodarzy pozostało jedynie złapać się za głowy i zastanawiać, jak to nie wpadło. Jak się okazało, to był ostatni moment, kiedy Wisła mogła w tym meczu wyrównać. Ostatecznie warszawianie „dowieźli” korzystny dla siebie wynik do ostatniego gwizdka.

Wisła Kraków – Legia Warszawa 0:1 (0:1)
Bramka: 0:1 Niezgoda 22.
Wisła: Buchalik – Arsenić, Głowacki, Gonzalez, Sadlok – Boguski (58 Wojtkowski), Llonch, Basha (78 Ze Manuel), Imaz – Brożek (60 Perez), Lopez.
Legia: Malarz – Broź, Astiz, Pazdan, Hlousek – Mączyński, Jodłowiec – Guilherme, Hamalainen (90+1 Kopczyński), Kucharczyk (67 Pasquato) – Niezgoda (75 Sadiku).
Sędziowali: Bartosz Frankowski (Toruń) oraz Dawid Golis (Skierniewice) i Jakub Winkler (Toruń). Żółte kartki: Gonzalez, Lopez, Llonch – Kucharczyk, Astiz, Guilherme. Widzów: 33 000.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Wisła nie rozbiła warszawskiego muru. Legia wygrywa w Krakowie - Gazeta Krakowska

Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski