Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nowy dyrektor sportowy w Wiśle Kraków, czyli „Głowa” sprzedaje Carlitosa [KOMENTARZ, ZDJĘCIA]

Krzysztof Kawa
Krzysztof Kawa
Arkadiusz Głowacki już w roli dyrektora sportowego, w tle nowy trener Wisły Kraków Maciej Stolarczyk
Arkadiusz Głowacki już w roli dyrektora sportowego, w tle nowy trener Wisły Kraków Maciej Stolarczyk Andrzej Banas / Polska Press
Arkadiusz Głowacki szuka sobie miejsca w życiu. Przez ostatnie lata zapowiadał, że lada moment skończy karierę i tak dociągnął niemal do czterdziestki, a ostateczną decyzję podjęli za niego wspólnie trener Joan Carrillo i zbuntowany organizm.

„Głowa” marzył o odpoczynku i delektowaniu się przyjemnością częstego przebywania w domu. O pracy w ekstraklasie przez najbliższe parę lat nawet nie chciał słyszeć. Lekarstwem na skołatane nerwy i zmęczenie miała być spokojna, dająca „wielką satysfakcję” praca z dziećmi. Wszystko to jest już nieaktualne. Głowacki wziął się za robotę, do której w ogóle się nie przymierzał. A dziećmi w jego akademii nadal będą się zajmować żona i najęci trenerzy.

Jeśli byłemu stoperowi Wisły wydaje się, że wszystko da się pogodzić, to jak najszybciej trzeba go wyprowadzić z błędu. Praca, jakiej się podjął, jest najbardziej absorbującą spośród wszystkich, jakie miał do wyboru w zawodowym klubie. I wcale nie mniej odpowiedzialna, niż zajmowanie się drużyną w roli pierwszego trenera. Z jednej strony będzie z nim jechał na jednym wózku, ale z drugiej, jako dyrektor, będzie musiał umieć w odpowiednim czasie go z niego wysadzić. Wyczuwając moment, który prędzej czy później nadejdzie. Bo jeśli sądzi, że przecież zawsze będzie tylko dobrze, to już wiadomo, że nie jest gotowy na to, co go czeka. Bo nie będzie. Pierwszy test lojalności wobec klubu może nastąpić bardzo szybko - trenerem został Maciej Stolarczyk, druh Głowackiego z niezapomnianych lat prosperity w Wiśle za czasów Cupiała.

W dzisiejszym świecie dyrektor sportowy to zakładnik agentów i menedżerów. Można zwariować od samego odbierania od nich (lub nie odbierania) telefonów. Ciągłe użeranie się z ludźmi przy negocjowaniu umów, rozmowy w cztery oczy lub przy niewygodnych świadkach, podróże planowane i nieplanowane, obserwacje bliższe i dalsze. I jeszcze nieustające weryfikowanie piłkarzy już zweryfikowanych - to wszystko może zwalić z nóg najodporniejszych.

To od Głowackiego zależy teraz przyszłość przy Reymonta, bo bez regularnego napływu młodych talentów, które po wylansowaniu na boisku będzie można sprzedać za miliony, ten klub nie stanie na nogi. Jego poprzednik z Hiszpanii Manuel Junco sprawdził się w tej roli połowicznie. Miał być znacznie skuteczniejszy od wyrzuconego na bruk Zdzisława Kapki, ale zdaje się, że go nie prześcignął. Sami przyznajcie - kilka udanych strzałów (Carlitos i Pol Llonch „obciążają” konto Kiko Ramireza) na dwadzieścia sześć oddanych to trochę mało.

I oto nowy dyrektor staje przed pierwszym wielkim zadaniem, któremu Junco nie zdążył podołać - trzeba korzystnie sprzedać matadora Carlitosa. Dobre kontakty z zagranicznymi menedżerami i klubowymi działaczami w Europie mile widziane.

Z cyklu "Cafeteria"

Sportowy24.pl w Małopolsce

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski