Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tadeusz Piotrowski. Najwięcej poświęcił Puszczy Niepołomice

Jerzy Filipiuk
Krakowianin Tadeusz Piotrowski na piłkarskich boiskach jako zawodnik i trener spędził ponad pół wieku
Krakowianin Tadeusz Piotrowski na piłkarskich boiskach jako zawodnik i trener spędził ponad pół wieku Fot. Michał Klag
- Czuję się spełniony, bo pracowałem w wielu klubach i w prawie każdym z nich uzyskiwałem dobre wyniki - mówi 70-letni TADEUSZ PIOTROWSKI, były już trener futbolu.

- Bardzo mile wspominam ludzi, którzy ze mną współpracowali i chcieli coś osiągnąć w piłce - zaznacza Tadeusz Piotrowski, który kilka lat temu ze względów zdrowotnych zrezygnował z pracy szkoleniowej, a z futbolem ma kontakt głównie jako kibic na meczach ukochanej Puszczy Niepołomice. Do dziś cieszy się jednak - za swą postawę, charakter i podejście do zawodu- szacunkiem kibiców, piłkarzy, działaczy i innych trenerów.

- Kiedyś mama powiedziała mi: „Żyj tak, żeby mieć co wspominać” - mówi. Tę radę dobrze zapamiętał. I wcielał w życie.

Urodził się 17 kwietnia 1947 roku w Krakowie. Ukończył Technikum Mechaniczne nr 2 przy Al. Skrzyneckiego, gdzie jego nauczycielem wf był Stefan Sękowski, pracujący też jako trener w Krakusie Nowa Huta. Nic więc dziwnego, że jako 15-latek trafił do tego klubu. Szybko czynił postępy, jako 17-latek wystąpił w reprezentacji Polski juniorów na turnieju we Francji.

Potem przez ponad dekadę grał w Cracovii, z krótką przerwą na występy w polonijnym klubie Polonia Milwakuee.

Był obrońcą i pomocnikiem. W Cracovii poznał smak występu od I (wtedy ekstraklasa) do IV ligi. W I, w sezonie 1969/1970, zaliczył 13 meczów i... spadek. Zdążył się wtedy zmierzyć na boisku z największymi asami ekstraklasy: Włodzimierzem Lubańskim i Kazimierzem Deyną.

- Na nasze mecze przychodziły tysiące kibiców. A te z Górnikiem Zabrze czy Legią Warszawa były dla nich piłkarskimi świętami. Potem dla Cracovii nastały trudne czasy, degradacje, ale pobyt w tym klubie wspominam z sympatią - mówi.

W 1972 roku ukończył AWF w Krakowie. Pracę magisterską „Subkultura wolnego czasu zawodników piłki nożnej” obronił na ocenę bardzo dobrą. Dziś ma tytuł trenera piłki nożnej I klasy.

O pracy szkoleniowej marzył już jako nastolatek. Mając 25 lat został grającym trenerem Prokocimia Kraków. Podwójną rolę pełnił też w Wisłoce Dębica.

Po pracy w JKS Jarosław ponownie poleciał do USA. Pomógł wtedy Polonii Milwaukee zdobyć halowe mistrzostwo stanu Wisconsin. W finale ta drużyna pokonała byłego mistrza USA Bavarians 2:1, m.in. dzięki golowi Piotrowskiego. Gra w piłkę była jednak dla niego tylko relaksującym dodatkiem do pracy w firmie produkującej części do motocykli Harley-Davidson.

Po powrocie do kraju znalazł się w Garbarni, którą dwa razy poprowadził do szóstej lokaty w III lidze. Ale pobyt w tym klubie zaowocował czymś ważniejszym. Poznał swą przyszłą żonę Irenę, która pracowała w dyrekcji Zakładów Garbarskich.

Po krótkim pobycie w Cracovii przez ponad 10 lat mieszkali z żoną w Oslo, gdzie funkcję trenera łączył z pracą w prywatnej firmie budowlanej. Mają stamtąd miłe wspomnienia. Nie tylko dlatego, że tam urodziła się ich córka Monika. Mieszkali w ładnej dzielnicy, jeździli na nartach i rowerach, świetnie zarabiali, mieli wysoki standard życia, córka chodziła do bardzo dobrej szkoły. A jednak wrócili.

- Kiedyś mąż powiedział: „Chciałbym się znów przejść po krakowskim Rynku i słyszeć polską mowę”. Gdy byliśmy w kościele świętego Olafa, gdzie odbywały się polskie msze, i usłyszeliśmy „Boże, coś Polskę...”, coś w nas pękło. Zdecydowaliśmy się na powrót - mówi pani Irena.

Piotrowski poprowadził Kabel Kraków oraz Puszczę Niepołomice i wrócił do Norwegii, już bez żony, jednak na krótko. Następnie zaliczył epizod w Karpatach Siepraw i półtoraroczny pobyt w Górniku Wieliczka.

Klubem jego życia okazała się Puszcza Niepołomice, którą prowadził nieprzerwanie przez prawie sześć lat, wprowadzając z IV do II ligi. Zaskarbił tam sobie wielkie uznanie w klubie i miejscowej społeczności. W Niepołomicach był jednocześnie nauczycielem wf w gimnazjum, odbierał nagrody za swą pracę.

Miał wielkie wsparcie ze strony burmistrzów miasta Stanisława Kracika i Romana Ptaka oraz oddanych działaczy klubowych, m.in. Władysława Toronia i przede wszystkim nieocenionego Janusza Karasińskiego.

- Najważniejsze w pracy trenera jest złapanie kontaktu z zespołem - podkreśla Piotrowski. - Ja lubiłem rozmawiać z zawodnikami, starałem się ich poznać, wiedzieć, co czują, czego potrzebują, pomagać im. Oni potrafili się przede mną otworzyć. Ufali mi. Byłem słowny wobec nich. Jeśli coś obiecałem, to musiałem dotrzymać słowa. Trener powinien najpierw stworzyć odpowiednią atmosferę w drużynie, a dopiero potem uczyć gry, taktyki. Prowadziłem treningi w taki sposób, żeby zawodnicy je lubili. Na przykład nie preferowałem zajęć biegowych bez piłki. Treningi odbywały się więc tak, by zawodnicy zdobywali kondycję mając ją ciągle przy nodze.

Jego „prawą ręką” w Puszczy był jej kapitan Krzysztof Kusia, który miał wielki autorytet u kolegów na boisku i w szatni. Potrafił, podobnie jak inny ulubiony podopieczny trenera, Tomasz Bernas, zastępować Piotrowskiego w roli prowadzącego zajęcia, gdy ten nie mógł na nie dotrzeć. Z kolei mający niesamowitą wytrzymałość Rafał Kmak umiał „pociągnąć” zespół na murawie, gdy ten przeżywał trudne chwile.

Po odejściu z Puszczy Piotrowski prowadził króciutko Dalin Myślenice i dłużej Wieczystą.

- Tadeusz ma charakter choleryka, potrafi być wybuchowy. Ma zarazem przyjazne, wesołe usposobienie - opowiada żona trenera. - Nigdy nie przeklina. Piłka była jego życiową pasją. Co ciekawe: po przegranych meczach smacznie spał, a po wygranych nie mógł zasnąć. Praca trenerska Tadeusza stresowała także mnie. Jeździłam na każdy jego mecz, na który mogłam. Gdy nie mogłam, zawsze dzwoniłam do męża, pytałam o wynik, denerwując się, jak mu poszło.

W 2018 roku będą obchodzić 30. rocznicę ślubu. Ich córka, która ukończyła kosmetologię, 30 czerwca wyjdzie za mąż za Kacpra Sitarza (grał w piłkę ręczną). Mają też dzieci z pierwszych małżeństw: on - Magdalenę i syna Michała, ona - Anitę. Chlubią się wspólną wnuczką Julią (ma 8 miesięcy, a już potrafi pływać), a także wnukami z poprzednich małżeństw - Kingą i Aleksandrem oraz Wiktorem (7-latek trenuje piłkę nożną i muaythai).

Sport ciągle przewijał się w życiu Piotrowskiego: grał w piłkę, tenisa, brydża i szachy, jeździł na nartach i na rowerze. Dziś z powodu endoprotezy w prawym kolanie ruchową aktywność ogranicza do roweru, szachów i spacerów. Lubi czytać, rozwiązywać krzyżówki, spotykać się z przyjaciółmi, uwielbia wycieczki i... piękne samochody.

Kariera w pigułce

Zawodnik: 1962-1965 Krakus, 1965-1974 Cracovia (I-IV liga), 1974-1975 Polonia Milwaukee, 1975-1976 Cracovia; grający trener: 1972-1976 Prokocim Kraków (awans do III ligi), 1977-1979 Wisłoka Dębica (II liga); trener: 1979-1981 JKS Jarosław (awans do III ligi); zawodnik: 1981-1985 (mistrz stanu Wisconsin); trener: 1985-1987 Garbarnia Kraków (III liga), 1987-1988 Cracovia (III liga), 1988-1998 kluby norweskie, m.in. Speed Oslo, 1998-1999 Kabel Kraków (IV liga), 2000-2001 Puszcza Niepołomice (liga okręgowa), 2001-2002 kluby norweskie, 2003: Karpaty Siepraw (IV liga), 2003-2004 Górnik Wieliczka (III liga), 2004-2010 Puszcza Niepołomice (IV-II liga), 2011-2012 Dalin Myślenice (III liga), 2012-2013 Wieczysta Kraków (klasa okręgowa).

MAGAZYN SPORTOWY24 - ANDRZEJ IWAN O PASJONUJĄCYM FINISZU SEZONU

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski