Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Reprezentacja? Ciężko trenuję, żeby dostać w niej kolejną szansę

Andrzej Stanowski
Szymon Starnawski
Piłkarz Cracovii Damian Dąbrowski liczy na to, że wiosna będzie lepsza w wykonaniu całej drużyny z ul. Kałuży. Pomocnik "Pasów" mocno wierzy, że jest jeszcze szansa na awans górnej ósemki. – Nasza liga jest bardzo przewrotna, myślę, że jeszcze dużo ciekawych rzeczy się wydarzy – mówi zawodnik.

– Wróciliście parę dni temu z Hiszpanii. I wpadliście od razu w środek zimy, śnieg, mróz…
– W Hiszpanii warunki do treningu były znakomite, nie ma co porównywać z tym, co zastaliśmy w naszym kraju. Na naszym treningowym boisku zalega śnieg. Trzeba się cieszyć z tego, co było. Wydaje mi się, że ze zgrupowania wyciągnęliśmy maksa, nie mieliśmy ani jednego dnia bez treningu. Rozegraliśmy cztery mecze z ciekawymi rywalami. Nie graliśmy z przypadkowymi zespołami. Czekamy spokojnie na ligę, mam nadzieję, że pozytywnie zaczniemy rozgrywki.

– Czy trudne warunki atmosferyczne nie utrudnią wam przygotowań do pierwszego meczu z Ruchem?
– Nie jest przyjemnie, ale trzeba korzystać z tego, co się ma. Trenujemy pod balonem, można tutaj szlifować siłę, motorykę, gorzej jest z techniką, bo piłka jednak trochę inaczej „chodzi” po sztucznej trawie. Mankamentem jest to, że pod balonem nie można ćwiczyć taktyki. Ale trzeba o tym nie myśleć, uciec od tego, bo to tylko przeszkadza, rozprasza, dekoncentruje.

– Niektórzy uważają, że w naszych warunkach liga powinna zaczynać rozgrywki dopiero w marcu, ale grać do połowy czerwca. Jakie jest Pana zdanie na ten temat?
– Każda zima jest inna, przed rokiem była zdecydowanie lżejsza. Musimy iść w kierunku Europy, im krótsza przerwa zimowa tym dla nas lepiej.

– Jesień była dla Cracovii zła. Przed rozgrywkami trener Jacek Zieliński zapowiadał walkę o wyższą lokatę niż przed rokiem, czyli o pierwszą trójkę. Niektórzy kibice mówią, że nie mieliście szczęścia. Co Pan na to?
– Nie chcę oceniać w kategoriach czy był fart czy nie. Zdajemy sobie sprawę, że zajmujemy słabą lokatę, mieliśmy walczyć o inne cele. Ale zrobiliśmy wszystko, aby się dobrze przygotować. Mamy silny, wyrównany zespół. Chcemy mocno zacząć te rozgrywki, aby to nas napędziło do zdobywania punktów...

– Czyli zacząć od wygranej w dwóch pierwszych meczach z Ruchem w Chorzowie, a potem u siebie z Pogonią Szczecin.
– To są bardzo ważne mecze, chcemy je wygrać, ale nikt z nas tego nie może zagwarantować. Rywale też będą chcieli zdobyć punkty. Sześć punktów to byłoby coś.

– Stać Cracovię na uplasowanie się po dwóch rundach w czołowej ósemce? Straty są spore, nie jedno, dwupunktowe…
– Na pewno stać. Nasza liga jest bardzo przewrotna, myślę, że jeszcze dużo ciekawych rzeczy się wydarzy.

– Przychodząc do Cracovii był Pan typowym pomocnikiem defensywnym. Teraz występuje Pan w nieco innej roli, konstruuje Pan wiele akcji ofensywnych. W jakiej roli czuje się Pan lepiej?
– Zaczynałem rzeczywiście jako defensywny pomocnik, ale piłka mi nie przeszkadza, lubię teraz grać do przodu. Jestem taką szóstką z inklinacjami do ofensywy.

– W listopadzie 2016 roku zadebiutował Pan w reprezentacji Polski.
– To była wielka radość. Do tego mocno dążyłem i w końcu dopiąłem swego. Ale jak to mówią, apetyt rośnie w miarę jedzenia. Ciężko trenuję, aby dostać kolejne szanse.

– Zapewne myśli Pan o zagraniu w finałach mistrzostw świata w Rosji w 2018 roku jeśli Polska się tam znajdzie...
– Nie stawiam sobie takiego celu. Życie piłkarza jest przewrotne, na swoim przykładzie doświadczyłem jak kontuzja może zniweczyć wszelkie play. Dlatego staram się żyć piłką z dnia na dzień, cieszyć się tym, co jest.

– Nie kusi Pana wyjazd do klubu zagranicznego? Gdzieś przeczytałem, że chciałby Pan grać w lidze niemieckiej. To prawda?
– Czasem dziennikarze pytają - jaka liga mi się podoba? Kiedy odpowiadam, że niemiecka, to dowiaduje się, że chciałbym w niej grać. Planując swoją karierę, biorę pod uwagę, że mógłbym zagrać w innej lidze, zobaczyć czy dam sobie radę. Ale w tej chwili nie zaprzątam sobie tym głowy, nie mam żadnych konkretnych ofert.

– Kiedyś powiedział Pan, że najważniejsza w Pana życiu jest rodzina.
– To jest tak, że jak jestem w domu to na pierwszym planie jest rodzina, a kiedy przyjeżdżam do klubu, to piłka jest najważniejsza. W domu każdą wolną chwilę poświęcam 2,5-letniemu Oliwerowi i rocznej Zuzi. Czasem człowiek przychodzi do domu sfrustrowany, a przy żonie i dzieciach zapomina się o kłopotach.

– Podobno z Pana wielki pedant? W szatni ma Pan wszystko poukładane perfekcyjnie.
– Tak o mnie mówią, chyba koledzy mogą to potwierdzić. Osobiście uważam to za zaletę.

– Wiele razy podkreślał Pan, że wiara stanowi dla Pana mocne oparcie?
– Tak. Przywiązanie do wiary wyniosłem z domu, od rodziców. Potem jako młody chłopak grałem w salezjańskim klubie Amico w Lubinie. To był bardzo prężny młodzieżowy klub, ćwiczyło w nim około 70-80 młodych piłkarzy. 60-70 procent chłopaków, z którymi grałem w Zagłębiu, wychowało się w Amico. Tam po raz pierwszy jako chyba 8-latek zetknąłem się z Mateuszem Szczepaniakiem, potem razem graliśmy w Zagłębiu Lubin, a teraz w Cracovii.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Reprezentacja? Ciężko trenuję, żeby dostać w niej kolejną szansę - Gazeta Krakowska

Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski