- Po sobotnim zwycięstwie 2:0 z Niemcami, we wtorek nasza drużyna zremisowała 2:2 ze Szkocją. To tylko czy aż remis?
- Niemcy przez większą część meczu byli lepsi, mieli częściej piłkę, stworzyli więcej sytuacji. Myśmy mieli więcej szczęścia, a w dodatku zagraliśmy z wielkim zaangażowaniem i poświęceniem, i to zapewniło nam wygraną. W meczu ze Szkotami w naszej grze też było dużo chęci i ambicji, ale zabrakło błysku. Nie graliśmy tak jak z Niemcami. Byliśmy w innej formie niż w sobotę. Rywale byli waleczni, zmusili nas do biegania za piłką. Remis nie krzywdzi nikogo.
- Jakie pozytywy dostrzegł Pan w grze polskiej reprezentacji?
- Potrafi sobie stwarzać sytuacje i je wykorzystywać. Oczywiście, łatwiej się jej gra z kontry niż w ataku pozycyjnym, ale proszę zwrócić uwagę, że Arkadiusz Milik strzelił bramkę Szkotom właśnie po rozegraniu piłki. Byłem zbudowany mądrym przetrzymywaniem piłki, dokładnymi podaniami.
W meczu z Niemcami podobała mi się gra między innymi Tomasza Jodłowca i Grzegorza Krychowiaka, którzy dobrze zabezpieczali nasze tyły. W spotkaniu ze Szkocją na pochwałę zasługuje odrobienie straty ze stanu 1:2. Drugi gol dodał nam energii i stworzyliśmy kolejną sytuację, po której powinna paść bramka.
- Gdzie tkwią jeszcze rezerwy w grze naszej drużyny?
- Szukanie mankamentów po takich występach nie przystoi, ale mogę zwrócić uwagę na przykład na to, że we wtorkowym spotkaniu brakowało nam większego pressingu w grze, szybszego wyjścia do przodu, dzięki czemu Szkoci mogli bez problemu rozgrywać piłkę na własnej połowie boiska.
- W meczu z Gibraltarem Robert Lewandowski strzelił cztery gole, w spotkaniach z Niemcami i Szkocją Milik uzyskał po jednej bramce. To duet, który można już określić jako "żelazny"?
- Tak, to para "pewniaków" w ataku. Trudno sobie inną wyobrazić. Widać, że obaj napastnicy dobrze z sobą współpracują, rozumieją się, uzupełniają. Lewandowski nie strzelił bramki, ale udanie zastąpił go Milik.
- "Lewego" bardzo niebezpiecznie zaatakował Gordon Greer, co mogło skończyć się bardzo źle...
- Szkot zagrał nakładką, w momencie gdy Lewandowski oddawał silny strzał. Uraz był bardzo bolesny. Potem "Lewy" długo unikał gry. Dobrze, że nie doznał poważniejszego urazu.
- W 1973 roku w meczu eliminacyjnym do mistrzostw świata w Chorzowie z Anglią Pan też doznał kontuzji, ale jej skutki były dużo większe, bo przerwały Pana karierę na kilka lat. Lewandowski miał więcej szczęścia...
- Trudno porównywać oba te wydarzenia. Lewandowskiego brutalnie sfaulował rywal, ja biegnąc, źle stanąłem na trawie. Chwilę wcześniej Roy McFarland tylko mnie trącił w piętę. Moja kontuzja skończyła się dwiema operacjami.
- Sytuacja w "polskiej" grupie eliminacji do mistrzostw Europy rozwija się ciekawie. Polska jest jej liderem, a Niemcy zajmują dopiero czwarte miejsce. To wróży wielkie emocje w kolejnych meczach?
- O tym, że jest to interesująca grupa, było wiadomo już po losowaniu. Niemcy to świetny zespół. Jest tylko kwestią czasu, kiedy wróci na właściwe tory po zmianach w składzie i po pewnym rozprężeniu po zdobyciu mistrzostwa świata. Szkoci i Irlandczycy to waleczni piłkarze, z którymi zawsze gra się bardzo trudno. Gruzini mogą być nieobliczalni. Na razie rozegrano trzy kolejki. Nie ma więc sensu gdybać, co się może wydarzyć.
- Nie da się jednak ukryć, że Polska udanie rozpoczęła eliminacje, a że apetyt rośnie w miarę jedzenia, nadzieje kibiców na zajęcie przez naszą drużynę miejsca premiowanego awansem - drugiego lub nawet pierwszego - znacznie się zwiększyły.
- Takie zwycięstwo jak z Niemcami, zawsze pomaga, dodaje skrzydeł. Piłkarze przekonują się, że mogą wygrać z każdym rywalem. A to jest duży plus dla naszej reprezentacji. Ja wierzę, że w następnych meczach zaprezentuje się jeszcze lepiej.
- Przed spotkaniem z Niemcami pojawiły się głosy, że nie mając praktycznie szans na uzyskanie z nimi korzystnego wyniku, lepiej byłoby nie zagrać na "maksa", tylko oszczędzać siły na mecz z teoretycznie łatwiejszym rywalem, czyli Szkocją.
- To byłaby głupota. Na każdy mecz eliminacyjny wychodzi się po to, żeby go wygrać. Po to się trenuje. W sporcie nie można się oszczędzać, kalkulować.
- Trener Adam Nawałka był mocno krytykowany za to, że testował kilkudziesięciu kandydatów do gry w kadrze. Teraz bronią go jednak wyniki.
- Selekcja już się skończyła. Nawałka wie, kim i jak ma grać. Zawodnicy, na których postawił, nie zawiedli go i będą gotowi do gry w kolejnych meczach. Ma teraz do nich jeszcze większe zaufanie. A im dłużej będą oni z sobą występowali, tym drużyna będzie bardziej zgrana, bardziej konsekwentna na boisku. Dlatego jestem optymistą przed następnymi spotkaniami.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?