Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jesus Imaz z Wisły Kraków: Nadszedł mój moment

Justyna Krupa
Dwaj Hiszpanie podczas meczu Śląk Wrocław - Wisła Kraków, Sito Riera i Jesus Imaz Balleste
Dwaj Hiszpanie podczas meczu Śląk Wrocław - Wisła Kraków, Sito Riera i Jesus Imaz Balleste Pawel Relikowski / Polska Press
Hiszpański pomocnik Wisły Kraków strzelił w meczu ze Śląskiem debiutancką bramkę w ekstraklasie. I wierzy, że teraz będzie już tylko lepiej. W niedzielę mecz z Legią Warszawa.

Starcie ze Śląskiem było dopiero drugim meczem, który Jesus Imaz rozpoczął w pierwszym składzie „Białej Gwiazdy”. Po kontuzji Patryka Małeckiego trener Kiko Ramirez zaczął szukać innych kandydatów do gry na skrzydle i tym razem postawił na 27-letniego Hiszpana.

Imaz wcale nie zagrał we Wrocławiu rewelacyjnego meczu, ale mógł cieszyć się ze zdobycia pierwszego gola w polskiej ekstraklasie. - Tę debiutancką bramkę dedykuję mojej rodzinie, która jest daleko ode mnie, w Hiszpanii i stamtąd mnie wspiera - deklarował. Choć akurat małżonka towarzyszy mu w Polsce: - Żona została w Krakowie i tam oglądała mecz w telewizji.

Hiszpan mógł się wpisać na listę strzelców już na samym początku spotkania, ale nie udało mu się skutecznie zamknąć akcji Carlosa Lopeza i Pawła Brożka. - Powinienem zamieniać takie sytuacje na bramki. Duży pech, że to nie wpadło - skwitował.
Zwycięstwo na boisku Śląska, odniesione w bardzo przekonującym stylu, mocno podbudowało wiślaków. Było ono tym większą niespodzianką, że od dłuższego czasu ekipa Ramireza miała problemy w meczach wyjazdowych. - Udowodniliśmy, że jesteśmy dobrą drużyną, która potrafi zwyciężać na trudnym terenie. Już w meczu z Jagiellonią graliśmy na podobnym poziomie, co we Wrocławiu. Tyle tylko, że wtedy nie udało nam się wyrwać trzech punktów - ocenia Imaz.
Hiszpan miał w Wiśle trudne początki. Ledwo trafił do drużyny, a zespół zanotował trzy porażki - z Arką Gdynia i dwie z Koroną Kielce - w międzyczasie wygrywając tylko z Piastem Gliwice. Przyznaje, że nie były to idealne warunki, by wprowadzać się do nowej ekipy.

- Pierwsze tygodnie w nowej drużynie były nietypowe. Musiałem błyskawicznie się przystosować, bo rozgrywki już dawno były w toku. Dwa przegrane mecze z rzędu w Kielcach - to był dla nas cios. Wszystkich w klubie kosztowało to trochę nerwów. Ale to już na szczęście przeszłość, to zjednoczyło nas ostatecznie jako zespół - wspomina.

Co dokładnie stało się podczas przerwy na mecze reprezentacji, że ekipa Ramireza zapomniała o demonach z Kielc i dołku formy, w który wtedy wpadła?
- Popracowaliśmy przede wszystkim nad mentalnością. Ważne jest to, by mieć świadomość, że jesteśmy jedną drużyną, musimy walczyć według zasady - jeden za wszystkich, wszyscy za jednego. Musimy być zjednoczeni, solidarni. Myślę, że porażki z Koroną nauczyły nas, że potrzebujemy tej świadomości, by wygrywać mecze - ocenia.

Przekonuje, że koledzy z szatni i sztab trenerski zrobili wiele, by mu pomóc w trudnym okresie aklimatyzacji. - Powtarzali mi, że mam tylko odpowiednio pracować na treningach i mój moment nadejdzie. I myślę, że właśnie we Wrocławiu ten „moment” nastąpił - stwierdza Hiszpan. Pytanie tylko, czy tym golem skrzydłowy na dłużej zapewnił sobie miejsce w podstawowej jedenastce, czy też Ramirez uzna, że to jeszcze za mało, by stał się etatowym zastępcą Małeckiego. - Jestem zawodnikiem uniwersalnym, który może występować na kilku pozycjach i to ułatwienie dla trenera - podkreśla.

Czy Wisłę stać na rozegranie dwóch równie dobrych spotkań z rzędu przeciwko drużynom z czołówki? Już w najbliższą niedzielę krakowianie podejmą aktualnego mistrza Polski, czyli Legię Warszawa. - Wiem, że to bardzo ważne spotkanie dla klubu i kibiców. Podejdziemy do niego maksymalnie zmotywowani i podbudowani zwycięstwem we Wrocławiu - deklaruje Imaz.
Do czego było mu najtrudniej się przystosować w ekstraklasie? - Do rytmu i kontaktowej gry. Tu sędziowie często w sytuacjach stykowych nie sięgają po gwizdek. Muszę się do tego przyzwyczaić. To bardzo wyrównana liga, w każdym meczu się o coś walczy i to mi się podoba - zaznacza.

Dla 27-latka Wisła jest pierwszym zagranicznym klubem. Podkreśla, że teraz koncentruje się na rozwoju kariery, ale jednocześnie nie rezygnuje ze swojego „planu B”, czyli pomysłu na życie po przygodzie z piłką. - Jestem w trakcie studiów pedagogicznych, na kierunku edukacja wczesnoszkolna. Jeśli je ukończę, będę mógł pracować jako nauczyciel. Później chciałbym jeszcze zrobić specjalizację dotyczącą nauczania wychowania fizycznego - tłumaczy.

Na razie ma za sobą trzy lata edukacji. - Teraz nie mogę kontynuować nauki, bo jestem tutaj, ale w przyszłości chciałbym ukończyć te studia i zdobyć dyplom. Teoretycznie został mi jeszcze rok. Moja siostra też jest nauczycielką , więc to chyba rodzinne - uśmiecha się Imaz. - Bardzo lubię przebywać z dzieciakami, pracować z nimi.
Sam w Barcelonie ma dwójkę siostrzeńców. - Uwielbiam spędzać z nimi czas, kiedy tylko mogę - przekonuje.

Sportowy24.pl w Małopolsce

Robert Lewandowski: Potencjały mamy, ale musimy z niego więcej wyciągnąć

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski