Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sonik: Przedmieścia francuskich miast są wylęgarnią radykalizmu

Rozmawiał Włodzimierz Knap
Bogusław Sonik
Bogusław Sonik Anna Kaczmarz
Rozmowa. Z Bogusławem Sonikiem, posłem Platformy Obywatelskiej, który w latach 1983-1996 mieszkał we Francji, był m.in. dyrektorem Instytutu Polskiego w Paryżu.

- Czy Francja jest przez radykalnych muzułmanów traktowana jako główny ich przeciwnik w Europie?

- Od dawna ma taki status. Przez radykalnych islamistów jest uważana za wroga numer dwa w świecie, po Stanach Zjednoczonych.

- Z czego taki stan rzeczy wynika?

- W dużej części to skutek kolonialnej historii Francji, a także stałych prób Paryża kontrolowania dawnych swoich terytoriów, m.in. Algierii, Maroka, Tunezji. To też efekt interwencji zbrojnych podejmowanych przez Francję w Afryce i na Bliskim Wschodzie. Również muzułmanie mieszkający we Francji są wykorzystywani przez szefów organizacji terrorystycznych czy fanatyków religijnych.

- Podatni są na indoktrynację?

- Sprawa jest złożona. Na biednych przedmieściach dużych miast francuskich od dawna mieszkają w blokowiskach muzułmanie. Wśród nich pełno jest ludzi, zwłaszcza młodych, źle mówiących po francusku, którzy nigdy nie pracowali, bo albo nie chcieli pracować, albo nie byli w stanie znaleźć zatrudnienia. Takie getta są wylęgarniami radykalizmu, nienawiści, a policyjna kontrola nad nimi jest iluzoryczna. Oczywiste, że takich ludzi terrorystom jest stosunkowo łatwo werbować.

- Znawcy twierdzą, że we Francji około 1900 muzułmanów działa w organizacjach terrorystycznych, a 4-5 tysięcy wspomaga ich.

- To szacunki francuskich służb. Jest to spora grupa, ale dzisiaj kilka, kilkanaście osób wystarczy, by sparaliżować wielkie miasto.

- Muzułmanów we Francji jest około 5 milionów (około 7,5 procent ogółu mieszkańców). Jaka część z nich rzeczywiście identyfikuje się z państwem francuskim?

- Nie sposób jednoznacznie na to odpowiedzieć. Warto pamiętać, że muzułmanie nie są wrogiem przybyłym z zewnątrz. To ludzie, którzy są trwałą częścią społeczeństwa francuskiego. Większość nie ma nic wspólnego z radykalizmem muzułmańskim. Kiedy jednak odbywał się mecz piłkarski Francja - Algieria w Paryżu, to zdecydowana większość kibiców gwizdała w czasie grania „Marsylianki”. Więź muzułmanów z Francją osłabła, gdy kilkanaście lat temu zrezygnowano z powszechnego poboru do wojska. Armia dawała szansę wyrwania się z muzułmańskich gett, dawała lekcję wychowania obywatelskiego.

- Ale mieszkańcy tych gett wcale nie zamierzają opuszczać Francji...

- Nie, bo nie mają gdzie się udać.

- Co rząd w Paryżu może dziś zrobić, by poprawić los tysięcy mieszkańców muzułmańskich blokowisk?

- Perspektywy są marne, bo od lat władze nie szczędziły pieniędzy na rzecz muzułmańskiej społeczności. Nie brakowało wysiłków edukacyjnych. Efekty w stosunku do starań były mizerne. Ale i tak nie widzę lepszego rozwiązania niż przez systematyczną oświatę. Konieczne jest też włączenie się do akcji edukacyjnej wielu nieradykalnych muzułmanów, którzy uznaliby za wartość propagowanie i budowanie laickiego islamu, na wzór Turcji. Najpierw jednak należy doprowadzić do końca wojnę między radykalnym islamem a Republiką Francuską. Bo ona trwa.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski