- Jest Pan jednym z nielicznych piłkarzy Cracovii, który nie jest debiutantem jeśli chodzi o eliminacje Ligi Europy.
- Tak, po raz kolejny będę miał okazję grać w eliminacjach. Występowałem w nich jako piłkarz Śląska Wrocław. Wiemy, że jedziemy na bardzo trudny teren, bo zespoły z Bałkanów to zawsze mocni rywale. Miałem okazję grać w Podgoricy z Buducnostią i rzeczywiście, czasami nie tylko boiskowe wydarzenia biorą górę, a wiele dzieje się na trybunach, bo atmosfera jest gorąca. A czy czuję się liderem? Każdy z nas, który wyjdzie na boisko, musi wziąć odpowiedzialność za drużynę i za siebie. To już nie są mecze ligowe, gdy można coś np. w trzeciej czy czwartej kolejce naprawić. To są dwa spotkania, w których musimy pokazać wyższość i tam zrobić dobry wynik.
- Grał Pan w ośmiu meczach w tych rozgrywkach, czy któryś pamięta Pan szczególnie?
- Było tych spotkań kilka, ale szczególnie wspominam rywalizację z Lokomotiwem Sofia. Zarówno w tym meczu u siebie, jak i w rewanżu zagrałem.
- Po dwóch remisach 0:0 sprawa awansu rozstrzygała się w rzutach karnych.
- Tak, miałem podchodzić do tego piątego karnego, ale nie musiałem, bo Marian Kelemen obronił i wygraliśmy 4:3. Przeszliśmy do następnej rundy po meczu, który stał na dobrym poziomie, a ja czułem się ważną postacią.
- Przywołał Pan spotkanie z Buducnostią, że nie tylko aspekty piłkarskie decydowały. Co Pan miał na myśli?
- W Podgoricy mieliśmy dużo różnych przygód. Spotkaliśmy się z żywiołową reakcją czarnogórskich kibiców. I tak też będzie w Skopje, bo kibice na Bałkanach tak właśnie reagują. Próbowali zatrzymać nasz autobus. Kibice Śląska też byli zatrzymywani, rzecznik prasowy Michał Mazur po meczu został pobity na ulicy. Na meczu rzucano w nas zapalniczkami.
- Tylko kilku z was grało w eliminacjach Ligi Europy. Myśli Pan, że nie będzie miało to wpływu na wynik?
- Trzeba do tego podejść w ten sposób, że przecież jak wyjeżdżamy na zgrupowani zagraniczne, to też gramy z zagranicznymi przeciwnikami, z Bałkanów także. Mieliśmy przetarcie z zespołami z Chorwacji, Słowacji. Trzeba to wykorzystać w spotkaniu w ramach eliminacji Ligi Europy. Z bardzo dobrymi zespołami gramy na co dzień w lidze, więc też musimy być skoncentrowani, zdyscyplinowani, jak choćby w meczu z Legią, Lechem. Zespoły z czołówki naszej tabeli są zdecydowanie lepsze niż wiele drużyn z I rundy eliminacji LE.
- Widział Pan już fragmenty gier rywala. Może Pan powiedzieć, jak on plasuje się na tle czołówki naszej ligi?
- Nie oceniałbym w ten sposób, to jest inny zespół. Są na drugim miejscu w macedońskiej lidze, strzelają sporo bramek. Każda drużyna ma swoje mankamenty, trzeba będzie to wykorzystać.
- Puchary mają to do siebie, że gra się dwumecze. W pierwszym spotkaniu więc niekoniecznie trzeba pokazać wszystkie swoje atuty. Też tak do tego podchodzicie?
- Nie, nie ma kalkulacji. Różne sytuacje już widziałem. Nie jedziemy tam po wynik, który sobie zaplanujemy. Chcemy nie stracić bramki, bo potem będzie ją ciężko odrobić. A gdy uda się strzelić, to potem da nam większą możliwość manewru u siebie.
- Bramkowy remis by was satysfakcjonował?
- Nie będę brał wyniku w ciemno. Jak na każdy mecz, jedziemy po zwycięstwo.
- Gracie na reprezentacyjnym stadionie w Skopje, na którym odbędzie się finał Superpucharu Europy w 2017 r. To podnosi rangę wydarzenia.
- Z tego co wiem, to stadion w Tetowie nie mógłby być zgłoszony do rozgrywek. To dla nas dobra wiadomość, bo tak naprawdę gramy na obiekcie największego wroga Szkendiji - Vardaru, to plus dla nas.
- Ale nie graliście takich meczów...
- To na pewno jest mecz wyższej rangi, niż te, które ostatnio graliśmy. Każdy z nas marzył o tym by zagrać w Lidze Europy. Nie widać jeszcze ekscytacji, ale na stadionie, przed meczem będzie to zauważalne.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?