Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Na igrzyskach Stoch nie zawiedzie

Andrzej Stanowski
W tym sezonie polscy skoczkowie narciarscy dostarczają kibicom nad Wisłą bardzo dużo radości
W tym sezonie polscy skoczkowie narciarscy dostarczają kibicom nad Wisłą bardzo dużo radości fot. Paweł Relikowski
Rozmowa. Mistrz olimpijski z 1972 roku Wojciech Fortuna jest pod wrażeniem postawy naszych skoczków narciarskich.

- Spodziewał się Pan tak znakomitych wyników Polaków w ostatnim turnieju Raw Air, w Vikersund?

- To było coś pięknego, wspaniałego. To był festiwal lotów narciarskich, w którym główne role grali nasi skoczkowie, a potwierdzeniem tego było niedzielne, bezapelacyjne zwycięstwo Kamila Stocha. Gdy w finale obniżyli rozbieg, to wiedziałem, że to woda na młyn skoczka z Zębu. On umie skakać z niskiej belki. Stoch jest już tak doświadczonym zawodnikiem, że potrafi radzić sobie w każdych warunkach. A wielcy rywale nagle się pogubili, Stefan Kraft zepsuł skok, Andreas Wellinger po skoku się rozpłakał. Ten pierwszy miał szczęście, bo jednak zdołał wyciągnąć 215 metrów i wygrał cały turniej. Mam wielkie uznanie dla całej naszej czwórki, wszyscy pobili rekordy życiowe, w konkursie drużynowym skakali wspaniale.

- A parę dni wcześniej wydawało się, że Stoch jest w „dołku”, w Oslo był dopiero 22. Jak to jest możliwe, że tak szybko się odbudował?

- To taka dyscyplina, że po jednym udanym skoku wszystko wraca do normy, na najwyższy poziom. Byłem spokojny o naszych zawodników. To nie są automaty, im też mogą zdarzać się słabsze dni. Widzę, że trener Stefan Horngacher panuje nad sytuacją. Na pewno powiedział im: Chłopy, bierzemy się w garść, poradzicie sobie.

- Niektórzy przed zawodami na mamuciej skoczni mówili, że Stoch nie jest dobrym lotnikiem.

- Ktoś, kto tak mówił, nie zna się na skokach, popełnił duży błąd. Kamil ma wspaniałe czucie lotu. Jego skoki w niedzielę były przepiękne, on jakby płynął w powietrzu.

- Co będzie dalej? Czy Stoch może po raz drugi w karierze sięgnąć po „Kryształową Kulę” za triumf w klasyfikacji Pucharu Świata? Do lidera Krafta ma tylko 31 punktów straty.
- Kraft to doskonały skoczek, ale wszystko jest jeszcze możliwe. Jeśli fortuna będzie sprzyjała Kamilowi (śmiech), to może pokonać Austriaka. Ale jeśli nawet tak się nie stanie, to będzie to znakomity sezon dla Stocha. Został mistrzem świata w konkursie drużynowym, wygrał prestiżowy Turniej Czterech Skoczni, w tym sezonie już siedem razy zwyciężał w konkursach pucharowych, do tego był drugi w punktacji Raw Air. Sezon marzenie. Zawsze wierzyłem w Kamila, bo wiem, jaki ma potencjał. I jestem przekonany, że nie zawiedzie nas za rok na igrzyskach w Pjongczangu. Będą tam medale!

- Znów padł rekord świata w długości skoku. W Vikersund Stefan Kraft poleciał na 253,5 metra. Mówi się o uzyskaniu nawet 300 metrów. Co Pan na to?

- Nie uciekniemy od pogoni za rekordami. Na szczęście skocznie są coraz bardziej bezpieczne, a zawodnicy w miarę dobrze chronieni, skaczą w kaskach. Za moich czasów tego nie było. Myślę, że już teraz dałoby się skoczyć w granicach 270 metrów. Czy można jednak w nieskończoność rozbudowywać „mamuty”? Mam wątpliwości.

- Pan też skakał na największych skoczniach. Jakie to były odległości?

- Wystartowałem na Velikance w Planicy po zdobyciu złotego medalu w Sapporo. Manfred Wolg, skoczek z NRD, wygrał wówczas z wynikiem 165 metrów. Pamiętam, jak mówił nam, że już wkrótce skoki w granicach 200 metrów będą możliwe. Nie wszyscy chcieli w to wierzyć. Ja skoczyłem 132 metry. Znam więc smak lotów, to rzeczywiście coś wspaniałego szybować jak ptak.

- Podobał się Panu turniej Raw Air? Czy to jednak nie była lekka przesada, aby przeprowadzać aż osiem zawodów w dziewięć dni?

- To było trochę wariactwo. Jednak dzisiaj sportem, skokami rządzą pieniądze, telewizja. Więc wymyśla się ciągle coś nowego. Co by nie powiedzieć, turniej był ciekawy, w końcówce pasjonujący, liczył się każdy skok, także z kwalifikacji. Było to duże obciążenie dla zawodników, ale muszą sobie z tym radzić.

- Czy Polska nie mogłaby zorganizować podobnego turnieju, np. wspólnie z Czechami?

- Wiem, że były takie sugestie, konkurs w Zakopanem, Wiśle, Libercu, może w Szczyrbskim Jeziorze. Z tego co wiem, ta ostatnia skocznia jest w rozsypce. Ja podpowiedziałbym PZN coś innego - zorganizujmy polski turniej w Zakopanem, Wiśle i Szczyrku.

- Mamy świetne wyniki kadry A, ale martwią słabe rezultaty zaplecza. Jeszcze nie tak dawno Polacy wygrywali konkursy Pucharu Kontynentalnego, teraz zajmują odległe lokaty.

- Trzeba coś z tym zrobić. Mam nadzieję, że Adam Małysz się tym zainteresuje. To wspaniale, że Adam wrócił do skoków w roli dyrektora (sportowego w PZN - przyp. AS). Dobrze, że skończył z rajdami, były mu tak potrzebne, jak pięść do nosa. Świetnie zna się na skokach, widzę, że jest dobrym duchem reprezentacji. Na pewno coś zaradzą z Horngacherem.

Rozmawiał Andrzej Stanowski

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski