Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Petar Brlek: Jeśli transfer, to na zachód

Rozmawiała Justyna Krupa
Petar Brlek rozpoczął sezon z dużym impetem, zdobywając dwie bramki, które dały Wiśle zwycięstwa
Petar Brlek rozpoczął sezon z dużym impetem, zdobywając dwie bramki, które dały Wiśle zwycięstwa Fot. Wojciech Matusik
Rozmowa. Chorwacki pomocnik PETAR BRLEK stał się najdroższym piłkarzem Wisły Kraków. - Mogę odejść, ale nie za wszelką cenę - mówi.

- Paweł Brożek po meczu z Bruk-Betem Termaliką stwierdził, że jest Pan teraz nawet w lepszej formie, niż na wiosnę, kiedy to strzelił Pan w sumie pięć goli. Zgadza się Pan z tą oceną?
- Nie wiem, czy rzeczywiście jestem w lepszej dyspozycji. Utrzymuję po prostu pewien poziom swojej gry, poniżej którego nie schodzę. Staram się prezentować na boisku najlepiej, jak umiem. Czasem jest nieco lepiej, czasem nieco słabiej, ale złapałem pewną stabilność formy.

- Na czym polega tajemnica Pańskiej skuteczności? Czasem wydaje się, że w magiczny sposób wyczuwa Pan, gdzie akurat spadnie piłka i potrafi Pan to natychmiast wykorzystać.
- Nie wiem, na czym polega ten „sekret”. Ale nastawiam się na to, że człowiek nigdy nie wie, w którym momencie piłka może do niego trafić i dlatego muszę być cały czas na to przygotowany i skoncentrowany. Właściwie teraz cały czas czekam na piłkę.

- Podobno gola z ostatniego meczu z Termaliką zadedykował Pan mamie?
- Moja mama to mój największy kibic. Na poprzednim meczu jeszcze nie była, przyjechała do Krakowa po spotkaniu. Ale teraz będzie na trybunach w Zabrzu. Mama mnie bardzo wspierała w karierze i to dla mnie dużo znaczy.

- W chorwackich mediach odnotowano Pana świetny start w nowym sezonie polskiej ekstraklasy. Pojawiły się nawet tytuły: „Brlek gwiazdą inauguracji polskiej ligi”. Czuje się Pan już gwiazdą Wisły?
- Media w Chorwacji uważnie śledzą, co dzieje się z chorwackimi graczami w Europie. Ale nie czuję się żadną gwiazdą. Można zapytać kolegów, ale myślę, że jestem takim samym chłopakiem, jak półtora roku temu, gdy trafiałem do Wisły. Nie zmieniłem się jako człowiek. Czuję się lepszym piłkarzem, niż te półtora roku temu, ale podejścia nie zmieniłem.

- Ale mówi się, że jeśli jesteś najmądrzejszym człowiekiem w pokoju, to znaczy, że jesteś w złym pokoju. To samo dotyczy piłkarzy i zmiany klubów. Czuje Pan, że transfer jest w tym momencie niezbędny, by mógł Pan zrobić krok do przodu?
- Tak naprawdę nie wiem, jakie jest to najlepsze dla mnie rozwiązanie - transfer już teraz, czy dopiero w przyszłości. Na ten moment staram się dawać z siebie wszystko na każdym treningu i w każdym meczu. Dla mnie najważniejsze, że dobrze się czuję tu, w Krakowie. Nie mam żadnych problemów, wszystko jest teraz na swoim miejscu i jestem szczęśliwy. To jest najważniejsze, że mam taki wewnętrzny spokój.

- Ale sądzi Pan, że może się jeszcze rozwinąć jako zawodnik nadal grając w polskiej lidze?
-Tak, uważam, że jak najbardziej. Tutaj muszę robić postępy każdego dnia, bo muszę walczyć o utrzymanie miejsca w pierwszej jedenastce. Nikt za pół roku nie będzie pamiętał, co prezentowałem na boisku wcześniej, muszę traktować każdy mecz jako nowe wyzwanie.

- Otrzymuje Pan jakieś sygnały, że ktokolwiek ze sztabu chorwackiej kadry narodowej śledzi Pana rozwój w polskiej lidze? A może, by w ogóle znaleźć się w orbicie obserwacji ze strony sztabu reprezentacji, musiałby Pan jednak zmienić klub i ligę?
- Jestem pewien, że moja gra jest obserwowana, bo aktualny selekcjoner kadry Chorwacji Ante Cacić to mój były klubowy trener. Ale też jestem świadomy, że mamy w kadrze tylu świetnych pomocników z topowych klubów, że może dopiero gdybym któregoś dnia występował w lepszej lidze - wtedy mógłbym liczyć na powołanie. Jestem przekonany, że na razie jest dla mnie za wcześnie na takie marzenia. Ale któregoś dnia - czemu nie?

- Jakie myśli przychodziły Panu do głowy, gdy okazało się, że Wisła nie zaakceptowała oferty ze strony Young Boys Berno, jaka pojawiła się w tym okienku transferowym? Klub uznał, że jest Pan wart jeszcze więcej, niż proponowali Szwajcarzy.
- Przyznaję, że w tamtym momencie byłem zainteresowany przenosinami do tego zespołu. Szanuję jednak decyzję klubu i ocenę działaczy, że nie była to wystarczająco satysfakcjonująca oferta. Wiem, że inne kluby też o mnie pytają, ale to Wisła najpierw musi wyrazić zgodę. Jeśli w którymś z przypadków Wisła zgodzi się na transfer, wtedy będę się zastanawiał, czy rzeczywiście chcę wykonać taki krok. Próbuję nie myśleć o tym wszystkim za dużo.

- A gdyby to Pan był prezesem klubu - wyłożyłby Pan dwa miliony euro za takiego gracza, jak Petar Brlek? Bo skoro oferta opiewająca na ok. milion była zbyt niska, to może trzeba za Pana dać dwa razy tyle?
- Może. Jeżeli jakiś klub będzie mną bardzo zainteresowany, to wyłożą wystarczającą kwotę. Taka prawda.

- Pojawiają się informacje o zainteresowaniu z ligi belgijskiej, Serie A, a nawet z Rosji. Ten ostatni kierunek Pana pociąga?
- Dla mnie zarobki i kwestia pieniędzy nie jest w tym momencie najważniejszą sprawą. Najważniejsze, bym nadal się rozwijał jako piłkarz. Dlatego teraz wolałbym trafić na zachód Europy.

- W poniedziałek mieliście całą drużyną rozmowę z dyrektorem sportowym Manuelem Junco dotyczącą nowej sytuacji wokół klubu. Pojawiły się informacje o podmiocie zainteresowanym kupnem Wisły. Nie obawia się Pan, że mogłoby to zastopować Pana ewentualny transfer? W zeszłym roku zamieszanie wokół kwestii właścicielskich storpedowało transfer Krzysztofa Mączyńskiego.
- Nie wiem, co się wydarzy. Mam nadzieję, że sprawy przybiorą najlepszy obrót dla Wisły. A co do mojego transferu, to i tak nie mam w tej chwili na stole ofert, które mógłbym zaakceptować, bądź odrzucać. Natomiast nikt nie może też trzymać piłkarza w klubie, gdyby ten był tam nieszczęśliwy. Przy czym - ja nie robię żadnych problemów, bo jestem w tym momencie w Wiśle szczęśliwy.

- A jakie są nastroje w zespole po tej rozmowie z dyrektorem sportowym?
- Bez zmian. Cała ta sytuacja nie wpływa na piłkarzy bezpośrednio. My i tak nie możemy nic w tej sprawie zrobić. Możemy tylko trenować i mieć nadzieję, że sprawy przybiorą korzystny obrót dla klubu.

- Ale Pan doskonale pamięta zamieszanie wokół kwestii właścicielskich, jakie miało miejsce latem zeszłego roku.
- Szczerze mówiąc w zeszłym roku sytuacja była w klubie naprawdę trudna. Natomiast w tym momencie sytuacja w klubie jest najlepsza, odkąd pamiętam, odkąd tu jestem. Mówię tu zarówno o atmosferze w drużynie, jak i generalnie sprawach w klubie.

- Obiecująco wygląda Pańska współpraca z nowym graczem Wisły Carlitosem. Zespół stracił natomiast ostatnio innego zawodnika o dużym potencjale ofensywnym - Semira Stilicia.
- Z dobrymi piłkarzami łatwo się współpracuje. Czy to z Carlitosem, czy z Pawłem Brożkiem, czy z innymi. Uważam, że mamy teraz o tyle dobrą sytuację, że mamy wielu dobrych zawodników również na ławce rezerwowych. Jak wiele drużyn w ekstraklasie może sobie pozwolić na posiadanie takiego potencjału na ławce, jaki my mamy obecnie? W drużynie jest świetna rywalizacja.

- Co sądzi Pan o innym chorwackim pomocniku, Tiborze Haliloviciu, który trafił do Wisły przed tym sezonem?
- Nie zadebiutował jeszcze w oficjalnym meczu, ale myślę, że dostanie swoją szansę od trenera. Na treningach widzę, jak utalentowany to gracz. Jestem pewien, że w przyszłości to będzie ważny piłkarz Wisły. Jego styl gry trochę przypomina mój, ma podobne atuty jako pomocnik.

- W poprzedniej rundzie miał Pan dwóch starszych kolegów z Bałkanów, teraz dwóch młodszych od siebie. Zoran Arsenić i Tibor Halilović też będą z Panem chadzali na mecze Garbarni?
- Teraz to ja jestem dla nich nauczycielem (śmiech). Miałem świetne relacje z Semirem i Matiją Spiciciem. Nie byłem zadowolony, że odeszli z drużyny, ale takie jest życie. Teraz też z Zoranem i Tiborem spędzamy nieco więcej czasu razem, niż z innymi kolegami z drużyny, ale to chyba normalne. I oczywiście, że dalej będziemy chodzić na Garbarnię, bo Petar Borovicanin to nasz kumpel i fantastyczny gość. On sprawia, że nasz pobyt w Krakowie jest dużo zabawniejszy (śmiech). To taki facet, którego zawsze chcesz mieć koło siebie.

Sportowy24.pl w Małopolsce

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Petar Brlek: Jeśli transfer, to na zachód - Dziennik Polski

Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski