Kiedy minister Religa przedstawiał koncepcję sieci, przeciwnicy straszyli, że takie rozwiązanie skaże wielu lekarzy na bezrobocie. Dziś mamy ich tak niewielu, że o swoje zatrudnienie z pewnością nie muszą się martwić. Kształtu sieciowej opieki obawiają się za to niektóre placówki i ich pacjenci.
Obecny minister Konstanty Radziwiłł deklaruje, że miejsce w nowym systemie znajdą wszystkie podmioty publiczne. Ciągle nie wiadomo jednak, czy do sieci trafią lecznice prywatne. Jeśli dla placówek skomercjalizowanych zabraknie miejsca, ich los zawiśnie na wyjątkowo cienkiej nici środków rozdawanych w konkursach i tych, które w kasach zostawią chorzy.
Wyeliminowanie prywatnych szpitali z rynku byłoby dla pacjentów dużą stratą. Wielu z nich zgłasza się po pomoc właśnie do takich miejsc. Szczególną renomą cieszą się lecznice wyspecjalizowane w wąskim zakresie świadczeń, takie jak krakowski Szpital Ginekologiczno-Położniczy Ujastek czy Polsko-Amerykańskie Kliniki Serca.
Budowanie sieci to nic innego jak wyznaczenie nowych kryteriów podziału publicznych środków. O tym, do kogo trafią pieniądze, powinny zaś decydować przede wszystkim potrzeby chorych i jakość oferowanej im pomocy. Zwłaszcza że przejście na szpitalne ryczałty dla pacjentów pewnie oznaczać będzie niewiele. Matematyka jest nieubłagana; na dodatkowe zabiegi i skrócenie kolejek potrzeba dodatkowych pieniędzy. A wydatki na ochronę zdrowia do zaledwie „bezpiecznego” poziomu 6 proc. PKB mają wzrosnąć dopiero za... 10 lat.
Zobacz także: Pacjenci w sieci niepewności
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?