Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Serio, czy na jaja?

Leszek Mazan
W Krakowie, co przypominam wszystkim malkontentom, czas płynie wolniej ale zawsze zgodnie z rozkładem jazdy.

Nowy Rok podpłynął więc w terminie pod ogromną (jeszcze takiej w Rynku nie widziałem) scenografię telewizyjną ustawioną po zachodniej stronie największego placu średniowiecznej Europy, placu zaczarowanego, o pojemności zależnej od aktualnych politycznych zapotrzebowań: w czasie pierwszomajowych uroczystości aż do roku 1988 mieściło się na prawej pierzei „ponad 50 tys. osób”, w jesieni 1989 wizytę Lecha Wałęsy oglądało „zaledwie 10 tysięcy, a miejscami rynek świecił pustkami” (w rzeczywistości nie było gdzie palca wcisnąć); w dwudziestym pierwszym wieku dorocznych koncertów sylwestrowych wysłuchiwało, zdaniem młodych sprawozdawców początkowo zaledwie „sto tysięcy”, ale liczba ta systematycznie z roku na rok rosła, dochodząc do 120 - 130 tysięcy, kiedy to ktoś wreszcie położył tamę szaleństwu, uznając te liczby za „niezupełnie wiarygodne”.

Typowo polskie „chciejstwo” (termin ukuty przez Melchiora Wańkowicza) powoduje, że nawet długoletni konsument „produktów medialnych” nie zawsze potrafi się od razu zorientować, czy to, co czyta, słucha i ogląda to na serio czy na jaja. Pamiętam jak w roku 1996 za sprawą „Przekroju” świętowaliśmy na Mazowszu czterechsetną rocznicę - uczciwszy uszy pań - tzw „ustolicznienia” Warszawy.

Reporter RMF-u Brian Scott (potomek Zygmunta III Wazy) na Krakowskim Przedmieściu przyozdabiał głowę swego praszczura czapką z pawim piórem, z okna Pałacu Kultury i Nauki płynęła melodia „Miałeś, chamie, złoty róg”, na stole zastawionym na zamku tańczyła Teresa Budzisz-Krzyżanowska („kładzie się spać - Teresa, Budzisz - Krzyżanowska”), ajent PZU formalnie ubezpieczał Kraków od przeniesienia stolicy apiat’ pod Wawel, etc., etc. Uczestniczący w tych igrcach prezydent Warszawy Marcin Święcicki śpiewał, tańczył i śmiał się wraz z nami, ale jego oczy pozostawały czujne i politycznie nieruchome: do końca nie mógł zrozumieć, co jest grane: w programie nie napisano, co będzie na poważnie, a co dla hecy.

Teraz, po latach, współczuję mu serdecznie: ja też nijak nie mogłem pojąć intencji twórców wigilijnego spotu telewizyjnego „Heilige Nacht w Urzędzie Rady Ministrów”. Najpierw poczułem wilgoć pod powiekami: toż w czasach mojego dzieciństwa przed Nowym Rokiem Polska Kronika Filmowa też pokazywała jarzące się długo w noc okna na Kremlu i w Belwederze: to nasi ukochani przywódcy bez względu na porę i pogodę wraz ze swymi dzielnymi ministrami pracowali nad szczęściem ludu. W spocie, który bez wątpienia przejdzie do Historii, pani premier (w spince z trzema kotami) rozliczała cały baraszkujący wokół drzewka rząd z włosów anielskich, a podmiotem lirycznym była minister Beata Kempa. I trzeba było dobrych kilkudziesięciu sekund bym wreszcie zrozumiał, co jest grane i zaczął wyć.

Optymizm i chciejstwo władzy są charakterystyczne dla okresów świątecznych, osobliwie tych noworocznych. W stanie wojennym, przed Bożym Narodzeniem 1981 roku moja firma, Polska Agencja Prasowa poganiana przez tzw. decydentów słała do wszystkich swych oddziałów terenowych straszliwe zapotrzebowanie na coś optymistycznego, co z oczywistych powodów było prawie niewykonalne. I wtedy - słuchajcie, słuchajcie! - jak na zamówienie w Myślenicach urodziły się trojaczki, trzech chłopców! Wiadomość o tym przedrukowała cała zdziesiątkowana polska prasa, a bodaj „Trybuna Ludu” opatrzyła ją tytułem: KOLEJNY WYRAZ POPARCIA DLA GENERAŁA JARUZELSKIEGO.

Oglądając spot miałem przed oczami ten tytuł sprzed lat i to samo uczucie, że ktoś z pełną świadomością robi mnie w bambuko.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski