Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rząd chce się odciąć od kampanii. PiS też [WIDEO]

Grzegorz Skowron, (BAN)
Ewa Kopacz wczoraj w krakowskiej hucie ArcelorMittal
Ewa Kopacz wczoraj w krakowskiej hucie ArcelorMittal Anna Kaczmarz
Polityka. Czy wyjazdowe posiedzenia rządu to agitacja wyborcza? Dla PiS odpowiedź jest oczywista, więc składa doniesienie do prokuratury. Premier Ewa Kopacz też jest pewna swego i zapowiada kolejne wizyty w terenie.

Za dwa miesiące odbędą się w Polsce wybory parlamentarne. Tymczasem dwie największe partie polityczne w ogóle nie prowadzą kampanii wyborczej. Tak przynajmniej wynika z ich oficjalnych deklaracji, choć rzeczywistość jest zupełnie inna.

Rząd przyjechał do Małopolski i składa wiele kosztownych obietnic

Wczoraj do Małopolski tłumnie zjechali ministrowie i premier Ewa Kopacz. Przedstawiciele rządu pojawili się m.in. w Krakowie, Oświęcimiu, Tarnowie, Nowym Sączu, Zakopanem. Dziś wszyscy zgromadzą się na posiedzeniu Rady Ministrów, która odbędzie się w dawnym budynku Centrum Administracyjnego Huty im. Sendzimira, przejętym kilka tygodni temu przez wojewodę małopolskiego od ArcelorMittal, właściciela huty.

WIDEO: E. Kopacz: Będę kontynuować wyjazdowe posiedzenia rządu, bo chcę być bliżej ludzi

Źródło: x-news/TVN24

Dla PiS to nic innego jak kampania wyborcza. A ta nie powinna być finansowana z rządowych funduszy. Dlatego wicemarszałek Senatu i szef sztabu wyborczego PiS Stanisław Karczewski złożył doniesienie do prokuratury. - To jest nielegalna kampania i to musi zbadać prokuratura. Mamy wiele cytatów polityków PO. Na przykład premier zapowiada akcję "Kolej na Ewę" czy "Pociąg do pracy" i politycy PO mówią wprost, że chodzi o pozyskanie nowych wyborców, że premier jedzie spotkać się z wyborcami, a płaci za to wszystko rząd - mówił wczoraj w Krakowie Marcin Mastalerek, rzecznik sztabu partii.

Premier i jej ministrowie robią wszystko, by ich wyjazdów w teren nie kojarzyć z kampanią wyborczą. Ewa Kopacz zapewniała wczoraj, że nie przejmuje się doniesieniem PiS, będzie kontynuować wyjazdowe posiedzenia rządu, bo to dobre rozwiązanie i należy je stosować także po wyborach. Premier stwierdziła, że jako szefowa rządu pracuje od poniedziałku do piątku, a kampanii poświęci się w weekendy.

Poszczególni ministrowie pytani, czy podczas dwudniowego pobytu zaplanowano spotkanie z lokalnymi działaczami i kandydatami na posłów, zgodnie podkreślają, że nic takiego nie przewidziano. Potwierdza to także szef PO w regionie Grzegorz Lipiec. Nawet lider krakowskiej listy PO wiceminister spraw zagranicznych Rafał Trzaskowski zapewniał, że pojawia się pod Wawelem tylko z powodu posiedzenia rządu, a dopiero później, o ile dostanie urlop, zostanie na dwa dni w Krakowie, by zacząć organizować swoją kampanię.

Wysiłki polityków PO niweczy jeden prosty komunikat rzecznika prasowego sztabu wyborczego PSL w Małopolsce. Bo przedstawiciel sztabu wyborczego ludowców informuje w nim o planie wizyt ministrów z rekomendacji PSL. A to oznacza, że koalicjant Platformy traktuje wyjazdy rządu jako kampanię wyborczą.

Trzy dotychczasowe wyjazdowe posiedzenia rządu nie wydawały się PiS problematyczne. Doniesienie do prokuratury pojawiło się dopiero po tym, jak działacze Platformy zarzucili PiS i jej kandydatce na premiera Beacie Szydło łamanie prawa wyborczego. Chodzi o jej spoty dotyczące dopisania trzech pytań do wrześniowego referendum. Według PiS to kampania referendalna (a tej nie trzeba rozliczać), ale politycy PO zwracają uwagę, że Beata Szydło w swoim spocie nie odnosi się do tematyki referendum, więc najzwyczajniej w świecie prowadzi kampanię wyborczą. I oczywiście jej nie rozlicza.

Omijanie przepisów o finansowaniu kampanii wyborczej nie jest niczym nowym. Szczególnie w przypadku PiS. Zanim jeszcze ruszyła prezydencka kampania wyborcza Andrzeja Dudy, obecny prezydent w spotach telewizyjnych składał Polakom życzenia świąteczne. Już wtedy był kandydatem PiS na prezydenta, ale kampanii nie mógł prowadzić, bo wyborów jeszcze nie zarządzono. Na początku ubiegłego roku, kilka miesięcy przed wyborami do Parlamentu Europejskiego, PiS prowadził billboardową "kampanię informacyjną" uderzającą w PO, też nie w ramach kampanii wyborczej.

Nie bez winy są także politycy PO. Np. pięć lat temu obecny marszałek Małopolski Marek Sowa występował w spotach wychwalających unijne dotacje dla przedsiębiorców. Były to reklamy Małopolskiej Agencji Rozwoju Regionalnego, a nie spoty wyborcze sztabu PO.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski