Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Piłkarska kadra bez taniej sensacji oczami "wyznawcy Kościoła Adama Nawałki”

Tadeusz Nadolski
Adam Nawałka
Adam Nawałka Bartek Syta
7 grudnia nakładem wydawnictwa „Sine Qua Non” ukaże się książka pt. „Dekalog Nawałki”. Autorem jest Marcin Feddek. Feddek jest dziennikarzem, od 2005 roku reporterem stacji Polsat Sport. Ma za sobą krótką karierę piłkarską. Stąd się wzięła jego pasja do futbolu. O czym jest ta książka? Najogólniej mówiąc, dzięki niej możemy zajrzeć za kulisy reprezentacji, w której zakochała się cała Polska!

Poznany m.in. mowy motywacyjnej Roberta Lewandowskiego przed meczem z Niemcami. Staniemy w tunelu obok Łukasza Piszczka tuż przed wyjściem na stadion we Frankfurcie. Weźmiemy udział w zamkniętej imprezie tuż po wywalczeniu awansu na Euro 2016. Poczujemy przeszywającą ciszę w autokarze po porażce z Portugalią…

Marcin Feddek od początku kadencji Adama Nawałki został obdarzony przez selekcjonera szczególnym zaufaniem. Jako jedyny dziennikarz miał możliwość śledzenia zamkniętych treningów kadry i podróżowania wraz z nią, a prywatne rozmowy z trenerem i zawodnikami dały mu dostęp do informacji zarezerwowanych wyłącznie dla członków sztabu. W tej książce dziennikarz Polsatu Sport po raz pierwszy odkrywa przed czytelnikami kulisy reprezentacji, która dotarła do ćwierćfinału mistrzostw Europy we Francji. Przybliża metody selekcjonera, tłumaczy jego decyzje taktyczne, a także przedstawia, jak od środka funkcjonuje najważniejsza drużyna narodowa w kraju.

Umowa była prosta... A jakie były początki przy reprezentacji Nawałki?
- Zaczęło się od tego, że pierwsze dwa, trzy treningi w Grodzisku oglądałem z ukrycia, po ciemku, w budynku hotelowym i nikt o tym nie wiedział. A potem Nawałka pozwolił mi już wejść oficjalnie na trening. I wszyscy wiedzieli, przynajmniej piłkarze, że jestem tym dziennikarzem, który może te treningi oglądać. Umowa była prosta, że ani składu, ani tego, co robią na treningach nie sprzedaję przed meczem, broń Boże, natomiast mogę z tej wiedzy korzystać, analizując mecze naszej reprezentacji do naszego programu „Cafe Futbol”. Sprawiało mi to dużą radochę, że mogę ludziom pokazywać, jak ta drużyna się rozwija, wiedząc co robią na treningach i wiedząc co wyszło w meczu, mogłem to kibicom przed telewizorami wytłumaczyć. I w ten sposób ta nasza współpraca się docierała. Na początku Adam miał trochę uwag, jak to pokazywać, jak to robić. Pod tym względem był i jest bardzo konkretny i zasadniczy. Wiedziałem, że pewnych barier nie można przekroczyć, na przykład do szatni nigdy nie wchodziłem. W samolocie jak z nimi wracałem, to zajmowałem z moim operatorem dwa ostatnie miejsca w tyle, bo samolot był traktowany tak samo jak szatnia, jak autobus, do którego nie mają prawa wejść też kobiety. To rzecz święta miejsce dostępne tylko dla reprezentacji - mówił w wywiadzie dwa tygodnie po zakończeniu Euro 2016.

„Uwalnianie” wiedzy Z kolei we wstępie m.in. czytamy: „Część posiadanej wiedzy, za zgodą selekcjonera, mogę wreszcie uwolnić. Mogę opowiedzieć o trudnych decyzjach i przeróżnych problemach, z którymi sztab zmagał się na kolejnych zgrupowaniach. O kontuzjach, które były zatajane, o atmosferze, wzajemnych relacjach na linii selekcjoner - zawodnicy. Ale przede wszystkim o treningach. O tym, jak wiele wysiłku, samozaparcia i wiary kosztował awans do finałów europejskiego czempionatu.
I dalej: „W trakcie eliminacji zdarzały się i trudne momenty. Przed arcyważnym rewanżowym meczem z Niemcami selekcjoner zastanawiał się, czy pod presją redakcyjnych kolegów nie zdradzę przygotowywanych założeń. Czy dla własnego spokoju nie powinienem odpuścić sobie wizyt na treningach. Zapewniałem, że nie ma takiej potrzeby. Mateusz Borek, Bożydar Iwanow i Roman Kołtoń właściwie do mnie nie dzwonili. Nie wypytywali, jak wyglądał trening, jak zagramy. Wiedzieli, że nic nie powiem. Nazywali mnie „sztabowcem Nawałki” albo „wyznawcą Kościoła Adama Nawałki”. Ale wiedzieli również, że po meczu swoją robotę wykonam należycie. Poza tym mieli inne źródła informacji.

Kiedy narodził się pomysł na tę książkę?
- Myślę, że po meczu z Gruzją, który odbył się 13 czerwca 2015 roku. To zaczęło we mnie kiełkować. W styczniu 2016 roku napisałem wstęp i konspekt, zaakceptowany przez Adama Nawałkę i wydawnictwo. Przed mistrzostwami Europy 2016 r. pracowałem nad nią około trzech miesięcy, a po Euro około półtora - mówi „Expressowi” autor.
To musiał być szalony rok...
- Z żoną (Pauliną Chylewską, znaną dziennikarką i prezenterką telewizyjną) obliczyliśmy, że od zgrupowania w Arłamowie, czyli końcówki maja, nie było mnie w domu przez 55 dni - wyjaśnia Feddek.

Przychylne recenzje

Mimo że książka oficjalnie jeszcze nie trafiła na księgarskie półki, niektórzy mieli okazję zapoznać się z jej treścią. Recenzje są bardzo przychylne. I - naszym zdaniem - słusznie.

Sebastian Mila, reprezentant Polski, obecnie Lechia Gdańsk: Przeniosłem się z powrotem do czasów eliminacji Euro 2016. Widziałem to na własne oczy, ale ta książka pokazuje zupełnie inną perspektywę. Widać w niej funkcjonowanie drużyny, to, jak blisko była ze sobą, jak radziła sobie z trudnymi sytuacjami. Tego, co jest w tej książce, nie pokazywała telewizja ani nie pisały o tym gazety. Gorąco polecam.

Zbigniew Boniek, prezes PZPN:

Rzeczowa książka rzetelnego dziennikarza o odpowiedzialnym i pracowitym trenerze. Nie szukajcie tu taniej sensacji ani publicystycznych fajerwerków. Zamiast tego Marcin Feddek wiernie i ciekawie opisał pracę najważniejszego szkoleniowca w Polsce.

Andrzej Janisz, Polskie Radio: Rok 2014 to był dziwny rok, gdyż oprócz wielu zjawisk na niebie i ziemi znamionujących ogromne zmiany w otaczającym nas świecie, piłkarska reprezentacja Polski wygrała z Niemcami.
Nie dość, że pierwszy raz w długiej historii, to jeszcze z aktualnym mistrzem świata.
I został ten mecz mitem założycielskim reprezentacji kierowanej przez Adama Nawałkę, który objął ją ledwie rok wcześniej i sprawił, że uśmiech zagościł znów na twarzach polskich kibiców.
Jednak człowiek, który urodził się tego samego dnia, choć w innym roku, co Pele i Kazimierz Deyna był skazany na sukces. Zawodniczą karierę przerwała kontuzja, w trenerskiej nie ma ograniczeń.
Marcin Feddek miał niepowtarzalną okazję przyglądać się jak kształtowała się drużyna Nawałki. Oglądał wszystkie treningi. Nie tylko patrzył, lecz także widział - nie pozór, lecz istotę rzeczy. Przez długi czas był niewolnikiem własnej wiedzy. Teraz podzielił się nią z nami. To wiele pozwala zrozumieć.

Roman Kołtoń, Polsat Sport: Kto inny, jeśli nie Marcin Feddek miał opisać gwiezdny czas Adama Nawałki i jego podopiecznych w eliminacjach i finałach Euro 2016? Był blisko polskiej kadry, najbliżej z dziennikarzy - jako jedyny z nas mógł śledzić każdy trening, widział to, czego nie rejestrowały już kamery. Ba, stał się „sztabowcem” Polsatu Sport. Tym większa moja radość, że ubrał tę historię w słowa, bo jestem „ojcem chrzestnym” tej książki.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski