MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Skarb, którego trzeba dobrze strzec

Rozmawiał Krzysztof Marczyk (AIP)
Jan Puhl: - Polski nie można porównać do Rosji
Jan Puhl: - Polski nie można porównać do Rosji Archiwum
Wywiad. Z powodów historycznych Niemcy powinni krytykować Polskę ostrożnie - mówi Jan Puhl, dziennikarz tygodnika „Der Spiegel”

- Po spotkaniu z szefem polskiej dyplomacji Witoldem Waszczykowskim ambasador Niemiec Rolf Nikel określił stosunki polsko-niemieckie jako „skarb, którego trzeba strzec”. Jakie według Pana są nasze relacje, dobre czy kiepskie?

- Pan ambasador ma rację. Stosunki polsko-niemieckie są wielkim skarbem. W porównaniu z rządami Jarosława Kaczyńskiego sprzed 10 lat znacznie się poprawiły. Ale pojawiło się też pewne zagrożenie. Polski rząd jest krytykowany z wielu stron w Europie, jednak wyciąga na światło dzienne tę krytykę, która jest widziana jako krytyka niemiecka. Martin Schulz, przewodniczący Parlamentu Europejskiego, jest politykiem na szczeblu europejskim i nie wiem, czy wyrażał jakąś niemiecką myśl.

On krytykuje z punktu widzenia swoich politycznych poglądów, ale nie wiem, czy to ma coś wspólnego z niemieckością. Raczej nie. Uważam, że w tym, co robi PiS, co mówią ministrowie Waszczykowski i Macierewicz tkwi pewne zagrożenie. Wydaje się, że próbują w pewnym sensie unacjonalizować tę dyskusję, uznali, że Polska jest krytykowana przez inny naród. Może w pewnym sensie spróbują grać taką antyniemiecką kartą.

- Krytycznie o sytuacji w Polsce wypowiadał się też Volker Kauder, szef klubu rządzącej w Niemczech koalicji CDU/CSU. Ton tej i innych wypowiedzi niemieckich polityków był jednoznaczny.

- Nie mówiłem o słuszności tej krytyki. Uważam, że to, co mówił Martin Schulz, takie porównanie do polityki putinowskiej, to zdecydowana przesada. To, że są pewne wątpliwości, nie znaczy, że można Polskę porównać do Rosji. Wracając do stosunków polsko-niemieckich, 10 lat temu atmosfera między naszymi krajami mocno się pogorszyła. Teraz nie może to się powtarzać w takiej mierze jak wtedy. Wydaje mi się, że Polacy i Niemcy są dziś przekonani, że dobre wzajemne stosunki są korzystne dla obu stron. Różne historyczne spory są teraz kończone. Już nie można grać w Polsce antyniemiecką kartą, jak było kiedyś.

- Wiceprzewodniczący Parlamentu Europejskiego Alexander Graf Lambsdorff słusznie zauważył, że słowa Martina Schulza są „prezentem dla polskiego rządu”, dzięki któremu nastroje antyniemieckie czy antyeuropejskie będą w Polsce narastać.

- Ale rząd PiS nie może tym grać. Wydaje mi się, że Polacy dziś tego nie kupią tak jak kiedyś. Oczywiście nie we wszystkim się zgadzamy, ale większość Polaków, jak wynika z badań, nie obawia się zagrożenia ze strony Niemiec. Czy słowa pana Schulza są prezentem dla polskiego rządu? Nie wiem. Ale w Niemczech istnieje takie przekonanie, że trzeba bardzo ostrożnie krytykować sąsiadów. Z powodów historycznych Niemcy powinni bardzo ostrożnie krytykować i Polskę, i Rosję. Zwłaszcza gdy u władzy są nacjonaliści, żeby nie prowokować odwrotnej reakcji. Potrzebny jest spokój.

- Czy właśnie z tej delikatności wzięła się szybka reakcja niemieckiego rządu, który zapewnił ustami rzecznika, że władze Niemiec absolutnie nie przewidują żadnych sankcji wobec Polski?

- W zeszłym tygodniu sprawdzaliśmy, co myśli o tym Berlin. Wszyscy mówili, że konkretnych sankcji w ogóle nie planują. To sprawa europejska i decyzje muszą zapaść na tym właśnie szczeblu. A droga do tego jest bardzo daleka. Potrzebna jest zgoda wielu państw, a dziś takiej woli nie widać.

- Jak w Niemczech odebrano wezwanie do MSZ ambasadora Rolfa Nikela?

- Odebrano to jako zaostrzenie tonu. Nie wiem, czy w Europie normalne jest, by zapraszano ambasadora z takiego powodu. Styl polityki zagranicznej PiS-u jest taki: będziemy zapraszać ambasadora, żeby pokazać Niemcom nasze ambicje! Dziwię się, że ten styl jest tak agresywny. Nie pamiętam podobnych sytuacji w innych krajach.

- Z drugiej strony, kilku znaczących polityków, Volker Kauder, Herbert Reul czy Viviane Reding, wypowiadało się publicznie na łamach mediów. Może więc ta ostra reakcja jest słuszna w związku z tym, że dyskusję z gabinetów politycznych przeniesiono na szczebel medialny?

- Na pewno to należy do politycznej gry, ale każdy polityk ma prawo do wyrażania swoich poglądów. Nowy rząd, wybrany demokratycznie, musi wytrzymać krytykę. Nie wiem, czemu polski rząd narzeka, może przecież powiedzieć: nie macie racji, przyjedźcie do nas się o tym przekonać. Może za parę dni Polska wytłumaczy w Unii Europejskiej te zmiany w mediach publicznych i Trybunale Konstytucyjnym. UE ma prawo żądać wyjaśnień i Polska musi wytłumaczyć, co się dzieje. Ale te wszystkie komentarze... Pani Reding ma prawo się wypowiadać, nie widzę w tym niczego złego.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski