Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Maciej Wcisło, kapitan Wiślan: Ten hat-trick miał specjalny smak [ZDJĘCIA]

Tomasz Bochenek
Tomasz Bochenek
Maciej Wcisło z kapitańską opaską
Maciej Wcisło z kapitańską opaską Andrzej Wisniewski / Polskapresse
Mecz z Karpatami Krosno był ważnym wydarzeniem w sportowym życiu Macieja Wcisły. Napastnik Wiślan Jaśkowice, debiutujący w tej rundzie w III lidze, przez 10 spotkań nie mógł wstrzelić się w bramkę rywali. Aż w końcu - dopiął swego, i to z przytupem! Najpierw trafił na 1:1, a następnie dołożył dwa kolejne gole.

- Czy bolało mnie, że nie strzelam? Nie, bo drużyna cały czas grała dobrze, więc moja mniejsza skuteczność na tym etapie nie była problemem. Wiadomo, że napastnik zawsze chce strzelać bramki, aby pomóc zespołowi i myślę, że w tym meczu było to potrzebne. Udało mi się. Dzień wcześniej obchodziłem urodziny, więc ten hat-trick miał jakiś specjalny smak - przyznaje 29-letni piłkarz.

Jest skawinianinem, ale piłkarskie nauki pobierał w klubie z sąsiedztwa - Radziszowiance.

- Do Wiślan trafiłem za namową Janusza Morawskiego (obecnego dyrektora sportowego - przyp. boch) i jego brata Marcina, który był wtedy grającym trenerem - opowiada Wcisło. - Namawiali mnie już, gdy chcieli grać o awans z klasy A do "okręgówki". Ale że Radziszowianka była w tej samej klasie A, więc nie byłem zainteresowany takim przejściem. Dopiero kiedy pięć kolejek przed końcem sezonu Wiślanie byli już pewni pierwszego miejsca, usiedliśmy do poważniejszych rozmów i wtedy się zdecydowałem.

Mowa o wydarzeniach z 2010 roku. Wcisło, jak już zmienił klub, to pozostaje mu wierny. W Wiślanach jest piłkarzem z najdłuższym stażem, co ma przełożenie na jego pozycję w zespole - pełni rolę kapitana.

- Bardzo duże wyróżnienie - mówi o funkcji nadanej przez Wojciecha Ankowskiego. - Trener przed poprzednim sezonem wybrał kapitana i radę drużyny, w której też są zawodnicy najmocniej zakorzenieni w klubie. Oczywiście pytał nas, czy może tak być. W każdym razie tamte ustalenia pozostały na obecny sezon.

Wcisło niektóre twarze w drużynie zna od kilkunastu lat. - Z Pawłem Galosem uczęszczaliśmy jako kibice na Skawinkę i na inne mecze piłkarskie. Z Michałem Morawskim, Piotrkiem Morawskim, Maćkiem Morawskim widywaliśmy się na boiskach przyszkolnych - wspomina.

Maciej zawsze był napastnikiem. W IV lidze zdobywał kilkanaście bramek w sezonie, ale bywały też okresy, gdy trafiał rzadziej.

- Statystyk nie prowadzę, jednak pamiętam, że w drugim sezonie w Wiślanach miałem taką rundę, w której nie strzeliłem żadnego gola. Drużyna jednak wygrywała, a trener Marcin Morawski cały czas na mnie stawiał, uznając, ze jestem jej przydatny - wspomina zawodnik, dodając: - Ja nie mam czegoś takiego, że od razu się załamuję, spalam. Wiadomo, że jeżeli zespół by nie wygrywał, mogłoby tak się stać, ale my w zasadzie nigdy nie byliśmy w takiej sytuacji. Bo w której nie gramy lidze, to Janusz tak potrafi poukładać drużynę, że gramy o najwyższe cele. Odkąd jestem w klubie, nie zajęliśmy na koniec sezonu miejsca gorszego niż czwarte.

W "okręgówce" Wiślanie grali trzy lata, potem cztery następne spędzili w IV lidze. W tym roku osiągnęli najwyższy pułap w historiii klubu.

- Trener Ankowski, który jest superczłowiekiem, od dawna jest z nami i cały czas buduje sobie tę drużynę. Nie ma u nas co chwilę zmian treenra, wprowadzania nowych taktyk, tylko zawodnicy są dobierani do sposobu gry, który już funkcjonuje i działa. Ten system jest polepszany i myślę, że z tego zrodził się sukces. Uważam, że tak to powinno wyglądać, to dobry przykład dla innych.

A jakie chwile z tych ponad siedmiu już lat - napastnikowi Wiślan najmocniej zapadły najmocniej w pamięć?

- Awans do IV ligi po walce ze Złomeksem Branice - zwycięstwo na jego boisku po mojej bramce na 2:1 w 95 minucie, to było superprzeżycie. Tak samo jak tegoroczny awans, te dwa barażowe spotkania z Limanovią też się bardzo pamięta. A z tego sezonu - to na przykład mecz z Motorem w Lublinie; mój pierwszy na takim dużym, nowoczesnym obiekcie, pierwszy raz gra przy światłach. No i ten hat-trick, chyba równorzędne przeżycie, też bardzo fajne.

Wcisło nie ukrywa, że jest mile zaskoczony tym, jaką drogę własnego sportowego rozwoju przeszedł razem z Wiślanami. - Traktowałem granie w piłkę jako przygodę, nie spodziewałem się, że dojdę tak daleko. Że z zawodnika A-klasowego stanę się takim, który jest w stanie grać i rywalizować w III lidze. Dla mnie jest to duży sukces.

Sportowy24.pl w Małopolsce

#TOPSportowy24

- SPORTOWY PRZEGLĄD INTERNETU

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski