MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Smak tego chleba przeniósł mnie w czasy mojego dzieciństwa

Leszek Piskorz
Konkurs. Leszek Piskorz, znany krakowski aktor, otrzymał specjalne wyróżnienie w konkursie „Opowieść o chlebie” zorganizowanym przez Piekarnię Buczek i „Dziennik Polski”.

W czasach mojego dzieciństwa powszechnym zwyczajem, ale też i obowiązkiem był szacunek dla chleba. Może dlatego, że zbyt często go brakowało. Było przyjęte, że gdy na przykład chleb upadł na ziemię, podnosząc go, należało pocałować, traktując jak coś świętego. Kiedy zaczynało się kroić nowy bochenek, zawsze kreślono nożem na chlebie krzyż. Mama często wysyłała mnie po chleb do piekarni, zawsze wracałem jedynie z jego częścią.

Pachnąca, chrupiąca skórka była celem mojego ataku. Droga powrotna zmniejszała rozmiar chleba o jedną trzecią. A kiedy szliśmy z bratem, to do domu wracała zaledwie połowa. Nigdy nie zapomnę zapachu i smaku tego chleba sprzed lat. Myślałem, że już nigdy nie zjem czegoś tak dobrego. I oto przechodząc parę lat temu koło piekarni, poczułem znany mi aromat. Piekarnia nazywała się „Buczek”. Kupiłem bochen chleba i jedząc go, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki przeniosłem się w czasy mojego dzieciństwa – ten sam smak! Od tej pory jestem stałym klientem piekarni „Buczek”.

Jest to firma rodzinna. Jej obecny właściciel, którego mam przyjemność dobrze znać, przejął piekarnię po ojcu. Jerzy, z wykształcenia prawnik, posiadający wiele innych zainteresowań nagle stał się piekarzem (sic!). Jego renesansowy charakter szybko zaowocował rozkwitem firmy.

Tradycyjne sklepy z pieczywem, tak zwane piekarnie, stały się salonami chleba. A przecież nie tylko chleb króluje na półkach u „Buczka”. Kiedy patrzę na nieprzebrany asortyment słodyczy, ciast i innych rarytasów, krztuszę się z nadmiaru ślinki. Ale cóż, w moim wieku raczej nie powinno się spoglądać na słodycze.

Wielokrotnie powtarzam Jerzemu, że jestem pełen podziwu dla rozmachu jego firmy. Podczas spotkań towarzyskich, w gronie jego przyjaciół, żartujemy sobie, że mamy „krakowskiego Bliklego”. On przyjmuje te żarty z nieudawaną skromnością i lekkim zażenowaniem. No cóż, szlachectwo zobowiązuje i pewnie stąd się bierze jakość jego wyrobów.

Jeżeli młodsze pokolenie pójdzie śladem Jerzego, to będziemy się cieszyć wypiekami „Buczka” jeszcze bardzo długo.

Nie ma nic piękniejszego niż firma rodzinna, w której tajniki zawodu, receptury, najskrytsze tajemnice przekazywane są z pokolenia na pokolenie. Nie sposób też nie wspomnieć o wielkim sercu Jerzego. Często anonimowo i charytatywnie podrzuca swoje słodycze na różne imprezy dziecięce i również dorosłych. To, co robi Jerzy, śmiało można nazwać posłannictwem. Oby nam nadal i jeszcze bardzo długo dostarczał chleba naszego powszedniego.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski