MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Sandecji brakuje tylko punktu do utrzymania

Łukasz Madej
Arkadiusz Aleksander (z prawej) ma szansę na koronę króla strzelców
Arkadiusz Aleksander (z prawej) ma szansę na koronę króla strzelców Fot. kow
I liga piłkarska. - Możemy poczuć się trochę bezpieczniej, natomiast zostały jeszcze trzy mecze i na pewno do końca będziemy grać w taki sposób, żeby zdobywać punkty - tak o niedzielnej wygranej 2:0 z GKS Bełchatów mówi Radosław Mroczkowski, trener Sandecji Nowy Sącz.

Na trzy kolejki przed zakończeniem sezonu „biało-czarni” zajmują 7. miejsce, mają 44 punkty. Nad 15. w tabeli (barażowa lokata) właśnie GKS Bełchatów oraz 16. MKS Kluczbork (pierwsze spadające miejsce) mają dziewięć punktów przewagi, więc nawet gdyby te dwie ekipy wygrały wszystkie spotkania, to jeśli Małopolanie w tym czasie zdobędą chociaż jedno „oczko”, zapewnią sobie byt.

W ogóle Sandecja w najgorszym wypadku może zająć barażowe miejsce - ale tylko wtedy, jeśli do końca rozgrywek będzie jedynie przegrywać, a i GKS Bełchatów, i MKS Kluczbork zrównają się z nią punktami.

- Może matematycznie nie mamy zapewnionego utrzymania, ale wykonaliśmy bardzo duży krok do __realizacji naszego celu - przyznaje napastnik Arkadiusz Aleksander.

W niedzielę Aleksander zaliczył 14. oraz 15. trafienie, tym samym wspólnie z Maciejem Górskim (Chrobry Głogów) i Szymonem Lewickim (Zawisza Bydgoszcz) przewodzi klasyfikacji strzelców. W spotkaniu z GKS Bełchatów 36-latek mógł zdobyć nawet więcej goli, jednak zanim pierwszy raz piłkę posłał do siatki, zmarnował dwie okazje.

- Szkoda, że wtedy nie wpadło, bo wynik byłby jeszcze wyższy - opowiada zawodnik. - Cieszymy się jednak z trzech punktów, ponieważ za nami bardzo ciężki mecz walki. Bełchatów bronił się dobrze, rywale skutecznie wybijali piłki. Trzeba pamiętać, że to zespół, który w tamtym sezonie spadł z ekstraklasy. A przecież potem kilku chłopaków, którzy potrafią grać w piłkę, w nim zostało - dodaje Aleksander.

Między słupkami bramki Sandecji stanął Łukasz Radliński, który pod koniec pierwszej połowy okazał się lepszy w sytuacji sam na sam.

- Łukasz ogólniema udaną rundę. Pomagał nam w kilku meczach, ale przecież od tego jest. Broni w miarę równo - mówi Stanisław Bodziony, trener bramkarzy w nowosądeckiej drużynie.

Radliński wystąpił we wszystkich tegorocznych ligowych spotkaniach, a jego postawę jedynie z ławki rezerwowych ogląda nie byle kto, bo Michał Gliwa, który do Sandecji trafił zimą, a wcześniej grał w polskiej oraz rumuńskiej ekstraklasie, a nawet zaliczył debiut w reprezentacji.

- Michałowi też cały czas się przyglądamy, to również bardzo dobry bramkarz. Niestety, na tej pozycji jest tak, że jeśli jeden spisuje sie w miarę równo, drugi musi czekać na szansę. I tak właśnie jest w __tym przypadku - dopowiada trener Bodziony.

Z całą pewnością Gliwa, który ma bardziej rozpoznawalne nazwisko, nie przychodził do Nowego Sącza, żeby pełnić rolę rezerwowego.

- Patrzę, jak Michał pracuje, to duży profesjonalista. Nie skreślam go. Myślę, że jeszcze wróci do ekstraklasy. Przyszłość przed nim - uważa trener Bodziony.

Nawet jeśli Radliński nadal będzie w formie, to nie jest wykluczone, że Gliwa dostanie szansę w którymś z ostatnich spotkań.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski