Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Byli olimpijczycy chcą wyciągnąć polski hokej z zapaści. Mają swój plan, liczą na pomoc ministra [SONDA]

Jerzy Zaborski
Jerzy Zaborski
Waldemar Klisiak (z lewej) i jego grupa inicjatywna "Olimpijczycy dla hokeja" chcą wyciągnąć polski hokej z zapaści, będąc tzw. ciałem doradczym dla ministra sportu Witolda Bańki
Waldemar Klisiak (z lewej) i jego grupa inicjatywna "Olimpijczycy dla hokeja" chcą wyciągnąć polski hokej z zapaści, będąc tzw. ciałem doradczym dla ministra sportu Witolda Bańki Fot. Jerzy Zaborski
Po spadku reprezentacji Polski z zaplecza światowej elity w hokejowym światku zawrzało. Nie brakuje głosów domagających się głów całego zarządu krajowej centrali, nie tylko kanadyjskich trenerów Teda Nolana i Toma Coolena, z którymi rozwiązano kontrakty. Jednak pod wodzą Waldemara Klisiaka, byłego zawodnika Unii Oświęcim, powstała grupa inicjatywna „Olimpijczycy dla hokeja”, mająca w przyszłości postawić tę piękną dyscyplinę na nogi.

Nazwa grupy nie jest przypadkowa. Wszak trafili do niej ludzie znający smak olimpijskiej rywalizacji. Poza Klisiakiem są w niej: nowotarżanie Czesław Borowicz, Walenty Ziętara, Jacek Szopiński oraz Ślązacy Andrzej i Wojciech Tkaczowie i Mariusz Czerkawski. Jak podkreśla lider grupy, jest ona otwarta niekoniecznie na olimpijczyków, ale także ludzi, którym leży na sercu dobro polskiego hokeja.

Wybór Klisiaka na lidera grupy nie jest przypadkowy. - Po spadku naszej kadry do trzeciej ligi światowego hokeja odebrałem wiele telefonów od znajomych i przyjaciół, żeby ratować polski hokej. Dlaczego ja? Ano dlatego, że działam w Radzie Społecznej przy ministrze sportu – wyjawia ikona oświęcimskiego hokeja.- Muszę przyznać, że oczekiwania społeczności hokejowej są jednoznaczne, czyli odsunięcie od kierowania polskim hokejem całej obecnej rządzącej ekipy. Samo odejście prezes Dawida Chwałki, czy szefa spółki Polskiej Hokej Ligi Janusza Wierzbowskiego i szefa wyszkolenia Tomasza Rutkowskiego, nie do końca rozwiązuje wszystkie problemy. Panuje przekonanie, że to właśnie ministerstwo powinno zrobić porządek z niekompetentnymi ludźmi – Klisiak przekazuje nastroje panujące w hokejowym światku.

Jednak „Olimpijczycy dla hokeja” nie zamierzają ogłaszać żadnej krucjaty przeciwko ekipie rządzącej w polskim hokeju. Mają swoją wizję, którą będą starali się realizować. Jak podkreśla Klisiak, wszyscy członkowie grupy w kwestiach ratowania polskiego hokeja w 90 procentach maja takie same zdanie. - Chcemy być ciałem doradczym dla ministra sportu – wyjawia Klisiak. - Dlatego chcemy się z nim spotkać w najbliższych dniach, właśnie w Oświęcimiu. Chcemy pokazać, że wypalił się model biznesowo-prawniczy zarządzania w krajowej centrali. W hokeju muszą działać ludzie znający jego realia nie tylko organizacyjne, ale także i sportowe. Ktoś, kto nigdy nie uprawiał sportu nie może wiedzieć, jak wygląda atmosfera szatni drużyny narodowej, co siedzi w głowach zawodników. Nikt z obecnej grupy „Olimpijczyków” nie jest sportowym samobójcą, więc nie będzie wchodził do bagna z wielomilionowym długiem, którego na dzisiaj nikt nie jest w stanie określić. Jesteśmy po rozmowie z obecnym szefem PHL Mirosławem Minkiną. Niechaj obecna ekipa PZHL przedstawi plan naprawczy i dotrwa do końca kadencji, robiąc tyle, ile będzie można. Przy czym nie trafiają do mnie tłumaczenia członków zarządu PZHL, że nie wiedzieli co się w centrali dzieje. To po prostu niemożliwe. A jeśli tak było, to ktoś taki co nic nie wie po prostu nie nadaje się do działania.

Wiadomo, że w związku z trwającym audytem z PZHL odnośnie jego długów, reprezentacja Polski będzie finansowana przez PKOL, a pieniądze ministerialne na szkolenie młodzieży będą przekazywane przez jeden z okręgowych związków hokejowych. - Priorytetem naszej grupy jest odbudowanie systemu szkolenia – podkreśla Waldemar Klisiak. - Nie chodzi tylko o młodzież, ale także i trenerów. Zupełnie nie rozumiem, dlaczego do reprezentacji Polski czy w SMS-ach angażowani się zagraniczni trenerzy, drenujący kasę PZHL. Na dzisiaj nas na nich nie stać. Wykształconych trenerów nam nie brakuje. Ludzie ze szkółki Walentego Ziętary są gotowi pracować na każdym polu. Tylko gdzie? Skoro w naszej ekstraklasie tylko w jednym klubie był zatrudniony polski trener, a w nowym sezonie może będzie ich dwóch. Nie może być też tak, że jedne czy drugi trener ma pięć funkcji, bo poza pracą w klubie, pomaga w kadrze Polski czy jest jeszcze w szkółce. To pachnie jakimś układem. Potem były już kanadyjski trener pierwszej reprezentacji niepowodzenie w mistrzostwach zaplecza elity w Budapeszcie przerzuca na trenerów klubowych, zarzucając im model pracy z lat 60. minionego stulecia. Na jakiej podstawie to mówił, skoro w polskiej lidze pracują głównie obcokrajowcy. Jeśli ktoś mu to podpowiedział, to kto?

Olimpijczycy są przez dwa lata skupić się ma mrówczej pracy, a - kiedy nadejdzie czas nowych wyborów – chcą na przygotowany przez siebie teren wejść do władz związku, rekomendując ze swojego grona prezesa, szefa wyszkolenia oraz inne funkcje. Osoby na kierowniczych stanowiskach sami dobiorą sobie współpracowników.

Sportowy24.pl w Małopolsce

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski