Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Seria niefortunnych wkurzeń (2)

Zbigniew Bartuś
Na początku drugiej kadencji PO i PSL opublikowałem tekst „10 grzechów Tuska”.

Skupiłem się nie na rzeczach wielkich, typu Polityka Wschodnia łamana przez Bezpieczeństwo Narodowe, lecz małych jak: ciągnąca się po szpitalny horyzont kolejka do ortopedy, brak przedszkoli, wkurzający abonament RTV (grzecznie płacimy, a telewizja publiczna stacza się na dno), drożejący wywóz śmieci, oszukańcze parabanki (Amber Gold!), w których szarzy ludzie topią oszczędności życia, niebezpieczne drogi, po których władza śmiga limuzynami nie zważając na przepisy (albo nad nimi lata śmigłowcami i samolotami, patrząc z góry na szaraków uwięzionych w korkach), nieludzkie warunki dojazdu do metropolii, np. w busach kursujących do Krakowa…

Postawiłem tezę, że w demokratycznej codzienności wybory przegrywa się przez sprawy małe i ich nieznośne nawarstwienie. Wielkie (dla polityków) Problemy są tak… wielkie, że przeciętny Polak boi się o nich myśleć. Natomiast małe zatruwają życie, skutkując serią wkurzeń. I te wkurzenia, świadomie lub podświadomie, skłaniają wyborców do zmiany władzy.

Czytając to wielu ludzi stukało się w czoło. PO i PSL notowały w sondażach 50-procentowe poparcie (sama PO - 40 proc.) i „nie miały z kim przegrać”. PiS „cieszył” się poparciem na poziomie Palikota. Kukiza nie przewidywał nawet najgenialniejszy prorok sceny politycznej. Mimo to upierałem się, że obywatele narażeni na codzienne wkurzenia - wybuchną przy urnie. To cecha demokracji. Autokraci, zdając sobie sprawę ze skutków nawarstwienia ludzkich wkurzeń, próbują się na wszelkie sposoby przed utratą władzy zabezpieczyć - im bardziej jednak, tym gwałtowniejszy i boleśniejszy (także dla obywateli) jest ich spóźniony upadek. To jednak odrębny temat.

Politycy PiS sporo o wkurzeniach wyborców wiedzą: odwoływali się do nich „przez osiem lat rządów PO i PSL”. Swoją władzę starają się budować na przekazie, że absolutnie najważniejsze są dla nich codzienne troski szarych Polaków. Na ile jednak rzeczywiście rozwiązują nasze problemy? Czy my, obywatele, mamy realne powody do małych wkurzeń, czy już nie? - oto jest pytanie.

Tydzień temu napisałem o kuriozalnym rachunku za gaz i kanciarstwie PGNiG. Odezwało się wielu Czytelników (pozdrawiam!) z podobnymi doświadczeniami. Zadzwonił też przedstawiciel PGNiG. Z przeprosinami i pytaniem, co mogą zrobić. Odparłem, że mogą wydać kolejne miliony na reklamy przekonujące, iż PGNiG to najuczciwsza firma we Wszechświecie. Albo po prostu nie kantować i nie wkurzać klientów.

Marzą mi się politycy, którzy wybiorą tę drugą opcję. Wiem, taki idealizm w moim wieku może być oznaką naiwności, by nie rzec - głupoty. Ale cóż: będę się tego trzymał.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski